Chiny: polityka jednego dziecka w ChRL
Zabójczy priorytet
Coraz głośniej media i naukowcy w Chinach starają się dać do zrozumienia Pekinowi, jak szkodliwa dla kraju jest polityka jednego dziecka. Jednak brutalne działania pracowników Biura Kontroli Populacji, a także wypowiedzi przedstawicieli rządu, wskazują, że władze chińskie pozostają głuche na jakiekolwiek apele o zniesienie kontroli urodzeń.
Wprowadzona w 1979 r. przez Deng Xiaopinga polityka jednego dziecka miała, według komunistów, zapobiec eksplozji demograficznej i rozprzestrzenianiu się biedy. Dziś na drugie dziecko pozwala się rodzicom na wsi w przypadku, gdy pierwszym okaże się dziewczynka; trójkę dzieci mogą mieć mniejszości narodowe. Wszystkim innym, którzy zdecydują się na „nielegalny” poród drugiego dziecka, grożą ogromne kary (często w wysokości 2-letniej pensji), a kobiety poddawane są przymusowej sterylizacji. Jeśli kobieta mająca już jedno dziecko oczekuje drugiego, dokonuje się przymusowej aborcji nawet w późnych miesiącach ciąży. Pojawił się także nowy problem: selektywna aborcja. Ponieważ za pomocą aparatury ultrasonograficznej można ustalić płeć dziecka, rodzice często decydują się na usunięcie ciąży, gdy płód jest płci żeńskiej. Szacuje się, że rocznie dokonuje się ponad milion takich selektywnych aborcji. Socjologowie biją na alarm, bo w chińskim społeczeństwie zachwiana została równowaga demograficzna. Do 2020 r. 24 mln Chińczyków nie będzie w stanie znaleźć żony. Według socjologów, w niedalekiej przyszłości Państwo Środka będzie musiało stawić czoło przestępczości na tle seksualnym i handlowi żywym towarem.Eksplozja homoseksualizmu lub wojna
Igor Biełoborodow, dyrektor Instytutu Badań nad Demografią w Moskwie, mówi o innych możliwych, a przemilczanych skutkach polityki kontroli urodzeń, m.in. w Chinach. Rosyjski naukowiec uważa, że dla społeczeństw, w których jest więcej mężczyzn, istnieją pewne charakterystyczne tendencje. „Może to doprowadzić albo do wojny – wiadomo, że kiedy rodzi się więcej chłopców, po pewnym czasie rozpoczynają się działania zbrojne – albo do rozprzestrzeniania się homoseksualizmu” – twierdzi Biełoborodow.
W marcu zeszłego roku znany chiński socjolog-demograf Ho Yafu opublikował w internecie artykuł pt. „Katastrofalny spadek populacji Chińczyków”, w którym zwrócił uwagę na zachwianie proporcji między liczbą ludzi młodych i starszych. Dziś grupa wiekowa do 14. roku życia stanowi ok. 15 proc. społeczeństwa, a ludność w wieku 14–64 lat to prawie 75 proc. Chiny starzeją się szybciej, niż się rozwijają, dlatego w październiku 2012 r., tuż przed zjazdem Komunistycznej Partii Chin Ludowych (KPChL), na którym wyłoniono nowe władze ChRL, Chińska Fundacja Badań nad Rozwojem opublikowała raport, w którym doradzała rządowi rezygnację do 2015 r. z polityki jednego dziecka. Według chińskich naukowców, kontrola urodzeń nie tylko spowodowała gwałtowne starzenie się społeczeństwa i zachwianie równowagi płci noworodków, ale staje się też przeszkodą w rozwoju gospodarczym Chin. Z roku na rok drastycznie spada liczba młodych pracowników z biedniejszych, zachodnich prowincji kraju, którzy mogą podjąć pracę w zakładach na wschodnim wybrzeżu. Wielu zagranicznych inwestorów w ChRL oczekuje, że w ciągu najbliższych lat nastąpi spowolnienie wzrostu gospodarczego w Państwie Środka właśnie z powodów demograficznych.
