Nowy pontyfikat, nowe nadzieje

Azja jest miejscem, gdzie, z jednej strony, dokonuje się ekspansja chrześcijaństwa, z drugiej, komunistyczne ustroje niektórych państw, jak Chin czy Wietnamu, nakładają na wierzących rygorystyczne ograniczenia. To zwłaszcza oni pokładają w pontyfikacie nowego papieża Franciszka nadzieje na poprawę swojej sytuacji.
Mimo że Azja to najbardziej zaludniony kontynent na świecie (mieszka tu prawie 2/3 populacji), to chrześcijanie stanowią tylko 3-procentową grupę. Ich liczba jednak wzrasta. W 2010 r. przybyło 40 mln katolików, dwa razy tyle, ile w tym samym czasie na kontynencie afrykańskim. W tej jeszcze małej, ale rosnącej społeczności katolickiej wybór nowego papieża został przyjęty z wielką radością i z ogromnymi nadziejami.
 Zaproszenia dla Franciszka
„Wasza Świątobliwość, Filipiny są przygotowane na Waszą wizytę duszpasterską” – tymi słowami zwrócił się po hiszpańsku do nowo wybranego papieża Franciszka kard. Gaudencio Borbón Rosales, arcybiskup Manili w latach 2003–2011. „Zobaczymy!” – miał odpowiedzieć Ojciec Święty. Kardynał Rosales zdradził także, że nowy papież mówi o Filipinach jako o „wyspach świętych”. I rzeczywiście, to państwo wyspiarskie w południowo-wschodniej Azji to bastion katolicyzmu na kontynencie. 85 proc. z 92-milionowej ludności Filipin stanowią katolicy. Widok tak dużej liczby kościołów, kapliczek czy olbrzymich figur Matki Boskiej to w Azji rzadkość. Na Filipinach istnieje wiele szkół katolickich, od podstawówek po uczelnie wyższe. To tu w 1611 r. został założony Uniwersytet Świętego Tomasza, pierwsza uczelnia papieska w Azji i największa pod względem liczby studentów zgromadzonych na jednym kampusie tego typu placówka katolicka na świecie. Ojciec Święty Jan Paweł II odwiedził Filipiny dwukrotnie, w 1981 i w 1995 r. Obie wizyty bardzo zapadły w pamięci Filipińczyków. W swoich homiliach papież Jan Paweł II występował w obronie praw człowieka, a kraj był wówczas pod dyktaturą prezydenta Ferdynanda Marcosa. Ojciec Święty mówił także o potrzebie sprawiedliwości społecznej, wzywał do akcji charytatywnej na rzecz biednych i odpowiedzialności Filipin za chrześcijaństwo w Azji. Podczas drugiej podróży apostolskiej w Manili, na celebrowanej przez Jana Pawła II mszy, podczas 5. Światowego Dnia Młodzieży, zebrał się największy tłum w historii zgromadzeń: ponad 4 mln ludzi. Dziś Filipińczycy oczekują, że Franciszek pójdzie w ślady Jana Pawła II i przybędzie do ich kraju. Już dzień po wyborze nowego biskupa Rzymu ks. Esteban Binghay, wikariusz archidiecezji w Cebu, poinformował, że taką okazją mógłby być 51. Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny, który w 2016 r. odbędzie się właśnie w Cebu.
Na wizytę nowego papieża gotowi są również mieszkańcy Singapuru. W tamtejszej, ponad 5-milionowej społeczności katolików szacuje się na około 150 tysięcy. Lokalne powołania kapłańskie nie są liczne (trzech, pięciu kandydatów rocznie), ale zdumiewa zaangażowanie katolików świeckich. Ludzie, którzy w życiu zawodowym pełnią funkcje kierownicze w dużych firmach handlowych, ubezpieczeniowych i bankach, aktywnie uczestniczą w życiu parafii. Jak powiedział mi kiedyś jeden z mieszkańców Singapuru, ponieważ katolicy nie stanowią tu licznej grupy, nie mogą pozostawać bierni na sprawy Kościoła. Dlatego, gdy dowiedzieli się o wyborze nowego papieża (ze względu na różnicę czasu informacja dotarła do nich rano 14 marca), mimo że był to dzień pracy, rano stawili się w kościołach na modlitwę za Ojca Świętego. „Chwała Panu! Jestem wzruszona i szczęśliwa. U nas w parafii nie mogliśmy się już doczekać. Spędziliśmy kilka ostatnich dni na oczekiwaniu” – wyznała w wypowiedzi dla lokalnej stacji Channel News Asia Adel Lim, kierownik ds. sprzedaży detalicznej. Radość z wyboru nowego biskupa Rzymu wyrazili także w listach do papieża Franciszka przywódcy Singapuru, prezydent Tony Tan Keng Yam i premier Lee Hsien Loong. Prezydent Tan podziękował także społeczności katolickiej za „rolę, jaką odegrała w dialogu między wyznaniami i promowaniu tolerancji i harmonii w Singapurze”.
