Chiński exodus


Li Weijie to typowy chiński nowobogacki; jest właścicielem agencji nieruchomości, firmy taksówkowej w Pekinie i pola golfowego w okolicach stolicy. Ale jego dzieci i żona są obywatelami Kanady, a on sam ma kanadyjską kartę stałego pobytu. Li zdecydował się na emigrację, bo, jak twierdzi, chciał „zapewnić rodzinie dostęp do lepszej edukacji i wyższego standardu opieki medycznej”. Większość z chińskich milionerów idzie w ślady Li – opuszczają Chiny.
Według opublikowanego ostatnio raportu chińskiego Państwowego Biura Dewizowego (SAFE) w ChRL następuje odpływ ludzi i kapitału. Spośród miliona bogatych Chińczyków (majątek powyżej 1,5 mln dol.) 16 proc. jest już emigrantami, a 44 proc. podjęło kroki, aby wyemigrować. Większość z tych drugich już wysłało swoje dzieci do szkół zagranicę albo zakupiło nieruchomości w państwach zachodnich.
Po lepsze życie
Dla obywateli ChRL emigracja to możliwość zabezpieczenia majątku, bo, jak twierdzi prof. Thomas Fingar, były przewodniczący Krajowej Rady Wywiadu USA, „finansowa elita nie czuje się zbyt pewnie i wątpi w trwałość obecnego systemu”. Bogacze zdają sobie sprawę, żę choć dziś chińska gospodarka jest jedną z najszybciej rozwijających się na świecie, to odczuwa się już oznaki słabości. Zanieczyszczenie powietrza, korupcja, wykorzystywanie robotników, które jest przyczyną coraz liczniejszych protestów w Państwie Środka ‒ to tylko część problemów, z jakimi chińscy liderzy sobie nie radzą. „Poczucie kruchości jest w Chinach niemal namacalne” ‒ twierdzi Fingar. Wielu z chińskich biznesmanów pragnie wyemigrować, ponieważ w ChRL nie ma warunków do prowadzenia bezpiecznego biznesu. Chiny nie są państwem prawa. „Wielu z przedsiębiorców obawia się, że skończą w więzieniu, a ich majątek zostanie skonfiskowany, jeśli w jakiś sposób narażą się jednemu z oficjeli Komunistycznej Partii Chin Ludowych” ‒ twierdzi w wywiadzie dla ukazującej się w Hongkongu gazecie „Ming Pao” chiński naukowiec Hu Xingdou.
W sondażu przeprowadzonym przez Bank of China i Hurun Report (magazyn publikujący m.in. listę najbogatszych chińczyków) obywatele Chin jako główny powód do emigracji podają chęć zapewnienia dzieciom lepszej edukacji. System szkolenia w Chinach oparty jest na egzaminach, nieustanym „kuciu”, a także nadal komunistycznej indoktrynacji; według rodziców młodych Chińczyków, takie szkolenie zabija  jakąkolwiek kreatywność i nie przygotowuje do rywalizacji w coraz bardziej zglobalizowanym świecie. Jako powód do opuszczenia ChRL podawana jest także chęć uzyskania dostępu do lepszej służby zdrowia, nieskażonych środowiska i żywności (chińscy konsumenci nie ufają zupełnie marce „Made w Chinach” na produktach spożywczych; lokalna prasa co chwila donosi a to o skażonym mleku, a to o oleju ze ścieków wykorzystywanym w restauracjach).Wyjazd zagranicę daje także możliwość powiększenia rodziny (chińskie prawo zabrania – z małymi wyjątkami - posiadania więcej niż jednego dziecka).
