Herosi Państwa Środka
„Dziś Chińczycy mają prawo wyboru spośród wielu rodzajów szamponów, ale nadal nie mogą powiedzieć, co naprawdę myślą. Czy możliwe, jak twierdzą niektórzy, że za tym prawem do wyboru szamponu przyjdzie np. wolność religijna? Między tymi dwoma sprawami jest przecież przepaść” – mówi Harry Wu, który spędził w chińskim obozie pracy 19 lat, ponieważ był katolikiem.
Konstytucja Chińskiej Republiki Ludowej gwarantuje wolność wyznania, jednak rząd aktywnie prześladuje grupy religijne, które uznaje za wrogie komunistycznemu państwu. Sytuację katolików w Państwie Środka najlepiej oddają słowa kard. Joseph Zen Ze-kiun, ordynariusza Hongkongu: „W Chinach katolicy nie cieszą się wolnością religijną. Podróżującym do Chin wydaje się, że jest wolność, bo widzą wiele otwartych kościołów. Ale nie ma wolności, bo Kościół nie może działać zgodnie ze swoimi prawami”.
Na początku lat 50. władze w Pekinie wygnały nuncjusza apostolskiego abp. Antonio Riberiego i zerwały oficjalne stosunki ze Stolicą Apostolską. W 1957 r. utworzyły Patriotyczne Stowarzyszenie Katolików Chińskich – „koncesjonowany” związek katolików, duchownych oraz świeckich pod ścisłą kontrolą Pekinu. Patrioci, około 5 mln chińskich świeckich oraz duchownych, nie mogą utrzymywać formalnie żadnych związków z Watykanem. Nauczanie społeczne Stowarzyszenia nie może być sprzeczne z programem społecznym Komunistycznej Partii Chin Ludowych, stąd patrioci nie występują np. przeciw aborcji, a duchowni muszą publicznie wyrażać poparcie dla decyzji władz.
Atak na wolną wolę
Kościół podziemny (katakumbowy), skupiający ponad 8 mln Chińczyków, to „nielegalna organizacja religijna”. Duchowni i zakonnice tego kościoła poddawani są licznym represjom. W celu reedukacji są np. osadzani w Laogai – chińskim gułagu. Siostra Catherine Ho, oskarżona o działalność antyrewolucjną, spędziła tam 21 lat. Zeznając przed Komisją ds. Stosunków Międzynarodowych w amerykańskiej Izbie Reprezentantów opisała swoje doświadczenia. „Jednym z celów obozów Laogai jest złamanie człowieka poprzez tortury. Ale duże gorszy od fizycznej przemocy jest nieustający atak na myśli i wolną wolę więźniów”.
W obozie pracy siostra Ho najpierw pracowała w gospodarstwie rolnym, gdzie wyrabiano herbatę, a następnie w fabryce odzieży. Dzień pracy wynosił 14 godzin. „Musiałam walczyć ze zmęczeniem, aby nie opaść na maszyny”, mówiła. Pracownice w fabryce odzieży były poddane ciągłej obserwacji, gdyż odzież przeznaczona na eksport miała być „najlepszej jakości”. Jakikolwiek błąd albo brak zapału do pracy były surowo karane np. uwięzieniem w karcerze. Oczywiście Biblia i modlitwa były zakazane. Przyłapana na modlitwie w celi siostra Ho usłyszała: „ Nawet na progu śmierci nie możesz wyzbyć się tych przesądów. To jest czyn antyrewolucyjny”. Siostra Catherine opisała także przypadek katoliczki, która odmówiła pracy w niedzielę. Została wywleczona na środek placu i pobita na śmierć. Pomimo takich represji jednej ze starszych sióstr udało się wykonać małe różańce, które więźniarki musiały przechowywać w ukryciu.
„Dziś, pijąc herbatę albo zakładając jedwabne ubrania, zastanawiam się, czy one nie pochodzą z Laogai i czy nie są wykonane przez tych, którzy nadal cierpią w Chinach, przez niewolników w obozach”, kończyła swoje zeznanie siostra.
