Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2014

Coś nas łączy

Obraz
Na stronach   “ Taiwan People News” można przeczytać bardzo ciekawy artykuł historyka, prof. Lee Xiao-fenga pt. “ Hu Shih, Peng Mingmin i ja”. Artykuł rozpoczyna się od cytatu z Hu Shih : “ Walka o wolność jednostki jest także walką o wolność narodu; doskonalenie w ł asnej osobowości, to także doskonalenie charakteru danego narodu. To nie grupy niewolników budują wolne i demokratyczne narody. ” To stwierdzenie chińskiego filozofa wydaje się nie pasować do obowiązującej w Chinach filozofii kolektywizmu – nawet głoszona dziś w ChRLu idea chińskiego snu (Chinese dream) też jest kolektywistyczna czyli oparta na załóżeniu, że źródłem, gwarantem   i inicjatorem wszelkich zmian może być tylko państwo (czytaj partia), a nie jednostka. Hu Shih (1891-1962) to jeden z najwybitniejszych myślicieli   chińskich ; to także zwolennik tzw. wielkich Chin, a więc wydawałoby się, że niewiele może go łączyć ze zwolennikami niepodległości Tajwanu, tymczasem prof. Lee w swoim artykule przypomina

Studiujący chińscy szpiedzy

Obraz
W działalność szpiegowską na rzecz ChRL zaangażowani są studenci tego kraju przebywający na zagranicznych uczelniach. Problem ten w USA jest tak ogromny, że – jak twierdzi Paul Williams z firmy BlackOps Partners Corporation zajmującej się pozyskiwaniem informacji i kontrwywiadem dla czołowych firm amerykańskich – służby wywiadowcze Stanów Zjednoczonych są nim przytłoczone. Williams w wypowiedzi dla „Epoch Times”, chińskiej gazety wydawanej m.in. w USA i na Tajwanie, podkreślił, że studenci-szpiedzy odgrywają zasadniczą rolę w chińskim systemie szpiegowskim. Pomagają wzmocnić wywiad, który „działa według zasady, że jedna osoba może ukraść 10 tys. dokumentów lub można mieć 10 tys. szpiegów, którzy przyczynią się do zdobycia jednego dokumentu”. Pracujący dla wywiadu ChRL studenci mają dostęp do badań na zagranicznych uczelniach, a po studiach wielu z nich buduje swoją karierę w chińskich korporacjach lub instytutach badawczych, zwłaszcza tych, które otrzymują kontrakty rządowe. Proces rek

Japończycy nie żałują na obronę

Obraz
Shizo Abe stoi na czele japońskiego rządu od 2012 r. W ciągu niecałych dwóch lat zdążył do tego stopnia zreformować wydatki na potrzeby armii, że w 2015 r. Japonia ma mieć największy budżet obronny w historii państwa. Tokio wyda na ten cel 48,5 mld dolarów. O takich nakładach Polska może tylko pomarzyć. W zeszłym roku premier Shizo Abe zapowiedział odwrót od pacyfizmu, by Japonia mogła zmierzyć się z zagrożeniami ze strony Korei Płn. i Chin eksperymentujących z bronią atomową. Między Chinami a władzami w Tokio narasta też konflikt terytorialny o wyspy Senkaku. Konserwatywny szef japońskiego rządu Japonii niespecjalnie przejmuje się wezwaniami Amnesty International czy Unii Europejskiej o zniesienie kary śmierci. Wie bowiem, że w tej sprawie ma silne poparcie rodaków. Przede wszystkim  ochrona obywateli Pacyfizm narzuciła Japonii opracowana w 1946 r. przez amerykańskich prawników konstytucja. Według art. 9 ustawy zasadniczej Kraj Kwitnącej Wiśni musiał „wyrzec się na zawsze wojny jako s

Ściekowe jedzenie

Poni ższy wpis nie jest dla miłośników zdrowej orientalnej żywności :-) Kolejny odcinek z serii niezdrowa żywność na Tajwanie i przykład, że wyspa coraz bardziej przypomina Chiny Ludowe; według tajwańskiej Agencja Żywności i Leków przy produkcji wielu produktów spożywczych znanych firm (lista wynosi już prawie 250 zakładów) stosowano olej z odzysku (gutter oil) czyli olej otrzymany w wyniku procesu recyklingu zużytego oleju zebranego z takich źródeł jak frytkownice w restauracjach, kratki ściekowe wyciągów kuchennych, odtłuszczacze czy odpady poubojowe. Olej pochodzenia zwierzęcego rozprowadzała  firma z Kaoshiung Chang Guann ( ( 強冠企業 ).  Wśród  skażonych produktów są między innymi zupki błyskawiczne firmy Wei Lih Food Industrial Co ( 維力食品 ) czy sos z mielonej wieprzowiny i grzbów sprzedawany pod marką supermarketu  Wellcome ( 頂好超市 ). Olej z odzysku firmy Chang Guann trafił także do wielu lokalnych restuaracji i piekarni - te stosowały go przy produkcji popularnych obecnie ciast

Pekin i Moskwa razem przeciw Zachodowi

Obraz

Rząd kręci w sprawie jabłek

Obraz
Wbrew zapewnieniom rządu i zaprzyjaźnionych z nim mediów Chińczycy i Arabowie nie uratują polskich sadowników. Procedury uzyskiwania chińskich zgód i innych pozwoleń są długotrwałe i z eksportem owoców trzeba poczekać nawet trzy lata, z kolei przepisów fitosanitarnych w Zjednoczonych Emiratach Arabskich agencja rządowa nawet nie zna. Rząd twierdzi, że gorączkowo szuka nowych rynków zbytu dla polskich producentów jabłek. Zapewnia, że są szanse zwiększenia eksportu m.in. do Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Chin. –  Sytuację mamy dobrą, bo Komisja Europejska przyznała 5 mln euro (ok. 21 mln zł) na promocję jabłek w tych krajach –  przekonują władze. Lepiej będzie jednak, jeśli sadownicy porzucą marzenia o szybkim uruchomieniu eksportu i zajmą się robieniem soków z jabłek. Okazuje się, że na wywiezienie owoców do Chin sadownicy będą musieli poczekać. Jak poinformował Główny Inspektorat Ochrony Roślin  i Nasiennictwa (GIORiN), obowiązuje tam złożenie do służb ochrony roślin wniosku o p