Turystyka porodowa
Dla wielu z tych, którzy pragną dać następnemu pokoleniu lepszą przyszłość, celem podróży jest Hongkong, a raczej… poród w Hongkongu. Ustawa Zasadnicza, czyli tzw. mała konstytucja Hongkongu, gwarantuje urodzonym tu dzieciom chińskich rodziców prawo stałego pobytu, bezpłatną edukacje do 12. roku życia i prawo bezwizowych podróży do większości państw na świecie (przywilej niedostępny dla obywateli komunistycznych Chin). Stąd też wiele ciężarnych kobiet z ChRL decyduje się na poród właśnie w Hongkongu. Pod koniec 2011 r. lokalna prasa pisała o ciężarnych Chinkach jako o „szarańczy z ChRL”, która doprowadziła do tego, że porodówki w klinikach są obłożone aż do października 2012 r. Mieszkańcy Hongkongu skarżą się ponadto, że właśnie ze względu na nawałnicę chińskich kobiet rodzących dzieci w ich mieście, obniżyła się jakość opieki w szpitalach. Dlatego oburzeni obywatele założyli ruch: „»Nie« kobietom z kontynentalnych Chin przyjeżdżającym do Hongkongu rodzić dzieci”. To właśnie w wyniku ich nacisków i licznych protestów nowy gubernator Hongkongu Leung Chun-ying wprowadził zakaz rezerwacji miejsc w szpitalach dla obywateli ChRL, a także planuje zmienić małą konstytucję i pozbawić urodzone w Hongkongu dzieci chińskich rodziców prawa do stałego pobytu. Jeden ze szczęśliwców z Chin, którego żona zdołała już urodzić w Hongkongu, w wypowiedzi dla „New York Times” mówi o „innych strategiach imigracyjnych”, jakie już opracowują jego znajomi: „Mój dobry przyjaciel na przykład wybiera się z żoną oczekującą dziecka do Anglii. Nawet jak urodzi na pokładzie samolotu należącego do Wielkiej Brytanii, to dziecko otrzyma brytyjskie obywatelstwo”.
Kanada, Australia mają dość
Większość zamożnych Chińczyków marzy o przeprowadzce do USA. W zeszłym roku liczba mieszkańców Państwa Środka, którzy złożyli podania o rodzinne „zielone karty” w ramach specjalnego programu dla bogatych, wzrosła trzykrotnie, do blisko 3 tys. Chińczycy wyjeżdżający do Ameryki korzystają z wiz EB-5 dla obcokrajowców planujących zainwestowanie minimum 500 tys. dol. i zatrudnienie  przynajmniej 10 Amerykanów. Chińczycy nazywają to „inwestycyjną migracją”. Amerykański Departament Bezpieczeństwa  podaje, że 78 proc. wszystkich podań w tym programie składają właśnie obywatele Chin. Ale Amerykanie nie wprowadzają specjalnych ograniczeń dla Chińczyków i otwarci są nie tylko dla bogaczy z Państwa Środka. Wielu z wysokowykwalifikowanych inżynierów i naukowców chińskich widzi swoją przyszłość właśnie w USA.
Także Kanada i Australia były przez jakiś czas wymarzonym miejscem dla chińskiej emigracji . W 2009 r. ponad 2 tys. chińskich inwestorów i ich rodziny otrzymały prawo stałego pobyt w Kanadzie. W wyniku śledztwa dziennikarskiego przeprowadzonego przez chińską gazetę „Huanqiu” (Global Times) ustalono, że część dokumentów, na podstawie których wydano wizy, była fałszywa. Zdarzyły się nawet przypadki podrabiania paszportów. Działające w ChRL firmy konsultingowe pomagające w procesie imigracyjnym wśród swoich usług oferują także profesjonalne podrabiane dokumentów, tak, aby tylko klient pomyślnie przeszedł przez cały proces aplikacyjny. W wyniku takich praktyk firm konsultingowych do Kanady i Australii poza prawdziwymi inwestorami wyemigrowali także przestępcy, m.in. ścigani za korupcję w ChRL byli urzędnicy Komunistycznej Partii Chin Ludowych. Zarówno Kanada, jak i Australia za zaistniałą sytuację winią Pekin, który niekoniecznie sprawdza działające w Chinach firmy konsultingowe, ale ChRL zwala winę na Ottawę i Canberrę, które długo były dość otwarte na chińskich imigrantów i niespecjalnie sprawdzały dokumenty; wszystko było OK dopóty, dopóki Chińczycy przywozili ze sobą kapitał. W tym roku jednak Kanada i Australia zdecydowały się wprowadzić ograniczenia dla emigrantów. Od czerwca  Kanada zawiesiła programy imigracyjne dla wykwalifikowanych pracowników i dla inwestorów, z których w 80 proc. korzystali Chińczycy. Od 1 lipca Australia wprowadziła nowy, bardziej restrykcyjny program imigracyjny. Wydłużony został (do ponad pół roku) proces aplikacyjny, w czasie którego dokładnie przez stronę australijską mają być sprawdzane dokumenty, kariera i majątek ubiegającego się o stały pobyt. Ma Jing z JJL firmy konsultingowej z Pekinu twierdzi, że „generalnie będzie dużo, dużo trudniej dla Chińczyków wyemigrować do Australii, która zawyżyła swoje wymagania wobec imigrantów”. Ma dodaje jednak, że pojawiają się „nowe możliwości dla Obywateli ChRL”. Pogrążona w kryzysie Europa otwiera się na kapitał i inwestycje chińskie i niektóre z krajów EU są gotowe dostosować swoje regulacje imigracyjne tak, aby przyciągnąć bogatych Chińczyków.
