Potrzebujemy....
„Istotnie nie wolno się odwracać od prawdy, zaprzestać jej głoszenia, ukrywać, nawet jeśli jest to prawda trudna, a jej wyjawienie wiąże się z wielkim bólem. „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8, 32) – oto jest nasze zadanie i zarazem oparcie! W tej sprawie nie ma kompromisów, ani oportunistycznego uciekania się do ludzkiej dyplomacji. Trzeba dać świadectwo prawdzie, także za cenę prześladowań, nawet krwi, jak to uczynił sam Chrystus i jak kiedyś zrobił to mój święty poprzednik w Krakowie, biskup Stanisław ze Szczepanowa.
Próby zapewne nas spotkają. Nie jest to niczym niezwykłym. To należy do życia wiary. Czasem próby są łagodne, czasem bardzo trudne, a nawet dramatyczne. W próbie możemy się czuć osamotnieni, ale łaska Boża, łaska zwycięskiej wiary, nigdy nas nie opuszcza. Dlatego każdą próbę, choćby najstraszniejszą, możemy przejść zwycięsko.
Kiedy mówiłem o tym do polskiej młodzieży w roku 1987 na gdańskim Westerplatte, odwołałem się do tego miejsca jako symbolu wierności w dramatycznej próbie. Tam w roku 1939 grupa młodych polskich żołnierzy, walcząc z niemieckim najeźdźcą o decydującej przewadze sił i uzbrojenia, złożyła zwycięskie świadectwo męstwa, wytrwania i wierności. Odwołałem sie do tego wydarzenia, zapraszając młodych do refleksji nad odniesieniem pomiędzy więcej być a więcej mieć, i ostrzegałem ich: „Nigdy samo więcej mieć nie może zwyciężyć. Bo wtedy człowiek może przegrać rzecz najcenniejszą: swoje czlowieczeństwo, swoje sumienie, swoją godność”. W tej perspektywie zachęcałem ich: „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali”. I tłumaczyłem: „Każdy z was znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte. Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jaką słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie – jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić – dla siebie i dla innych”. (12 czerwca 1987 r.) Ludzie zawsze potrzebowali wzorców do naśladowań. Potrzebują ich także teraz, w naszych czasach naznaczonych zmiennymi i przeciwstawnymi ideami”.
„Wstańcie, chodźmy!” Jan Paweł II
Próby zapewne nas spotkają. Nie jest to niczym niezwykłym. To należy do życia wiary. Czasem próby są łagodne, czasem bardzo trudne, a nawet dramatyczne. W próbie możemy się czuć osamotnieni, ale łaska Boża, łaska zwycięskiej wiary, nigdy nas nie opuszcza. Dlatego każdą próbę, choćby najstraszniejszą, możemy przejść zwycięsko.
Kiedy mówiłem o tym do polskiej młodzieży w roku 1987 na gdańskim Westerplatte, odwołałem się do tego miejsca jako symbolu wierności w dramatycznej próbie. Tam w roku 1939 grupa młodych polskich żołnierzy, walcząc z niemieckim najeźdźcą o decydującej przewadze sił i uzbrojenia, złożyła zwycięskie świadectwo męstwa, wytrwania i wierności. Odwołałem sie do tego wydarzenia, zapraszając młodych do refleksji nad odniesieniem pomiędzy więcej być a więcej mieć, i ostrzegałem ich: „Nigdy samo więcej mieć nie może zwyciężyć. Bo wtedy człowiek może przegrać rzecz najcenniejszą: swoje czlowieczeństwo, swoje sumienie, swoją godność”. W tej perspektywie zachęcałem ich: „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali”. I tłumaczyłem: „Każdy z was znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte. Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jaką słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie – jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić – dla siebie i dla innych”. (12 czerwca 1987 r.) Ludzie zawsze potrzebowali wzorców do naśladowań. Potrzebują ich także teraz, w naszych czasach naznaczonych zmiennymi i przeciwstawnymi ideami”.
„Wstańcie, chodźmy!” Jan Paweł II
Komentarze
Prześlij komentarz