Także społeczeństwo chińskie oczekuje zmian w polityce planowania ludności. W sondażu przeprowadzonym pod koniec 2012 r. na 30 tys. ankietowanych (serwis mikroblogowy Weibo, odpowiednik Twittera) 71 proc. opowiedziało się za prawem do posiadania dwójki dzieci.
Na początku lutego tego roku Wang Xia, pełniąca w nowym chińskim rządzie funkcję przewodniczącej Państwowej Komisji ds. Ludności i Planowania Rodziny, dała jasno do zrozumienia chińskim naukowcom wzywającym do rezygnacji z surowej kontroli urodzeń, że polityka jednego dziecka nie zmieni się. „To jest polityka długoterminowa i jej celem jest utrzymanie niskiej stopy urodzeń w Chinach” – stwierdziła chińska polityk w oświadczeniu wydanym 6 lutego.
To nie był wypadek
Podlegający Komisji urzędnicy lokalnych Biur Kontroli Populacji brutalnie egzekwują postanowienia komunistycznych władz w Pekinie. W czerwcu zeszłego roku w internecie można było zobaczyć szokujące zdjęcia zabitego w wyniku przymusowej aborcji dziecka 23-letniej Feng Jianmei. Młoda kobieta była w siódmym miesiącu ciąży. Podczas nieobecności męża 20 urzędników z Biura Kontroli Populacji wdarło się do jej domu w prowincji Shaanxi. Feng została przemocą zawleczona do szpitala. Tu zmuszono ją do podpisania zgody na aborcję, a następnie usunięto ciążę.
Kilka dni temu społeczeństwem chińskim wstrząsnęła kolejna tragedia. Doszło do niej 4 lutego w wiosce Mayu koło miasta Wenzhou w prowincji Zhejiang (wschodnie Chiny). Dwóch pracowników Biura Kontroli Populacji przybyło do domu rodziców 13-miesięcznego niemowlęcia z żądaniem zapłacenia kary za pogwałcenie zasady polityki jednego dziecka. Według rzecznika biura doszło do kłótni, rodzicom nakazano udać się do samochodu urzędników. W tym czasie dziecko znalazło się pod pojazdem, a kierowca rzekomo tego nie zauważył. Niemowlę zmarło w szpitalu.
Wiadomość o wydarzeniu nie ukazałaby się w chińskich mediach, gdyby nie postawa mieszkańców wioski. Zaraz po informacji, że dziecko zmarło, blisko tysiąc osób otoczyło budynek miejscowych władz w Mayu. Obawiając się zamieszek, władze wezwały specjalne oddziały policji. W wyniku interwencji rannych zostało dziesięć osób. Przez następne dwa dni wieśniacy nadal protestowali przed budynkiem urzędu. Całą historię opisały najpierw lokalne media, a następnie dziennik „KPChL Renmin Ribao”. W tej sytuacji, aby uspokoić nastroje, władze prowincji postanowiły zatrzymać obu pracowników Biura i zobowiązały się wyjaśnić, czy dziecko zmarło w wyniku wypadku, czy, jak sugerują mieszkańcy wioski, było to działanie celowe.
Obowiązująca w komunistycznych Chinach od ponad 30 lat polityka jednego dziecka spowodowała, że na świat nie przyszło 400 mln Chińczyków. Jej kontynuowanie sprawia, że, jak alarmują chińscy eksperci z Chińskiej Fundacji Badań nad Rozwojem, kraj „ponosi olbrzymie polityczne i społeczne koszty”. Jednak mimo że w obronie rodziny stają chińscy naukowcy i większość społeczeństwa, rząd nadal traktuje politykę jednego dziecka jako priorytet.
Gazeta Polska
Komentarze
Prześlij komentarz