Ostatni z twardzieli?
Dopiero wczoraj obejrzałam film Clinta Eastwooda „Gran Torino”.
Nie jest to film dla miłośnikow szybkiej akcji czy hollywódzkich gwiazd. Brudny Harry mówi nam o rzeczach trudnych.
Walt Kowalski to amerykanin polskiego pochodzenia, weteran wojny w Korei, pracujący przez wiele lat w fabryce Forda i właściciel przepięknego samochodu Gran Torino z 1972. Właściwie Walt jest taki jak jego samochód: stary, ale wykonany z dobrego materiału...nie zawodzi choć ma problemy. Jest samotny – właśnie zmarła jego żona, nienajlepiej komunikuje się ze swoimi synami (dla rodziny Walt to zniedołężniały, zdziwaczały starzec), wadzi się z Panem Bogiem (a zwłaszcza z miejscowym księdzem). Konserwatywnemu Kowalskiemu trudno zaakceptować otaczającą go rzeczywistość...dzielnica w której mieszka, dziś zamieszkana jest głównie przez Azjatów, Latynosów i Murzynów. Jak mówi jedna z bohaterek „tu chłopcy lądują w więzieniu.”...okolicą rządzą gangi.
Walt to patriota i twardziel z zasadami. Jest cholernie ( o tak, Kowalski przeklina) niepoprawny politycznie - nie przepada za „żółtkami”, „asfaltem”, kolczykami w pępkach czy w nosie, zepsutymi kranami, zaniedbanymi trawnikami. Bohater Eastwooda nie wydaje się darzyć sympatią swoich sąsiadów, imigrantów z plemienia Hmong w południowo-wschodniej Azji (w czasie wojny w Wietnamie stanęli oni po stronie Amerykanów), którzy przybyli do „krainy wolnych ludzi” („the land of the free” ) - w poszukaniu owej wolności przybyli pewnie kiedyś do USA przodkowie Kowalskiego. Z czasem Walt odkrywa, że zarówno jego skośnoocy sąsiedzi jak i on sam mają wiele wspólnego.
Kowalski nie brzydzi się pracą, może naprawić wszystko...gotów jest bronić swojego trawnika z bronią w ręku (my home is my castle). Postanawia „naprawic” życie 16-letniego Tao, ktćrym zainteresował sie gang. Uczy swojego azjatyckiego znajomego jak dużą wartością jest praca, ale przede wszystkim jak poznać swoją wartość bez konieczności podporządkowania się innym (tu: gangsterom). Walt postanawia „naprawić” sytuacje w dzielnicy nękanej przez młodocianych przestepców, którzy czują sie bezkarni – wszyscy w okolicy boją się wyznać prawdę policji...
Trochę o nawróceniu, trochę o potrzebie dostrzeżenia drugiego człowieka, o odwadze, o sprzeciwie wobec świata pełnego obyczajowego (i nie tylko) liberalizmu i kultu przemocy...Clint Eastwood daje nam prawdziwą lekcje. Cymes! I tylko szkoda, że Walt Kowalski to pewnie ostatni taki twardziel....
Haniu, dzięki świetną recenzję. Od razu zamówiłem w Empiku DVD i chcę obejrzeć ten film w najbliższych tygodniach.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, jak będziesz miała czas i ochotę to rzuć okiem na http://blog.swojak.info
Z Twoich wpisów tutaj wnoszę, że klimat mojego bloga może Ci przypasować.
Serdecznie i zimowo pozdrawiam!