Słuch po nim zaginął
Poza wyniszczająca pracą w obozach, narzędziem walki z katolikami w Chinach stały się krótkotrwałe, ale częste aresztowania. Spotyka to zwłaszcza wielu kapłanów kościoła podziemnego. Biskup Jia Zhiguo spędził w więzieniu łącznie 18 lat. Tylko od stycznia 2004 r. aresztowany był 12 razy. Ostatni raz 72-letni duchowny został zatrzymany w sierpniu tego roku. Co prawda wypuszczono go miesiąc później, ale całkowitej wolności nie odzyskał – przebywa w areszcie domowym pod ścisłą obserwacją policji.
Dobrze, gdy wiadomo, co dzieje się z zatrzymanymi duchownymi; o wielu jednak, tak jak o bp. Jamesie Su Zhimin, słuch ginie. Biskup Su spędził łącznie w więzieniu 28 lat. W czasie jednego z przesłuchań został tak pobity, że prawie całkowicie stracił słuch. Ostatni raz zatrzymano go w 2001 r.; nie wiadomo, gdzie jest przetrzymywany, ale widziano go w szpitalu w mieście Baoding (prowincja Hebei) w listopadzie 2003 r. pod eskortą policji. Duchowny miał problemy z sercem i oczami. Jak tylko władze zorientowały się, że wiadomość o pobycie księdza w szpitalu dociera do wiernych, bp Su zniknął. Od tej pory nikt nie wie, gdzie jest przebywa 74-letni obecnie duchowny.
Aresztowani, wypuszczani, a potem znów zatrzymywani dobrze poznają brutalną rzeczywistość chińskiego systemu penitencjarnego. Tu przetrzymywanie tygodniami w celi wypełnionej lodowatą wodą, bicie elektrycznymi pałkami albo bycie „kukłą” używaną do treningów przez chińskich komandosów jest na porządku dziennym.
Nie każdemu dane jest przeżyć tę gehennę. We wrześniu 2007 r. po ośmiu latach więzienia zmarł 68-letni bp John Han Dingxiang. Ani jego rodzina, ani księża nie byli informowani, że biskup ciężko chorował. Kilka godzin przed śmiercią duchownego władze zawiadomiły jego bliskich, ale nie podano im przyczyny zgonu. Krewni dobrze pamiętają ostatnie słowa konającego: prośbę skierowaną do wiernych o odmawianie różańca. Po śmierci biskupa wydano rozkaz, aby w ciągu kilku godzin ciało zmarłego poddano kremacji, a prochy pochowano na pobliskim cmentarzu komunalnym; przy pogrzebie nie mógł być obecny żaden duchowny.
„Czego obawiał się rząd chiński, że zmuszony był poddać kremacji ciało biskupa tylko sześć godzin po jego śmierci, o piątej nad ranem? Dlaczego księża diecezjalni nie mogli przybyć z ostatnią posługą, pomodlić się za ich heroicznego pasterza ani nawet zobaczyć zwłok? To nie tylko nieludzkie, przerażające, ale i bardzo podejrzane”, stwierdził na wieść o śmierci biskupa Joseph Kung, prezes amerykańskiej Fundacji im. Kardynała Kunga monitorującej sytuację katolików w Chinach.
Poza aresztowaniami aparat represji w ChRL izoluje księży od reszty społeczeństwa w okresie najważniejszych świąt, Bożego Narodzenia, Wielkanocy, a także w czasie wizyt zagranicznych oficjeli, tak, aby duchowni nie mogli odprawiać mszy w okresie świątecznym lub spotkać się z zagranicznymi gośćmi. Procedura w takich przypadkach jest prosta: ksiądz pojmany przez policję przewożony jest do hotelu. Tu pod ścisłym nadzorem mundurowych spędza kilka dni, płacąc za pobyt i wyżywienie swoje i „ochroniarzy”.
