Chińska kampania przeciw życiu
„Raport wydany przez koronera hrabstwa Alameda potwierdził to, co wcześniej przypuszczaliśmy. Holly zmarła w wyniku aborcji dokonanej przy użyciu pigułki RU-486”. „Domagamy się śledztwa z udziałem Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) i Departamentu ds. Zdrowia Stanu Kalifornia w celu sprawdzenia, dlaczego kliniki aborcyjne, takie jak Planowane Rodzicielstwo, podając leki, nie przestrzegają regulacji zatwierdzonych przez Agencję ds. Żywności i Leków. Kwestionujemy składniki lekarstw, zwłaszcza tych wyprodukowanych w krajach takich jak Chiny, a podawanych przez kliniki aborcyjne”.
To fragment listu rodziców Holly Petterson, która zmarła w wyniku zażycia pigułki poronnej RU-486.Pigułka Made in China
Pigułka RU-486 jest środkiem poronnym. Nie zapobiega ciąży, lecz niszczy poczęte życie ludzkie – zabija dziecko do 63 dnia ciąży. Dziecku bije już wtedy serce i pracuje mózg. Jednym z głównych producentów RU-486 są Chiny Ludowe.
Według gazety „China Daily”, oficjalnego organu Komunistycznej Partii Chin Ludowych, w Państwie Środka dokonuje się co roku 13 mln aborcji, czyli ponad 35 tys. w ciągu dnia. Co roku w Chinach sprzedaje się ponad 10 mln pigułek poronnych.
Chiny rozpoczęły testy nad pigułą RU-486 w 1983 r. W 1988 r. razem z Francją ChRL stał jednym z pierwszych krajów, który wprowadził pigułkę na rynek.
Według raportu przygotowanego w 2000 r. przez ambasadę USA w Pekinie łatwa dostępność pigułki RU-486 przyczyniła się do wzrostu aborcji w Państwie Środka. Choć można ją nabyć tylko na receptę, to i tak jest powszechnie dostępna na czarnym rynku za ok. 30 dol. i służy często jako środek przy tzw. aborcji selektywnej.
Według obowiązującego w ChRL prawa tylko w nielicznych przypadkach rodzina może mieć więcej niż jednego potomka. Tradycyjnie Chińczycy oczekują narodzin chłopca, ponieważ to on będzie nosicielem nazwiska i będzie miał obowiązek opieki nad rodzicami. Szacuje się, że przypadki aborcji selektywnej wobec płodów żeńskich stanowią 99 proc. ogółu wszystkich aborcji przeprowadzanych w Chinach.
Lewica dla Amerykanów
Na rynek amerykański pigułka RU-486 made in China trafiła w 2000 r. Na jej wprowadzeniu szczególnie zależało administracji prezydenta Billa Clintona. By zdążyć z zalegalizowaniem RU-486 przed końcem kadencji i wyborami w 2000 r., procedurze legalizacji nadano tryb przyspieszony – zarezerwowany dla leków ratujących życie przed chorobami takimi jak rak i AIDS.
Na dystrybutora pigułki wybrano firmę Danco Laboratories. Firma nie podaje adresu biura, jedynie skrytkę pocztową. Danco najpierw założono na... Kajmanach, ale firmie udało się zebrać ok. 34,7 mln dol. na projekt dotyczący wprowadzenia RU-486 na rynek amerykański; wśród wspierających działalność Danco znaleźli się m.in.: Warren Buffet i George Soros. Początkowo organizacje proaborcyjne wymusiły na Agencji ds. Żywności i Leków, aby nie ujawniała, kto będzie producentem leku. Danco podpisało umowę na produkcję z chińską firmą Shanghai Hualian należącą do państwowego koncernu Shanghai Pharmaceutical Group. Wcześniej współpracy z chińskim koncernem odmówiła największa firma farmaceutyczna Pfizer Inc., jako powód podając problemy z jakością produkowanych przez Chińczyków leków. Shaghai Hualian miał już w momencie zawarcia umowy z Danco duże problemy w Stanach. Niektóre z leków chińskiej firmy zostały zatrzymane przez amerykańskie służby celne jako posiadające niejasne lub mylne instrukcje na opakowaniach. Zwolennicy aborcji obawiali się, że jeśli do wiadomości publicznej trafi informacja o kraju pochodzenia pigułki, będzie to miało negatywny wpływ na jej sprzedaż. Jednak niedługo po wprowadzeniu pigułki Agencja ds. Żywności i Leków otrzymała prawie 400 zgłoszeń przypadków powikłań spowodowanych zażyciem RU-486. Amerykańskie gazety zaczęły na własną rękę sprawdzać, kto produkuje lek. Wkrótce Agencja przyznała, że są to Chińczycy. W 2003 r. Amerykanami wstrząsnęła śmierć Holly Patterson. Ta nastolatka z Kalifornii w tajemnicy przed rodzicami przyjęła RU-486 w klinice aborcyjnej Planned Parenthood. Kilka dni później dostała silnych skurczów i intensywnego krwawienia, a dwa dni później zmarła wskutek wstrząsu septycznego, będącego wynikiem rozległej infekcji spowodowanej obecnością w jej macicy martwego ciała 7-tygodniowego dziecka.
