Student z Tiananmen udaje się do Chin

Wuer Kaixi, uczestnik protestu na Placu Niebiańskiego Spokoju z 1989 r., postanowił po 20 latach przyjechać do Chin.
W 1989 r. Wuer Kaixi był studentem Uniwersytetu w Pekinie i zorganizował strajk głodowy wśród swoich kolegów. Znalazł się na liście najbardziej poszukiwanych przez reżim chiński, ale zdołał zbiec. Przez Hong Kong trafił do Francji, Stanów i wreszcie na Tajwan. Dziś na wyspie publikuje artykuły i występuje w mediach. Kieruje także firmą inwestycyjną. Jego żona jest Tajwanką i mają dwójkę dzieci.
Chiński dysydent w środę z Tajwanu poleciał do Makau, skąd zamierzał udać się do Chin. W Makau, który jest specjalnym regionem administracyjnym ChRL-u, został zatrzymany przez służby imigracyjne i prawdopodobnie zostanie deportowany na Tajwan. W oświadczeniu wydanym przez opuszczeniem Tajwanu, Kaixi stwierdził, że gotowy jest stanąć przed chińskim sądem. „Będę żądał, aby oskarżono odpowiedzialnych za zbrodnie dokonaną 4 czerwca 1989 roku i aby rodziny ofiar otrzymały należne zadośćuczynienie" - stwierdził. Kaixi pragnie zobaczyć także swoich rodziców. Nie widział ich od 20 lat. Nigdy nie otrzymali oni prawa opuszczenia ChRL-u.
W wypowiedzi telefonicznej dla mediów tajwańskich, udzielonej już w Makau, Wuer Kaxi skrytykował tajwańskiego prezydenta Ma Yingjiu, który w wydanym dziś oświadczeniu chwali Chiny za „zwrócenie większej uwagi na prawa człowieka”. Kaxi dodał, że zupełnie nie rozumie co prezydent miał na myśli.
Przed przypadającą 4 czerwca 20 rocznicą masakry na Placu Tiananmen komunistyczne władze w Pekinie nie wpuściły do Hong Kongu i Chin kilkunastu chińskich dysydentów mieszkających zagranicą.
PS. Jednak deportowany...
Dziś po południu Wuer Kaxi został eskortowany przez 12 policjantów do samolotu lecącego z Makao do Tajpej. Władze nie zezwoliły na wjazd Kaixi do Chin, twierdząc, że pobyt chińskiego dysydenta w Państwie Środka zakłóciłby „porządek społeczny”.

Komentarze

  1. A powszechnie uważa się, że HK i Makao mają własną politykę imigracyjną i wizową. Okazuje się, że nie są tak niezależne, jak by niektórzy myśleli (albo chcieli mysleć).

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, to pokazuje jak "niezalezne" sa Makau & HK.
    Pozdrawiam
    Hania

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Chińskie więzienia: tortury i interes

Bonum est diffusivum sui

Wojna bez zasad