Polak pobity
We wtorek wieczorem pobito polskiego handlowca prowadzącego stoisko z ciastami na nocnym targu w Zhongli w powiecie Taoyuan. Polak został zaatakowany przez pięciu mężczyzn w maskach.
Przestępcy dotkliwie go pobili oraz zdemolowali stoisko. Według policji napaść na Polaka mogła mieć podłoże etniczne. Lokalne media twierdzą zaś, że powodem ataku mogła być chęć usunięcia konkurencji bądź zmuszenia Polaka do opłacania haraczu.
Policja zatrzymała dwóch sprawców w wieku 19 i 20 lat. Władze lokalne natychmiast zgłosiły chęć udzielenia pomocy Polakowi. Mieszkający od pięciu lat na Tajwanie Andrzej Sporn założył tu rodzinę: żona jest Tajwanką; mają dwójkę dzieci. Polak utrzymuje rodzinę, produkując polskie ciasta i sprzedając je na targu w Zhongli, mieście oddalonym ok. 46 km od stolicy Tajwanu Tajpej.
„Codzienna” zapytała polskie przedstawicielstwo na Tajwanie oraz Warszawskie Biuro Handlowe w Tajpej, jakie działania podjęły w związku z tą sprawą. Odpowiedziano nam, że „to nie wasz problem”. Jak twierdzi dyrektor Warszawskiego Biura Handlowego Marek Wejtko, nie jest on upoważniony do tego, by „przekazywać informacje na temat incydentu osobom postronnym”. Po ponownym zapytaniu ze strony „Codziennej”, zostaliśmy poinformowani, że polscy dyplomaci są w kontakcie z poszkodowanym i że ustalili, iż „sprawa ma wyłącznie charakter konkurencji wśród handlujących i nie ma podłoża narodowościowego”. W całej sprawie bulwersujące jest to, że Tajwańczycy zareagowali błyskawicznie i starają się służyć pomocą poszkodowanemu Polakowi, a polscy dyplomaci poza ustalaniem oczywistych faktów (znanych z lokalnych gazet) nie zamierzają uczynić nic, aby zapobiec podobnym incydentom w przyszłości.
GPCodziennie
zdj. Liberty Times
Przestępcy dotkliwie go pobili oraz zdemolowali stoisko. Według policji napaść na Polaka mogła mieć podłoże etniczne. Lokalne media twierdzą zaś, że powodem ataku mogła być chęć usunięcia konkurencji bądź zmuszenia Polaka do opłacania haraczu.
Policja zatrzymała dwóch sprawców w wieku 19 i 20 lat. Władze lokalne natychmiast zgłosiły chęć udzielenia pomocy Polakowi. Mieszkający od pięciu lat na Tajwanie Andrzej Sporn założył tu rodzinę: żona jest Tajwanką; mają dwójkę dzieci. Polak utrzymuje rodzinę, produkując polskie ciasta i sprzedając je na targu w Zhongli, mieście oddalonym ok. 46 km od stolicy Tajwanu Tajpej.
„Codzienna” zapytała polskie przedstawicielstwo na Tajwanie oraz Warszawskie Biuro Handlowe w Tajpej, jakie działania podjęły w związku z tą sprawą. Odpowiedziano nam, że „to nie wasz problem”. Jak twierdzi dyrektor Warszawskiego Biura Handlowego Marek Wejtko, nie jest on upoważniony do tego, by „przekazywać informacje na temat incydentu osobom postronnym”. Po ponownym zapytaniu ze strony „Codziennej”, zostaliśmy poinformowani, że polscy dyplomaci są w kontakcie z poszkodowanym i że ustalili, iż „sprawa ma wyłącznie charakter konkurencji wśród handlujących i nie ma podłoża narodowościowego”. W całej sprawie bulwersujące jest to, że Tajwańczycy zareagowali błyskawicznie i starają się służyć pomocą poszkodowanemu Polakowi, a polscy dyplomaci poza ustalaniem oczywistych faktów (znanych z lokalnych gazet) nie zamierzają uczynić nic, aby zapobiec podobnym incydentom w przyszłości.
GPCodziennie
zdj. Liberty Times
Komentarze
Prześlij komentarz