Na dwa fronty
Hillary Clinton ostro krytykuje władze chińskie w związku z wydarzeniami w Tybecie i wzywa prezydenta Busha, aby nie brał udziału w ceremonii otwarcia igrzysk w Pekinie. Tymczasem jej mąż Bill Clinton przyjął darowiznę od firmy, która współpracuje z rządem chińskim i cenzuruje internet.Chińska firma Alibaba na stronie należącej do niej Yahoo China prowadziła kampanię wzywającą internautów do przekazywania informacji na temat "tybetańskich aktywistów, którzy doprowadzili do zamieszek w Tybecie", a także umieściła zdjęcia tych "najbardziej poszukiwanych". Alibaba zakupiła Yahoo China w 2005 roku i już we wrześniu zorganizowała konferencję, na którą jako jednego z mówców zaprosiła Billa Clintona. Zamiast tradycyjnej opłaty za wykład w wysokości od 100 tys. do 400 tys. USD (tej wysokości honoraria inkasuje Clinton) były prezydent przyjął tzw. prywatną darowiznę na rzecz Fundacji William J. Clinton.Fakt, że fundacja Clintona odmawia opublikowania listy donatorów, wśród których znajduje się wielu wpływowych obcokrajowców, wzbudza dużą krytykę w USA. Prawo amerykańskie nie zabrania fundacjom otrzymywania dotacji od cudzoziemców, jednak wielu polityków i etyków twierdzi, że duże finansowe wsparcie z zagranicy dla działalności Billa Clintona może stanowić zagrożenie w przypadku, gdy jego żona zostanie prezydentem.Rzecznik pani Clinton wprawdzie zaprzeczył doniesieniom o powiązaniach byłego prezydenta USA z firmą Alibaba, jednakże Organizacja Reporterzy bez Granic przypomina, iż tuż przed konferencją zorganizowaną przez Alibabę jej członkowie zwrócili się do Billa Clintona, aby w trakcie przemówienia były prezydent podniósł kwestię wolności słowa w internecie, a także zwrócił się do władz chińskich z apelem o uwolnienie Shi Tao, chińskiego pisarza uwięzionego w 2004 r. po informacji przekazanej władzom chińskim przez Yahoo China. W swoim przemówieniu Clinton nie poruszył żadnej z tych kwestii.Alibaba, największy chiński koncern w dziedzinie handlu internetowego, to firma założona przez byłego urzędnika chińskiego Ministerstwa Handlu Zagranicznego Jacka Ma. Ten ostatni przemawiał na konferencji zaraz po Billu Clintonie.
Nasz Dziennik
Nasz Dziennik
Komentarze
Prześlij komentarz