"Ta kampania to była fikcja"
Koniecznie należy przeczytać wywiad jaki przeprowadził bloger Toyah z Pawłem pt. "Ta kampania to była fikcja".
- Z tego co opowiadasz o sytuacji wewnątrz sztabu, wynika, że inaczej być nie mogło.Ogólne wrażenie miałem takie, że nikt tu nie ma żadnego planu. Ciągle widziałem jakiś ludzi i posłów, którzy łazili po korytarzu i zaglądali do pokoi – jakby wszyscy wszystkich szukali. Drugie spostrzeżenie to takie, że tam w ogóle nie było osoby która wyróżniałaby się zdecydowanym działaniem. Brakowało dyrygenta. Stale miałem wrażenie, że oni wszyscy się tak o siebie ocierają, uważając tylko, żeby nie nadepnąć komuś na nogę - w końcu nikt do końca nie wiedział kto był pod kogo podwieszony. Poza tym, miałem wrażenie, że każdy chciał być na tyle „mocno” zaangażowany, by w razie sukcesu móc powiedzieć że to w części dzięki niemu, ale jednocześnie na tyle „powierzchownie”, by w razie porażki nikt nie mógł zwalić na nich choćby części odpowiedzialności. To oczywiście było źródłem owej bezdecyzyjności, która każde zadanie czyniła nielogicznym, częściowym, i ogólnie trudnym do wykonania, jeśli już w ogóle jakieś się pojawiło
(...)
- Powiedz mi tylko, czemu ci tak zależało, żeby w ogóle dziś zacząć o tym mówić? Rozmawialiśmy przecież wiele razy wcześniej, i zawsze zgadzaliśmy się, że nie ma co w tej kampanii więcej grzebać.
Gdy zrezygnowałem z pracy w sztabie, obiecałem sobie że to co tam widziałem nie ujrzy światła dziennego. Wstyd, więc nie ma o czym opowiadać. I tak było do chwili gdy Marek Migalski swym otwartym listem rozpoczął jeden z najcięższych ataków medialnych na osobę Jarosława Kaczyńskiego jakie pamiętam. Na człowieka bez którego PiS nie przetrwa roku. Atak o tyle wyjątkowy, że już właściwie nie na to co on mówi, ale jak mówi i że w ogóle mówi. Atak w którym chodzi o pokazanie, że to jest człowiek szalony, opętany nienawiścią, wynikającą z głębokiej depresji po stracie brata. I gdyby zasadę „o rodzinie tylko w rodzinie” złamał sam Migalski, mimo wszystko, poseł niższej rangi, zdania bym nie zmienił. Ale nie mogłem zachować się inaczej, gdy pożywki dla mediów swymi komentarzami dostarczyła i Elżbieta Jakubiak, która przedłużyła atak na Prezesa tekstami o konieczności debaty wewnętrznej - ciekawe, że prowadzonej na zewnątrz. Na pomoc, niestety nie Prezesowi, a zawieszonej za nielojalność koleżance, przybyła posłanka Kluzik, podważając u Olejnik, stanowisko Prezesa w sprawach tak fundamentalnych jak współpraca rosyjsko-niemiecka. Ich nielojalność każe mi dziś mówić. Po to by pokazać, kim są ludzie, którzy dali przyzwolenie mediom by uderzyć w ich szefa. Chciałem pokazać, że ci co dziś błyszczą w mediach, mając się za pokrzywdzonych, są autorami porażki Jarosława Kaczynskiego, który przez takich ludzi mógł wygrać tylko dzięki bożej pomocy i wbrew swemu sztabowi.
Dobry wywiad. O podobnych sprawach pisał zaraz po kampanii coryllus na swoim blogu, który też podobno w kampanii maczał palce.
OdpowiedzUsuńOprócz Migalskiego, Jakubiak, Kluzik-Rostkowskiej wygłupiają się i dziennikarze: Lisicki, Magierowski. Szkoda, że Jarosław w PiSie osamotniony. Ale dobre decyzje podjął w sprawie Migalskiego i Jakubiak. Pozdrawiam