A gdyby tak Goebbels…..


-->
W “Rzeczpospolitej ”ukazał się artykuł ambasadora komunistycznych w Chin w Polsce Liu Guangyuana poświęcony sytuacji w Hongkongu. Sama treść publikacji ambasadora nie dziwi. Kłamstwo to częste narzędzie komunistów, a artykuł jest pełen manipulacji i oszczerstw np. nazywanie protestujących wandalami czy przedstawianie protestów jako pełnych przemocy - przy totalnym pominięciu brutalnych działań policji, czy tajemniczych “samobójstw” protestujących.
Dziwi co innego.
Po pierwsze fakt, że artykuł ambasadora ukazał się w polskim medium i to w specyficznym momencie.  W lokalnych wyborach jakie odbyły się w Hongkongu obóz pro-pekiński odniósł totalną porażkę. Ale to nie jedyna klęska Pekinu w ostatnich dniach. Mamy min. ujawnienie przez grupę dziennikarzy śledczych, International Consortium of Investigative Journalists, poufnych dokumentów rządu chińskiego, zawierających szczegółowe informacje na temat oficjalnej polityki prowadzonej w obozach koncentracyjnych w prowincji Xinjiang. Dodatkowo Senat USA jednogłośnie przyjął ustawą ws. praw człowieka w Hongkongu. I wreszcie w Australii ujawnił się chiński szpieg, który zdradza jakie działania wywiadowcze prowadzi ChRL w Hongkongu, na Tajwanie oraz w Australii i min. mówi o infiltracji przez chiński wywiad zagranicznych mediów.
To był wyjątkowo niedobry tydzień dla KPCh i jej przywódcy Xi Jinpinga. Okazuje się jednak, że w takim momencie chińska propaganda próbując ratować swój wizerunek może liczyć w Polsce na media. Artykuł ambasadora Liu służy nie czemu innemu, jak zagłuszeniu prawdy o reżimie chińskim. Służy temu min., aby Polacy nie zadawali sobie pytania dlaczego Hongkończycy w wyborach pokazali czerwoną kartkę obozowi popierającemu KPCh.
Dziwi, a raczej szokuje, tłumaczenie redaktora naczelnego “Rzeczpospolitej” Bogusława Chraboty, że opublikował materiał ambasadora komunistycznego państwa ze względu na wolność słowa. Tę wolność słowa, której koledzy partyjni pana Liu odebrali obywatelom Państwa Środka i którą starają się ograniczyć w Hongkongu nawet za pomocą przemocy (np. kilka dni temu miał miejsce atak i próba podpalenia drukarni Epoch Times”, antykomunistycznej gazety w Hongkongu).
Oddawanie pod hasłem wolności słowa głosu przedstawicielowi reżimu, który stosuje cenzurę i walczy ze swobodą wypowiedzi jest czymś haniebnym.
Dziś wiemy, że w Xinjiangu są obozy stworzone przez reżim, którego przedstawicielem jest ambasador Liu. W imię wolności słowa oddajemy mu głos. Oddajemy głos chińskiej propagandzie. Cofnijmy się parę dekad  i wyobraźmy sobie, że w imię wolności słowa ten głos zabiera Goebbels….i opowiada nam o ochronie porządku prawnego.
Redaktor Chrabota pisze, że  “świat posunął się o kilka dekad do przodu”. Artykuł ambasadora komunistycznych Chin w "Rzeczpospolitej" to moralny regres.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Chińskie więzienia: tortury i interes

Tajwańskie maszyny trafiały do Rosji

Mieszanka chińskiego autorytaryzmu i zachodniego wokeizmu