Australia zachowuje dystans wobec Pekinu
Zanim w środę rozpoczęła się wizyta premiera Li Keqianga w Australii ogłoszono, że ma ona służyć zaangażowaniu Canberry w chiński projekt Nowego Jedwabnego Szlaku. Wizyta pokazała jednak, że
Australia nie chce wchodzić w sojusze z Pekinem, by nie narazić się swojemu
sojusznikowi - USA.
Australijski rząd ogłosił, że
w czasie wizyty chińskiego premiera nie zostanie podpisane porozumienie
dotyczące włączenia australijskiego rządowego programu wspierania i rozwoju inwestycji
w północnej Australii (Northern Australia Infrastructure Facility) w plan Nowegeo
Jedwabnego Szlaku (NJS). Pekinowi bardzo na tym zależało, bo mógłby nie tylko
odtrąbić na cały świat, że Canberra wchodzi w NJS,
ale i mówić o zacieśniającym się sojuszu
pomiędzy oboma krajami.
Na piątkowej konferencji
stojąc obok Li Keqianga premier Australii Malcolm Turnbull określił wyraźnie różnicę w
relacjach jego kraju z USA i Chinami.
“Mamy oddanego i silnego sojusznika w Waszyngtonie – dobrego przyjaciela w
Waszyngtonie i bardzo dobrego przyjaciela w Pekinie”, powiedział Turnbull.
Kilka dni temu Julie Bishop
szefowa australijskiego MSZ zaapelowała do administracji Donalda Trumpa o
większą obecność USA w regionie Azji by “zapewnić pokój i stabilność”.
Bishop dodała, że “chociaż
niedemokratyczne kraje, takie jak Chiny, mogą się rozwijać uczestnicząc w
obecnym systemie, to ważnym filarem naszego porządku jest społeczność demokratyczna ", która
jest także" najbardziej udanym fundamentem dla narodów poszukujących
dobrobytu gospodarczego i stabilności społecznej. "
W ostatnim okresie w
relacjach Canberry z Waszyngtonem pojawiły się problemy. Gdy w 2015 r.
Australia zdecydowała się na wydzierżawienie portu Darwin chińskiej firmie
powiązanej z komunistycznymi władzami ChRL, Waszyngton był wściekły, bo wokół
znajduje się baza amerykańska. USA potraktował chińską obecność w porcie jako
zagrożenie ze strony wywiadu Chin.
Australia i USA łączy “Sojusz
pięciorga oczu” (UKUSA Agreement, Five Eyes) - porozumienie agencji
szpiegowskich i wywiadowczych (poza USA i Australią dotyczy ono Wielkiej
Brytanii, Kanady i Nowej Zelandii).
Na początku lutego br. znów doszło do
spięcia na linii Waszyngton-Canberra w czasie rozmowy telefonicznej prezydenta
Trumpa z premierem Turnbullem. Trump
przerwał konwersację wyprowadzony z
równowagi tym, że Obama zawarł porozumienie z Australią o przyjęciu imigrantów z jej obozów
do USA. Przywódca USA miał oskarżyć australijskiego premiera o próbę wysłania
do USA "następnych zamachowców z Bostonu" za pomocą "najgorszej
umowy w historii". Mimo napięcia Turnbull bagatelizował sprzeczkę i zaraz
po rozmowie z Trumpem stwierdził, że sojusz jego kraju z Waszyngtonem
“nigdy nie był tak silny jak dotąd”.
Teraz nie chcąc dopuścić do kolejnego spięcia, Turnbull nie
podpisał porozumienia, na które naciskał Pekin.
Chiny są bardzo rozczarowane i
dziś w komentarzu tuba KPCh "Global Times" pisze, że Australia nie zdecydowała się
na głębszą współpracę z Chinami ze względu na “ideologiczne uprzedzenie”. Pekin
ostrzega że choć “nie oczekiwał, iż Canberra będzie jego niezachwianym
przyjacielem”, to “nie chce ciągle widzieć ze strony Australii prowokacji”.
Komentarze
Prześlij komentarz