Na papieża w Azji czekają także katolicy w Korei Południowej. „Duch Święty udziela cudownych darów. Modlimy się za papieża Franciszka i za Benedykta XVI papieża emeryta, który dokonał wspaniałego gestu i zmusił nas do przebudzenia i wzięcia odpowiedzialności za Kościół. Ale gest pochylenia się i prośby o modlitwę przed udzieleniem błogosławieństwa jest też znamienny. Ojcze Święty, Korea czeka na Ciebie!” – powiedział w wypowiedzi dla włoskiej agencji Asia News biskup diecezji Daejeon i przewodniczący Caritas w Korei Lazzaro You Heung-sik. W pamięci południowych Koreańczyków żywe są dwie pielgrzymki Jana Pawła II. Ta w 1984 r. była hołdem złożonym miejscowym męczennikom, którzy byli masowo mordowani podczas prześladowań chrześcijan w XIX wieku. Odwiedziny w 1989 r. związane były z uczestnictwem Ojca Świętego w zamknięciu 44. Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego. Obie wizyty postrzegano jako wyjątkowo ważne w umacnianiu lokalnej wspólnoty katolickiej w wierze. Dziś o Kościele w Korei Płd. mówi się, że jest Tygrysem Azji. Chrześcijanie stanowią tam ponad 30 proc. spośród 50-milionowej ludności. Z tego ponad 10 proc. to katolicy i społeczność ta nieustannie rośnie. Rocznie dokonywanych jest ponad 150 tys. chrztów i około 150 święceń kapłańskich. Ponad 2/3 księży w Korei Płd. jest w wieku poniżej 40 lat – mówi w wypowiedzi dla „Nowego Państwa” słynny włoski misjonarz i dyrektor Papieskiego Instytutu Misji Zewnętrznych w Rzymie ks. Piero Gheddo. Korea doświadczyła ekonomicznego cudu i dziś kojarzy się z zamożnością, nowoczesnością i zaawansowaną techniką. W parze z bogaceniem się społeczeństw idą często sekularyzm i materializm, ale w Korei Płd. obserwujemy falę rozwoju duchowego i wspólnotowego.
Wietnam z nadzieją
Jednak nie wszędzie w Azji katolicy tak otwarcie mogą wyrażać swoją radość na wieść o wyborze następcy św. Piotra. Są państwa, takie jak Wietnam i Chiny, gdzie Kościół katolicki to nadal miejsce pełne męczeństwa, ale i nadziei na poprawę losu jego wyznawców wiązanej z pontyfikatem Franciszka.
W 82-milionowym Wietnamie katolicka społeczność liczy około 8 mln osób i jest najliczniejszą, po filipińskiej, katolicką wspólnotą w Azji Południowo-Wschodniej. Jednak Kościół wietnamski przeżywa trudne czasy i liczy na mocne wsparcie ze strony Watykanu, ale przede wszystkim na przywrócenie zerwanych przez komunistyczny reżim w 1975 r. stosunków dyplomatycznych ze Stolicą Apostolską. Rządzący Wietnamem komuniści ingerują w wewnętrzne sprawy lokalnego Kościoła, kwestionując na przykład dokonywane przez Rzym nominacje biskupie. I tak np. w 2003 r. władze w Hanoi oficjalnie oprotestowały kardynalską nominację dla abp. Jeana-Baptiste’a Pham Minh Mana. Prowadzona jest bardzo restrykcyjna polityka wobec prasy czy edukacji katolickiej. Organizowane są ataki policyjne na parafie, podczas których niszczone są figury świętych i księgi. Katolicy domagający się zwrotu terenów należących do Kościoła, które teraz często padają łupem partyjnych aparatczyków bogacących się na sprzedaży nie swojej własności, są aresztowani i często poddawani torturom. Latem 2008 r. policja brutalnie rozpędziła wiernych zgromadzonych na modlitwie na terenie dawnego klasztoru redemptorystów. Reżimowa prasa nazwała modlących się katolików mianem „kryminalistów”.
Sytuacja stała się jeszcze bardziej napięta po tym, jak w styczniu tego roku Sąd Ludowy wydał wyroki w sprawie 14 osób, w tym 12 katolików, aresztowanych pod koniec 2011 r. pod zarzutem „działalności mającej na celu obalenie władzy ludowej”. W czasie dwudniowego procesu trzy osoby skazano na 13 lat więzienia, a pozostali otrzymali wyroki pozbawienia wolności od trzech do ośmiu lat. Początkowo straszono zatrzymanych karą śmierci.
