Zło nie zwycięża, gdy dobrzy ludzie działają
Trump, krytykowany za to, że nie zajmuje się prawami człowieka, uratował Chinkę Chen
Guiqiu i jej dwójkę dzieci przed deportacją z Tajlandii do Chin. Dziś Chen i jej
dwie córki są w USA, a ona zeznawała w czwartek przed jedną z komisji Kongresu
USA i wraz z żonami innych aresztowanych w ChRL spotkała się z doradcą Trump
ds. bezpieczeństwa narodowego Mattem Pottingerem (na zdjęciu).
Mąż
Chen Guiqiu, prawnik Xie Yang przez 2 lata przebywał w wiezieniu, gdzie był
torturowany. Zwolniono go za kaucją w zeszłym tygodniu, ale cały czas jest
obserwowany przez agentów bezpieczeństwa. Po aresztowaniu męża Chen została
wyrzucona z pracy, a dzieci nie mogły chodzić do szkoły. W lutym br. z pociechami uciekła do Tajlandii, gdzie została zatrzymana przez policję. Na miejscu
zaraz pojawiła się chińska bezpieka. Sąd w Tajlandii zdecydował, że Chen i jej
dzieci będą wydalone do ChRL. Wtedy rozpoczęła się niesamowita akcja chińskich
dysydentów w USA i amerykańskich dyplomatów w Chinach, by ratować matkę z
dziećmi. Trump podpisał dokument o przeprowadzeniu akcji. Amerykanie przekonali pracowników więzienia w Tajlandii, by
wypuścić Chen z dziećmi tylnymi drzwiami aresztu – przy głównym wejściu stali agenci
chińskiej bezpieki. Na lotnisku władze Tajlandii próbowały jeszcze nie dopuścić do wyjazdu Chen do USA. Tłumaczyli się Amerykanom, że Chiny
wywierają na nich presję, by deportować matkę z dziećmi do ChRL. Na lotnisku rozpoczęła
się kilkugodzinna konfrontacja pomiędzy
dyplomatami USA oraz przedstawicielami Tajlandii i Chin – w momentach b. gorąca. Wszystko zakończyło się dla Chen i jej
dzieci dobrze dzięki paru dobrym ludziom, którzy nie zastanawiali się czy los
Chinki i jej dzieci powinien nas obchodzić i nie uwierzyli w bajki, że prawami
człowieka w Chinach już nikt się zajmuje. Wspaniała postawa pastora Boba Fu z
China Aid i Amerykanów....to także oznaka
zmiany w USA, bo podobne przypadki w poprzednich latach kończyły się w
większości niepowodzeniem także z powodu bierności urzędników Obamy… historia jak z filmu, ale dziejąca się tu i
teraz.
-->
Komentarze
Prześlij komentarz