Wykaz rzeczy zakazanych
Wielu liczyło na to, że fakt przyznania Chinom prawa organizacji Igrzysk Olimpijskich doprowadzi tam do zwiększenia swobód, w tym także tych religijnych. Tak się jednak nie stało, a w wielu przypadkach zaostrzono represje.
Rok przed rozpoczęciem olimpiady władze w Pekinie ogłosiły listę przedmiotów, których przybywający do Pekinu sportowcy nie mogli wnosić do wioski olimpijskiej. Wśród nich znajdowały się „przedmioty natury religijnej”. Zakazano także wwożenia na terytorium Chin więcej niż jednego egzemplarza Pisma Świętego. Jak stwierdził Li Zhanjun, dyrektor centrum medialnego olimpiady w Pekinie, „posiadanie więcej niż jednego egzemplarza Biblii byłoby uprawianiem propagandy religijnej, co według prawa chińskiego podlega karze”.
Przed igrzyskami komunistom chińskim nie specjalnie też podobały się pielgrzymki. Katolicy w Państwie Środka mogą pielgrzymować tylko do jednego miejsca, zbudowanej w 1863 r. Bazyliki Matki Boskiej z Sheshan w Szanghaju. W tym roku Papież Benedykt XVI ustanowił 24 maja Dniem Modlitwy za Kościół w Chinach. Nie jest to data przypadkowa, gdyż wówczas w Chinach wypada dzień modlitwy do Matki Boskiej z Sheshan, a do jej świątyni licznie ściągają wierni. Jednak w tym roku władze chińskie w związku ze zbliżającą się olimpiadą zabroniły diecezjom organizowania pielgrzymek. Ci, którzy mimo zakazu próbowali zorganizować pielgrzymki do bazyliki, jak 45-letni ks. Zhangli i jeden z wiernych 42-letni Zhang Jianli, zostali zatrzymani i osadzeni w więzieniu w Xuanhua (prowincja Hebei).
Wzory duchowej wielkości
Mimo rosnącej w Chinach liczby katolików i wyraźnej od kilku lat tendencji zwyżkowej powołań kapłańskich i zakonnych, wciąż nie łatwo tam o nowy budynek kościelny. Według zeznania Josepha Kunga złożonego przed Komisją ds. Chin w amerykańskim Kongresie w listopadzie 2004 r., wiele z nowobudowanych świątyń dzieli los kościoła w wiosce Liu Gou (prowincja Hebei), który dwa tygodnie po wzniesieniu konstrukcji został zburzony. W latach 1999–2004 w tylko jednej prowincji Fujian z rozkazu władz zniszczono 27 świątyń katolickich.Gdy Ojciec Święty Jan Paweł II w 2000 r. ogłosił świętymi 87 chińskich męczenników i 33 misjonarzy zamordowanych za wiarę w ciągu ponad trzech wieków (do 1930 r.), Pekin był wściekły. Dzień po uroczystościach kanonizacyjnych papież spotkał się z chińskimi wiernym z całego świata i skierował wtedy do nich słowa: „Przede wszystkim z Wami, wierni pochodzenia chińskiego, pragnę podzielić się głęboką radością z powodu tych synów i córek narodu chińskiego, którzy po raz pierwszy zostają ukazani całemu Kościołowi i światu jako wzory heroicznej wierności Chrystusowi Panu i duchowej wielkości”Dziś, gdy na pierwszych stronach gazet pisze się o cudzie gospodarczym w Państwie Środka, współczesne męczeństwo broniących Krzyża Chrystusa w Chinach nadal oczekuje na ukazanie go światu. Warto pamiętać, że w kraju, z którego trafia do nas odzież, herbata czy szampon, wielu za swoją wierność Kościołowi i głoszenie zbawczego słowa cierpi, a często składa dar z życia.