Europa dla Chińczyków
W połowie lipca tego roku francuski minister spraw wewnętrznych Manuel Valls zasygnalizował, iż rząd rozważa zmiany w prawie imigracyjnym, które mają ułatwić osiedlanie się i znalezienie pracy przez obywateli z państw pozaeuropejskich, a przede wszystkim z Chin. Młodzi Chińczycy studiujący we Francji będą mogli łatwiej otrzymać prawo stałego pobytu i pozwolenie na pracę po skończonych studiach. Konsultant imigracyjny Ma Jin uważa, że to za dobra wiadomość, jako że wielu z jego klientów, którzy już wysłali dzieci do Francji na studia, rozważa inwestowanie we Francji, wiedząc, że ich dzieci mogą tam pozostać i rozwijać swoją karierę.
W zeszłorocznych targach nieruchomości w Pekinie po raz pierwszy pojawiła się tak liczna reprezentacja z Europy: ponad 100 przedstawicieli różnych europejskich firm deweloperskich i agencji nieruchomości. „Najpierw sprzedawaliśmy bogatym Hindusom, Rosjanom i Arabom; teraz przyszedł czas, aby nasze nieruchomości sprzedawać chińskim inwestorom” - uważa John Morley z firmy Ballymore Group, brytyjskiego dewelopera.
To właśnie chińscy nowobogaccy mają być ratunkiem dla hiszpańskiego rynku nieruchomości; aby przyciągnąć milionerów z Państwa Środka, rząd w Madrycie (po licznych naciskach i petycjach ze strony hiszpańskich deweloperów i agentów nieruchomości) rozważa wprowadzenie od 2013 r. zmian w prawie imigracyjnym; cudzoziemiec, który zainwestuje w nieruchomość o wartości wyższej niż 250 tys. euro, automatycznie ma otrzymać prawo stałego pobytu w Hiszpanii. W Pekinie i Szanghaju już powstały agencje promujące taką metodę imigracji.
 Żona na Wyspach, córka w Stanach, siostra w Kanadzie
Ucieczka chińskich bogaczy i odpływ kapitału z Chin niepokoi władze chińskie; jednak nawet czołowi działacze KPChL mają swoje rodziny zagranicą; mający przejąć ster w partii i zostać nowym prezydentem Chin Xi Jinping wysłał swoją córkę do Stanów już kilka lat temu (obecnie studiuje ona na Harvardzie), żona mieszka w Wielkiej Brytanii, a siostra w Kanadzie. Według raportu Banku Światowego bez zmian w gospodarce i usługach socjalnych, bez rozluźnienia kontroli ze strony partii w Chinach będzie dochodzić do coraz częstszych protestów i z pewnością nie zatrzyma się chińskiego eksodusu. Zwłaszcza że dla bogatych obywateli Państwa Środka otwierają się nowe możliwości: do chińskiego kapitału i chińskich imigrantów ręce wyciąga pogrążona w kryzysie Europa.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Chińskie więzienia: tortury i interes

Tajwańskie maszyny trafiały do Rosji

Mieszanka chińskiego autorytaryzmu i zachodniego wokeizmu