"Szukałem was, a teraz wy przyszliście do mnie, i za to wam dziękuję"
Mówi Hsin-pei Liu z Tajwanu, lat 28:
"Szukałem was, a teraz wy przyszliście do mnie, i za to wam dziękuję" - - powiedział na łożu śmierci Jan Paweł II. Jego odejście zrodziło w moim sercu ogromny smutek, ale jednocześnie te słowa, skierowane szczególnie do młodych ludzi, przyniosły wspomnienia, przypomniały o wpływie, jakie na moje życie miał Ojciec Święty. Mędrzec, przywódca religijny, osoba sprawująca najwyższą władzę w Kościele katolickim... tak, będąc nastolatką, widziałam Ojca Świętego. Długo nie dane mi było przebić się przez ten wizerunek "osobistości". Dopiero w lecie 2002 roku, kiedy wzięłam udział w Światowym Dniu Młodzieży, jaki odbywał się w Toronto, w Kanadzie, poznałam Ojca Świętego od zupełnie innej strony. Do końca życia nie zapomnę tego, co - przewodnicząc Mszy św. w czasie Światowego Dnia Młodzieży - powiedział do nas Jan Paweł II. Ojciec Święty mówił o potrzebie odważnego stawienia czoła krzywdom, o potrzebie modlitwy i przebaczenia. Usilnie dodawał odwagi i dziękował duchowieństwu, które szczerze wypełnia swoje obowiązki; mówił o konieczności napełniania serc wiarą i nieustannym dążeniu do bycia lepszym. To mną naprawdę wstrząsnęło. Ten schorowany, starszy człowiek przemawiał z podium; wymagało to dużo wysiłku, mówił wolno, ale jaką moc miały Jego słowa! Właśnie wtedy Ojciec Święty przestał być dla mnie tylko "osobistością". Ujrzałam ojca, który jest pełen pokory, mówi bez ogródek, ale i przebacza, i nigdy nie traci nadziei. Nie starał się uniknąć mówienia o sprawach, które przygnębiały wiernych, ale także nie budował muru odgradzającego tych, którzy zbłądzili. Wskazał nam drogę ku nadziei. Przypomniała mi się wtedy przypowieść o synu marnotrawnym z Ewangelii. Jan Paweł II, jak ten miłościwy ojciec z przypowieści, z otwartymi ramionami przyjmował wszystkich, którzy do Niego przyszli. To właśnie jest miłość ojca. Udział w Światowym Dniu Młodzieży był dla mnie prawdziwą lekcją. Młodzież z różnych stron świata i różnych kultur, pomimo ran i konfliktów, jakich doświadczyły ich państwa i narody, teraz gromadziła się razem. To był moment, kiedy wszyscy nauczyliśmy się przebaczać i rozumieć. Wtedy też uświadomiłam sobie, że to właśnie w czasie tego rodzaju wspólnych zgromadzeń może narodzić się miłość. To przesłanie Ojca Świętego zrodziło we mnie pragnienie, aby młodzi ludzie na Tajwanie mogli poznać tego ojca. Tajwan to mały kraj podzielony konfliktami natury politycznej i etnicznej. Słabnie przywiązanie do wartości i do rodziny. Tak, nasza mała wyspa nie jest idealnym światem, ale naśladując Jana Pawła II, musimy stawić czoła wszystkim krzywdom i cierpieniom. Zawsze znajdzie się jakieś wyjście, zawsze możliwe jest dobro i sytuacja w naszym społeczeństwie może się poprawić. Młodzi ludzie nie powinni tracić nadziei! Dzięki temu zastrzykowi ojcowskiej miłości, jaką dał nam Jan Paweł II, możemy w naszym życiu, tak jak On, odważnie kroczyć drogą pełną nadziei.
Notowała i tłumaczyła Hanna Shen
Nasz Dziennik, 2007-04-01
Komentarze
Prześlij komentarz