Konstytucja Chińskiej Republiki Ludowej gwarantuje wolność wyznania, jednak rząd aktywnie prześladuje grupy religijne, które uznaje za wrogie komunistycznemu państwu. Sytuację katolików w Państwie Środka najlepiej oddają słowa kard. Joseph Zen Ze-kiun, ordynariusza Hongkongu: „W Chinach katolicy nie cieszą się wolnością religijną. Podróżującym do Chin wydaje się, że jest wolność, bo widzą wiele otwartych kościołów. Ale nie ma wolności, bo Kościół nie może działać zgodnie ze swoimi prawami”.
Na początku lat 50. władze w Pekinie wygnały nuncjusza apostolskiego abp. Antonio Riberiego i zerwały oficjalne stosunki ze Stolicą Apostolską. W 1957 r. utworzyły Patriotyczne Stowarzyszenie Katolików Chińskich – „koncesjonowany” związek katolików, duchownych oraz świeckich pod ścisłą kontrolą Pekinu. Patrioci, około 5 mln chińskich świeckich oraz duchownych, nie mogą utrzymywać formalnie żadnych związków z Watykanem. Nauczanie społeczne Stowarzyszenia nie może być sprzeczne z programem społecznym Komunistycznej Partii Chin Ludowych, stąd patrioci nie występują np. przeciw aborcji, a duchowni muszą publicznie wyrażać poparcie dla decyzji władz.
Atak na wolną wolę
Kościół podziemny (katakumbowy), skupiający ponad 8 mln Chińczyków, to „nielegalna organizacja religijna”. Duchowni i zakonnice tego kościoła poddawani są licznym represjom. W celu reedukacji są np. osadzani w Laogai – chińskim gułagu. Siostra Catherine Ho, oskarżona o działalność antyrewolucjną, spędziła tam 21 lat. Zeznając przed Komisją ds. Stosunków Międzynarodowych w amerykańskiej Izbie Reprezentantów opisała swoje doświadczenia. „Jednym z celów obozów Laogai jest złamanie człowieka poprzez tortury. Ale duże gorszy od fizycznej przemocy jest nieustający atak na myśli i wolną wolę więźniów”.
W obozie pracy siostra Ho najpierw pracowała w gospodarstwie rolnym, gdzie wyrabiano herbatę, a następnie w fabryce odzieży. Dzień pracy wynosił 14 godzin. „Musiałam walczyć ze zmęczeniem, aby nie opaść na maszyny”, mówiła. Pracownice w fabryce odzieży były poddane ciągłej obserwacji, gdyż odzież przeznaczona na eksport miała być „najlepszej jakości”. Jakikolwiek błąd albo brak zapału do pracy były surowo karane np. uwięzieniem w karcerze. Oczywiście Biblia i modlitwa były zakazane. Przyłapana na modlitwie w celi siostra Ho usłyszała: „ Nawet na progu śmierci nie możesz wyzbyć się tych przesądów. To jest czyn antyrewolucyjny”. Siostra Catherine opisała także przypadek katoliczki, która odmówiła pracy w niedzielę. Została wywleczona na środek placu i pobita na śmierć. Pomimo takich represji jednej ze starszych sióstr udało się wykonać małe różańce, które więźniarki musiały przechowywać w ukryciu.
„Dziś, pijąc herbatę albo zakładając jedwabne ubrania, zastanawiam się, czy one nie pochodzą z Laogai i czy nie są wykonane przez tych, którzy nadal cierpią w Chinach, przez niewolników w obozach”, kończyła swoje zeznanie siostra.
Słuch po nim zaginął
Poza wyniszczająca pracą w obozach, narzędziem walki z katolikami w Chinach stały się krótkotrwałe, ale częste aresztowania. Spotyka to zwłaszcza wielu kapłanów kościoła podziemnego. Biskup Jia Zhiguo spędził w więzieniu łącznie 18 lat. Tylko od stycznia 2004 r. aresztowany był 12 razy. Ostatni raz 72-letni duchowny został zatrzymany w sierpniu tego roku. Co prawda wypuszczono go miesiąc później, ale całkowitej wolności nie odzyskał – przebywa w areszcie domowym pod ścisłą obserwacją policji.