Po każdym przypadku śmierci w wyniku zastosowania wyprodukowanej w Chinach pigułki dystrybutor zamieszczał oświadczenie, że „najprawdopodobniej przyczyną śmierci było użycie tabletki niezgodnie z zaleceniami”. Dzięki dziennikarskim śledztwom zaczęło też wychodzić na jaw, że już w czasie amerykańskich testów klinicznych RU-486 doszło do licznych komplikacji. Jedna z pacjentek szpitala w stanie Iowa przeżyła po utracie ponad połowy krwi tylko dzięki szybkiemu oczyszczeniu macicy i transfuzji. Przypadku tego nie zanotowano w oficjalnych raportach dotyczących testów. W 2007 r. wybuchł kolejny skandal związany z Shanghai Hualian. 200 osób cierpiących na raka po zażyciu lekarstwa chińskiej firmy zostało sparaliżowanych. Mimo nagłośnienia sprawy w amerykańskich mediach Agencja ds. Żywności i Leków długo milczała, po czym wydała oświadczenie stwierdzające, że choć leki podane chorym na raka i tabletki RU-486 są produkowane przez tę samą firmę, to nie należy tych spraw łączyć. Wielu amerykańskich lekarzy apeluje, by dokonywać częstych i dokładnych kontroli chińskich firm farmakologicznych. „Wiele z tego, co tam się dzieje, zagraża życiu pacjentów, ale nigdy nie ujrzy to światła dziennego” – twierdzi dr Sidney M.Wolfe, od lat piszący na temat szkodliwych medykamentów pojawiających się w USA.
Prezent dla świata
Pigułki poronne produkowane w Chinach coraz częściej trafiają także do Europy i innych państw zachodnich. W Irlandii, gdzie pigułki poronne są nielegalne, RU-486 pojawiło się na czarnym rynku dzięki studentom z Chin. Dla przybywających z ChRL uczniów, naukowców przemyt pigułek w torebkach razem z powszechnie używanymi lekami okazał się dodatkowym źródłem dochodu. W Wielkiej Brytanii chińską pigułkę poronną można kupić w sklepach sprzedających chińskie zioła. Reporterka BBC udała się do takiej apteki, gdzie za 100 funtów wręczono jej „specjalną tabletkę na niechcianą ciążę”. Owo magiczne lekarstwo okazało się być RU-486.
Trzy lata temu celnicy na lotnisku w Auckland (Nowa Zelandia) zarekwirowali dużą przesyłkę z pigułkami RU-486. Po przeprowadzonym śledztwie okazało się, że od 18 miesięcy pigułki były sprzedawane drogą internetową przez zamieszkałych w Nowej Zelandii Chińczyków. O podobnych przypadkach sprzedaży w internecie pigułki RU-486 z Chin donoszą doktorzy w Australii. Także tam zanotowano przypadek kobiety, która kupiła chiński środek poronny na Ukrainie dla swojej 18-letniej siostry.
Coraz częściej środowiska proaborcyjne mówią o konieczności większej dostępności pigułki poronnej produkowanej w Chinach. Jednym z zadań takich spotkań jak Światowa Konferencja Kobiet w Pekinie w 1995 r., zorganizowana przez ONZ, czy zbliżająca się kolejna inicjatywa środowisk lewicowo-feministycznych Pekin+15 jest propagowanie metod planowania rodziny, w tym także aborcji. Tu w budowaniu cywilizacji śmierci sprzymierzeńcem dla lewaków staje się Pekin z jego polityką wymuszonych aborcji i „specjalną” pigułką RU-486.
Nowe Panstwo
Komentarze
Prześlij komentarz