Od tego roku w Wietnamie obowiązuje też prawo ograniczające wolność religijną. Tak zwany dekret 92 uderza szczególnie w chrześcijan, krępując ich praktyki religijne. Nowe prawo zawiera m.in. zapis nakładający na duchownych obowiązek składania specjalnych wniosków w przypadku planowanych podróży zagranicznych. Muszą też uzyskiwać pozwolenia na przeniesienie się do innego regionu kraju. Nic więc dziwnego, że wierni w Wietnamie coraz bardziej obawiają się, iż podzielą los katolików w Chinach.
Do dialogu trzeba dwojga
W komunistycznych Chinach informacja o wyborze kard. Jorge Mario Bergoglio rozeszła się dzięki internautom z Sino Weibo, odpowiednika Twittera w ChRL. Czołowe chińskie media przekazały wiadomość o nowym Ojcu Świętym z dużym opóźnieniem. A jeszcze przed konklawe komunistyczne władze pouczały Watykan, jaki powinien być przyszły papież. Otóż, według tamtejszego MSZ, powinien on wykazać się „elastycznością i szczerością w tworzeniu warunków dla poprawy chińsko-watykańskich stosunków”. Ta poprawa, według komunistycznych Chin, możliwa będzie, gdy Watykan zerwie dyplomatyczne stosunki z Tajwanem i powstrzyma się od ingerowania w wewnętrzne sprawy Chin, szczególnie te dotyczące religii.
„Stolica Apostolska jest zawsze gotowa do rozmów z władzami w Pekinie” – twierdzi wikariusz Hongkongu Michael Yeung Ming Cheung, zapytany przez „Nowe Państwo”, czy papież Franciszek może poprawić stosunki na linii Pekin–Watykan. „Ale do dialogu trzeba dwojga, a nie widać, aby ChRL specjalnie na rozmowach zależało”. Ksiądz Yeung przybranie przez papieża imienia Franciszek przedstawia jako „wyciągnięcie przyjacielskiej ręki do Pekinu”. Święty Franciszek Ksawery, współzałożyciel Towarzystwa Jezusowego, to przecież także „apostoł narodów Azji”, który uważał, że dotarcie z Ewangelią do Chin, gdzie w tym czasie obcokrajowcy nie mieli wstępu, to także otwarcie drogi do Japonii i Korei. Nie było mu jednak dane dotrzeć do Chińczyków. Zmarł w 1552 r. na małej wyspie Sancian, 12 km od brzegów Chin.
Dziś dotarcie do katolików w Chinach też nie jest łatwe, zwłaszcza że wyznawcy są podzieleni. Gdy w latach 50. władze w Pekinie wygnały nuncjusza apostolskiego abp. Antonio Riberiego i zerwały oficjalne stosunki ze Stolicą Apostolską, utworzyły Patriotyczne Stowarzyszenie Katolików Chińskich – „koncesjonowany” związek katolików pod ścisłą kontrolą Pekinu. Patrioci to dziś około 5 mln chińskich świeckich oraz duchownych, którzy nie mogą utrzymywać formalnie żadnych związków z Watykanem. Nauczanie społeczne Stowarzyszenia nie może być sprzeczne z programem społecznym Komunistycznej Partii Chin Ludowych, stąd patrioci nie występują np. przeciw aborcji, a duchowni muszą publicznie wyrażać poparcie dla decyzji władz. Kościół podziemny (katakumbowy), skupiający ponad 8 mln Chińczyków, to „nielegalna organizacja religijna”. Duchowni i zakonnice tego Kościoła poddawani są licznym represjom. W celu reedukacji są np. osadzani w laogai – chińskim gułagu. Aresztowani, wypuszczani, a potem znów zatrzymywani, dobrze poznają brutalną rzeczywistość chińskiego systemu penitencjarnego. Tu przetrzymywanie tygodniami w celi wypełnionej lodowatą wodą, bicie elektrycznymi pałkami albo bycie „kukłą” używaną do treningów przez chińskich komandosów jest na porządku dziennym. Poza aresztowaniami aparat represji w ChRL izoluje księży od reszty społeczeństwa w okresie najważniejszych świąt – Bożego Narodzenia, Wielkanocy, a także w czasie wizyt zagranicznych oficjeli, tak aby duchowni nie mogli odprawiać mszy w okresie świątecznym lub spotkać się z zagranicznymi gośćmi. Procedura w takich przypadkach jest prosta: ksiądz pojmany przez policję przewożony jest do hotelu. Tu pod ścisłym nadzorem mundurowych spędza kilka dni, płacąc za pobyt i wyżywienie swoje i „ochroniarzy”.