Dobrze, gdy wiadomo, co dzieje się z zatrzymanymi duchownymi; o wielu jednak, tak jak o bp. Jamesie Su Zhimin, słuch ginie. Biskup Su spędził łącznie w więzieniu 28 lat. W czasie jednego z przesłuchań został tak pobity, że prawie całkowicie stracił słuch. Ostatni raz zatrzymano go w 2001 r.; nie wiadomo, gdzie jest przetrzymywany, ale widziano go w szpitalu w mieście Baoding (prowincja Hebei) w listopadzie 2003 r. pod eskortą policji. Duchowny miał problemy z sercem i oczami. Jak tylko władze zorientowały się, że wiadomość o pobycie księdza w szpitalu dociera do wiernych, bp Su zniknął. Od tej pory nikt nie wie, gdzie jest przebywa 74-letni obecnie duchowny.
Aresztowani, wypuszczani, a potem znów zatrzymywani dobrze poznają brutalną rzeczywistość chińskiego systemu penitencjarnego. Tu przetrzymywanie tygodniami w celi wypełnionej lodowatą wodą, bicie elektrycznymi pałkami albo bycie „kukłą” używaną do treningów przez chińskich komandosów jest na porządku dziennym.
Nie każdemu dane jest przeżyć tę gehennę. We wrześniu 2007 r. po ośmiu latach więzienia zmarł 68-letni bp John Han Dingxiang. Ani jego rodzina, ani księża nie byli informowani, że biskup ciężko chorował. Kilka godzin przed śmiercią duchownego władze zawiadomiły jego bliskich, ale nie podano im przyczyny zgonu. Krewni dobrze pamiętają ostatnie słowa konającego: prośbę skierowaną do wiernych o odmawianie różańca. Po śmierci biskupa wydano rozkaz, aby w ciągu kilku godzin ciało zmarłego poddano kremacji, a prochy pochowano na pobliskim cmentarzu komunalnym; przy pogrzebie nie mógł być obecny żaden duchowny.
„Czego obawiał się rząd chiński, że zmuszony był poddać kremacji ciało biskupa tylko sześć godzin po jego śmierci, o piątej nad ranem? Dlaczego księża diecezjalni nie mogli przybyć z ostatnią posługą, pomodlić się za ich heroicznego pasterza ani nawet zobaczyć zwłok? To nie tylko nieludzkie, przerażające, ale i bardzo podejrzane”, stwierdził na wieść o śmierci biskupa Joseph Kung, prezes amerykańskiej Fundacji im. Kardynała Kunga monitorującej sytuację katolików w Chinach.
Poza aresztowaniami aparat represji w ChRL izoluje księży od reszty społeczeństwa w okresie najważniejszych świąt, Bożego Narodzenia, Wielkanocy, a także w czasie wizyt zagranicznych oficjeli, tak, aby duchowni nie mogli odprawiać mszy w okresie świątecznym lub spotkać się z zagranicznymi gośćmi. Procedura w takich przypadkach jest prosta: ksiądz pojmany przez policję przewożony jest do hotelu. Tu pod ścisłym nadzorem mundurowych spędza kilka dni, płacąc za pobyt i wyżywienie swoje i „ochroniarzy”.
Wykaz rzeczy zakazanych
Wielu liczyło na to, że fakt przyznania Chinom prawa organizacji Igrzysk Olimpijskich doprowadzi tam do zwiększenia swobód, w tym także tych religijnych. Tak się jednak nie stało, a w wielu przypadkach zaostrzono represje.
Rok przed rozpoczęciem olimpiady władze w Pekinie ogłosiły listę przedmiotów, których przybywający do Pekinu sportowcy nie mogli wnosić do wioski olimpijskiej. Wśród nich znajdowały się „przedmioty natury religijnej”. Zakazano także wwożenia na terytorium Chin więcej niż jednego egzemplarza Pisma Świętego. Jak stwierdził Li Zhanjun, dyrektor centrum medialnego olimpiady w Pekinie, „posiadanie więcej niż jednego egzemplarza Biblii byłoby uprawianiem propagandy religijnej, co według prawa chińskiego podlega karze”.
