Zmutowany wirus zabija w Chinach
Chińskie władze ujawniły, że w marcu w Szanghaju dwie osoby zmarły w wyniku zakażenia zmutowaną odmianą wirusa ptasiej grypy o nazwie H7N9.
Ofiary to dwaj mężczyźni w wieku 27 i 87 lat. Trzecią zakażoną osobą jest 35-letnia kobieta. Przebywa ona w szpitalu w prowincji Anhui i znajduje się w stanie krytycznym.
Chińscy epidemiolodzy twierdzą, że na razie nie ma dowodów na to, że wirus przenosi się między ludźmi. Przebadano 88 osób, które miały kontakt z zakażonymi, ale u żadnej z nich nie stwierdzono groźnego wirusa. Ponieważ jeden z mężczyzn, który zmarł wskutek zakażenia H7N9, sprzedawał wieprzowinę na lokalnym bazarze w Szanghaju, chińscy internauci zaczęli spekulować, że pojawienie się wirusa może mieć związek z niedawnym odkryciem padliny w lokalnej rzece.
Prawie 7 tys. sztuk martwych świń, które wyłowiono z rzeki Huangpu, mogło zostać wrzuconych do rzeki przez hodowców z sąsiadującej z Szanghajem prowincji Zhejiang po tym, jak padły z powodu nieokreślonej choroby. Wśród 25 mln mieszkańców Szanghaju wybuchła panika. „Rzeka ma kolor ekskrementów. Nawet jeśli teraz nie ma tam martwych świń, nie wolno pić z niej wody” – napisał w internecie jeden z mieszkańców miasta. Władze zapewniały jednak, że jakość wody z rzeki jest „w normie”. Do tej pory nie podano informacji, co było przyczyną śmierci zwierząt.
W związku z pojawieniem się nowej groźnej odmiany grypy H7N9, na lotniskach na Tajwanie wprowadza się specjalne środki bezpieczeństwa; pod specjalnym nadzorem są pasażerowie przybywający z Chin, Hongkongu i Makao. Tajwan jest jednym z krajów najczęściej odwiedzanych przez chińskich turystów. W 2012 r. ponad 2,5 mln Chińczyków odwiedziło wyspę.
GPCodziennie
Ofiary to dwaj mężczyźni w wieku 27 i 87 lat. Trzecią zakażoną osobą jest 35-letnia kobieta. Przebywa ona w szpitalu w prowincji Anhui i znajduje się w stanie krytycznym.
Chińscy epidemiolodzy twierdzą, że na razie nie ma dowodów na to, że wirus przenosi się między ludźmi. Przebadano 88 osób, które miały kontakt z zakażonymi, ale u żadnej z nich nie stwierdzono groźnego wirusa. Ponieważ jeden z mężczyzn, który zmarł wskutek zakażenia H7N9, sprzedawał wieprzowinę na lokalnym bazarze w Szanghaju, chińscy internauci zaczęli spekulować, że pojawienie się wirusa może mieć związek z niedawnym odkryciem padliny w lokalnej rzece.
Prawie 7 tys. sztuk martwych świń, które wyłowiono z rzeki Huangpu, mogło zostać wrzuconych do rzeki przez hodowców z sąsiadującej z Szanghajem prowincji Zhejiang po tym, jak padły z powodu nieokreślonej choroby. Wśród 25 mln mieszkańców Szanghaju wybuchła panika. „Rzeka ma kolor ekskrementów. Nawet jeśli teraz nie ma tam martwych świń, nie wolno pić z niej wody” – napisał w internecie jeden z mieszkańców miasta. Władze zapewniały jednak, że jakość wody z rzeki jest „w normie”. Do tej pory nie podano informacji, co było przyczyną śmierci zwierząt.
W związku z pojawieniem się nowej groźnej odmiany grypy H7N9, na lotniskach na Tajwanie wprowadza się specjalne środki bezpieczeństwa; pod specjalnym nadzorem są pasażerowie przybywający z Chin, Hongkongu i Makao. Tajwan jest jednym z krajów najczęściej odwiedzanych przez chińskich turystów. W 2012 r. ponad 2,5 mln Chińczyków odwiedziło wyspę.
GPCodziennie
Komentarze
Prześlij komentarz