Gdy Ojciec Święty Jan Paweł II w 2000 r. ogłosił świętymi 87 chińskich męczenników i 33 misjonarzy zamordowanych za wiarę w ciągu ponad trzech wieków (do 1930 r.), Pekin był wściekły. Dzień po uroczystościach kanonizacyjnych papież spotkał się z chińskimi wiernym z całego świata i skierował wtedy do nich słowa: „Przede wszystkim z Wami, wierni pochodzenia chińskiego, pragnę podzielić się głęboką radością z powodu tych synów i córek narodu chińskiego, którzy po raz pierwszy zostają ukazani całemu Kościołowi i światu jako wzory heroicznej wierności Chrystusowi Panu i duchowej wielkości”. Ta heroiczna postawa doprowadziła dziś do tego, że mimo represji liczba katolików w Chinach rośnie i widać także wyraźną tendencję zwyżkową w powołaniach kapłańskich i zakonnych.
Wierni w Chinach mają nadzieję, że papież Franciszek zdoła doprowadzić do ustanowienia oficjalnych stosunków z Pekinem. Nie chcą jednak, aby odbyło się to na drodze kompromisu z komunistami. W wypowiedzi dla agencji Asia News księża i wierni Kościoła podziemnego stwierdzili, że jakikolwiek kompromis zawarty z Pekinem „pogłębi rany kościoła katakumbowego i doprowadzi do chaosu wśród jego członków”.
Według sekretarza generalnego Konferencji Episkopatu na Tajwanie ojca Otfrieda Chana trudno jeszcze powiedzieć, jak rozwiną się stosunki na linii Pekin –Watykan, ale „raczej nieprawdopodobne jest, aby Stolica Apostolska ustanowiła stosunki dyplomatyczne z Chinami Ludowymi, gdyż te odrzucają możliwość uznania papieża jako głowy Kościoła katolickiego”. 
Zasługi Kościoła dla Tajwanu
Watykan nie utrzymuje relacji z Pekinem, ale cieszy się za to oficjalnymi stosunkami z Republiką Chińską, czyli Tajwanem. Na wyspie mieszka ok. 300 tys. katolików, którzy mają gwarantowaną pełnię wolności religijnej, i mimo że katolicy stanowią mniejszość, to znacznie przyczyniają się do rozwoju Tajwanu. Mówił o tym w wywiadzie dla „Naszego Dziennika” kard. Zenon Grocholewski (prefekt Watykańskiej Kongregacji ds. Wychowania Katolickiego): „Niejednokrotnie byłem zapraszany na uroczystość rocznicy utworzenia uniwersytetu, który powstał z jakiegoś liceum katolickiego. Właściwie szkoła katolicka jest obecna wszędzie, nie tylko w krajach katolickich. Mamy szkoły także w krajach, gdzie katolików jest bardzo mało. Byłem np. na Tajwanie, gdzie katolicy stanowią zaledwie 1,3 proc. mieszkańców.
Prezydent dziękował mi za szkoły katolickie. Prezydent (poprzedni prezydent Chen Shui-bian – red.) oczywiście niekatolik i w ogóle niechrześcijanin. W całym rządzie nie ma żadnego chrześcijanina, a byłem zaproszony właśnie przez rząd, żeby zwiedzić szkoły katolickie i równocześnie uniwersytety katolickie. Minister edukacji podczas akademii na naszym Uniwersytecie Katolickim Fu Jen, który zresztą jest znany na całym świecie, mówił: »Jesteśmy zachwyceni ideałami uniwersytetu katolickiego i prosimy jeszcze bardziej rozszerzać tę działalność«”. Wieloletnia działalność instytucji założonych przez Kościół katolicki, np. Uniwersytet Fu-Jen, Providence University i Wenzao Ursuline College of Languages, w celu formowania wielu młodych, obiecujących Tajwańczyków to nieoceniony wkład w budowanie Tajwanu.
Podziękowanie Kościołowi katolickiemu wyraził za to ponownie w depeszy gratulacyjnej przesłanej na ręce papieża Franciszka prezydent Tajwanu Ma Yingjiu. Prezydent wraz małżonką wziął także udział w mszy inaugurującej pontyfikat papieża Franciszka. I podczas gdy Pekin nie wysłał żadnego ze swoich oficjeli do Watykanu, to wizyta przywódcy Tajwanu widziana jest jako próba wzmocnienie relacji na linii Watykan–Tajpej. Już w Watykanie prezydent Ma podkreślił, że Tajwan i Stolicę Apostolską łączą mocne relacje oparte na wspólnych wartościach, a on jako lider Republiki Chińskiej na Tajwanie w imieniu 23 mln mieszkańców wyspy nie tylko chce zademonstrować, jak ważne dla wyspy są te relacje, ale i pragnie wyrazić nadzieję, że będę one ulegać pogłębianiu mimo presji, jaką na Watykanie próbuje wywierać Pekin. 
Nowe Panstwo

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Chińskie więzienia: tortury i interes

Bonum est diffusivum sui

Wojna bez zasad