Przed igrzyskami komunistom chińskim nie specjalnie też podobały się pielgrzymki. Katolicy w Państwie Środka mogą pielgrzymować tylko do jednego miejsca, zbudowanej w 1863 r. Bazyliki Matki Boskiej z Sheshan w Szanghaju. W tym roku Papież Benedykt XVI ustanowił 24 maja Dniem Modlitwy za Kościół w Chinach. Nie jest to data przypadkowa, gdyż wówczas w Chinach wypada dzień modlitwy do Matki Boskiej z Sheshan, a do jej świątyni licznie ściągają wierni. Jednak w tym roku władze chińskie w związku ze zbliżającą się olimpiadą zabroniły diecezjom organizowania pielgrzymek. Ci, którzy mimo zakazu próbowali zorganizować pielgrzymki do bazyliki, jak 45-letni ks. Zhangli i jeden z wiernych 42-letni Zhang Jianli, zostali zatrzymani i osadzeni w więzieniu w Xuanhua (prowincja Hebei).
Wzory duchowej wielkości
Mimo rosnącej w Chinach liczby katolików i wyraźnej od kilku lat tendencji zwyżkowej powołań kapłańskich i zakonnych, wciąż nie łatwo tam o nowy budynek kościelny. Według zeznania Josepha Kunga złożonego przed Komisją ds. Chin w amerykańskim Kongresie w listopadzie 2004 r., wiele z nowobudowanych świątyń dzieli los kościoła w wiosce Liu Gou (prowincja Hebei), który dwa tygodnie po wzniesieniu konstrukcji został zburzony. W latach 1999–2004 w tylko jednej prowincji Fujian z rozkazu władz zniszczono 27 świątyń katolickich.Gdy Ojciec Święty Jan Paweł II w 2000 r. ogłosił świętymi 87 chińskich męczenników i 33 misjonarzy zamordowanych za wiarę w ciągu ponad trzech wieków (do 1930 r.), Pekin był wściekły. Dzień po uroczystościach kanonizacyjnych papież spotkał się z chińskimi wiernym z całego świata i skierował wtedy do nich słowa: „Przede wszystkim z Wami, wierni pochodzenia chińskiego, pragnę podzielić się głęboką radością z powodu tych synów i córek narodu chińskiego, którzy po raz pierwszy zostają ukazani całemu Kościołowi i światu jako wzory heroicznej wierności Chrystusowi Panu i duchowej wielkości”Dziś, gdy na pierwszych stronach gazet pisze się o cudzie gospodarczym w Państwie Środka, współczesne męczeństwo broniących Krzyża Chrystusa w Chinach nadal oczekuje na ukazanie go światu. Warto pamiętać, że w kraju, z którego trafia do nas odzież, herbata czy szampon, wielu za swoją wierność Kościołowi i głoszenie zbawczego słowa cierpi, a często składa dar z życia.
„Matko Boża z Sheshan, wspieraj zaangażowanie tych, którzy w Chinach wśród codziennych zmagań trwają w wierze, w nadziei i miłości, aby nie lękali się mówić światu o Jezusie i Jezusowi o świecie. Figura, która wznosi się ponad Sanktuarium, przestawia Cię jak podnosisz w górę Swojego Syna, pokazując go światu z otwartymi w geście miłości ramionami, pomóż chińskim katolikom, by zawsze byli wiarygodnymi świadkami tej miłości i trwali w jedności ze Skałą Piotrową, na której zbudowany jest Kościół”
Fragment Modlitwy do Matki Bożej z Sheshan napisanej w tym roku przez Ojca Świętego Benedykta XVI
Fragment Modlitwy do Matki Bożej z Sheshan napisanej w tym roku przez Ojca Świętego Benedykta XVI
Artykuł ukazał się Niezależnej Gazecie Polskiej / psz.pl
Komentarze
Prześlij komentarz