Chińskie szpiegowanie
Dwóch funkcjonariuszy tajwańskiego Biura Śledczego podejrzanych o szpiegowanie na rzecz Chin zatrzymano w miniony weekend w Tajpej. Także Amerykanie są coraz bardziej zaniepokojeni działalnością szpiegowską komunistycznego reżimu w Pekinie. To zagrożenie dla bezpieczeństwa USA - alarmuje FBI.W wykrywaniu działalności szpiegowskiej FBI liczy na pomoc ludności pochodzenia chińskiego zamieszkałej w USA. Stąd też ogłoszenia, jakie ukazały się w chińskojęzycznych gazetach wychodzących w Ameryce, wzywające do zgłaszania każdej informacji "o działalności wywiadowczej szkodliwej dla państwa amerykańskiego (...), zwłaszcza informacji dotyczących poczynań chińskiego Ministerstwa Bezpieczeństwa". Pod lupę FBI trafiło ostatnio Stowarzyszenie Studentów i Naukowców Chińskich (CSSA), mające swoje siedziby w dużych centrach akademickich USA. Choć filie CSSA nie są oficjalnie powiązane z Komunistyczną Partią Chin Ludowych, to ich władze wybiera partia, a działalność znajduje się pod ścisłą kontrolą ambasad i konsulatów ChRL. Jest tajemnicą poliszynela, że przybywający z Chin do USA studenci i naukowcy często współpracują z chińskim wywiadem. Intensywna obserwacja CSSA przez FBI zmusiła w ostatnich tygodniach kilku jego członków do nagłego powrotu do Pekinu.Sprawa szpiegów chińskich w środowiskach akademickich nie dotyczy tylko USA. Informacje o penetracji grup studentów i naukowców pochodzących z Chin przez wywiad chiński dochodzą także z Australii. Według Yanga Juna, byłego przewodniczącego organizacji Studenci Australii i Chin, działalność Pekinu nie ogranicza się tylko do infiltrowania środowiska akademickiego, ale także do rozbijania organizacji założonych na obczyźnie przez Chińczyków, a znanych ze swojego antykomunistycznego nastawienia, niesienia pomocy dysydentom czy rodzinom ofiar tragedii na placu Niebiańskiego Spokoju w 1989 roku. Tak było w przypadku działającego w Australii Stowarzyszenia Studentów Chińskich na rzecz Demokracji. Spotkania tej organizacji były przerywane przez prowokatorów wysłanych przez konsulaty i ambasady chińskie. A wprowadzony chaos spowodował, że z czasem organizację rozwiązano, a w jej miejsce szybko powstał nowy, "niezajmujący się działalnością polityczną i religijną" Związek Obywateli Chińskich sterowany przez komunistyczne władze.Chen Yonglin, były pracownik chińskiego konsulatu w Sydney, któremu Australia udzieliła azylu, przyznał, że inwigilacja Chińczyków mieszkających za granicą czy przypadki szpiegostwa wśród stypendystów z ChRL to problemy dotyczące nie tylko USA czy Australii.
Nasz Dziennik
Nasz Dziennik
Komentarze
Prześlij komentarz