Pekin pręży muskuły

ANALIZA: AZJA NA SKRAJU WOJNY?
Znów zrobiło się gorąco wokół wysp Senkaku na Morzu Wschodniochińskim, które od lat są przedmiotem sporu pomiędzy Japonią, Chinami i Tajwanem. Pekin zadeklarował, że będzie kontrolował przestrzeń powietrzną nad archipelagiem. Wywołało to nerwową reakcję Tokio, Seulu oraz Waszyngtonu. Amerykanie wysłali w rejon spornych wysp dwa bombowce. To tylko spotęgowało napięcie. Wczoraj dwa okręty chińskiej straży wybrzeża naruszyły strefę przyległą Japonii.
Już drugi dzień z rzędu Japończycy zaobserwowali chińskie jednostki pływające w japońskiej strefie. Chińczyków ostrzeżono, aby nie wkraczali na japońskie wody terytorialne – podała japońska agencja Kyodo, wskazując, że jednostki Państwa Środka nie odpowiedziały na to wezwanie. 
23 listopada Pekin ogłosił utworzenie Strefy Identyfikacji Obrony Powietrznej Morza Wschodniochińskiego. W obszarze nowo utworzonej strefy znalazły się także sporne wyspy (położone ok. 400 km od Tajwanu oraz 170 km od japońskiej Okinawy). Pekin żąda, aby loty zagranicznych samolotów przez strefę były zgłaszane chińskiemu MSZ-etowi, a piloci samolotów powinni być w stałym kontakcie z chińskim nadzorem lotów. Chiny wysłały do strefy swój lotniskowiec „Liaoning”. Cztery dni później nad spornymi wyspami przeleciały dwa amerykańskie samoloty wojskowe B-52, bez zgody Pekinu. W rejonie pojawiły się także samoloty południowokoreańskich sił powietrznych, a Japonia wysłała tam swoje okręty wojenne. Rząd w Tokio nakazał pasażerskim liniom lotniczym, by nie stosowały się do zasad identyfikacji, które usiłuje im narzucić Pekin. Tajwan nie skomentował sprawy. Uchodzący za prochińskiego prezydent Ma Yingiju ograniczył się do stwierdzenia, że „poruszy tę kwestię w rozmowach z Pekinem”. 
Napięcie, jakie powstało w ostatnich dniach wokół wysp Senkaku, przypomina to z 1996 r., gdy ówczesny prezydent Chin Jang Zemin wydał rozkaz przeprowadzenia testów rakietowych w pobliżu głównych portów tajwańskich. W odpowiedzi Amerykanie wysłali wówczas w rejon dwa lotniskowce. Obecny konflikt dotyczy jednak także Chin oraz Japonii, zajmujących drugie i trzecie miejsce na liście największych potęg gospodarczych świata, oraz USA, które uważają Japonię za kluczowego sojusznika w rejonie Pacyfiku.
Według brytyjskiego tygodnika „The Economist” Pekin „świadomie stwarza casus belli z sojusznikami USA”. Pozostaje pytanie, dlaczego. Xi Jinping, który w marcu br. został nowym prezydentem Chin, próbuje przedstawić się Zachodowi jako reformator „à la Gorbaczow”. Chętnie mówi o „chińskim śnie”, wzorując się na amerykańskim pierwowzorze. Na zakończonym niedawno III Plenum Komitetu Centralnego KPCh obiecał zniesienie części ograniczeń dla rozwoju gospodarki. Z drugiej strony jednak jego pozycja wewnątrz partii komunistycznej jest słaba. Jiang Zemin został wyznaczony na prezydenta przez swojego poprzednika Deng Xiaopinga. Jiang zaś namaścił na swojego następcę Hu Jintao. I choć Xi Jinping pełnił funkcję wiceprezydenta za rządów Hu Jintao, to wiadomo, że między nimi nie było przyjaźni tylko rywalizacja. Utrzymanie pełni władzy w podzielonej na frakcje partii nie jest łatwe i Xi musi zapewnić sobie poparcie partyjnego betonu, czyli wojskowych. Utworzenie Strefy Identyfikacji Obrony Powietrznej Morza Wschodniochińskiego jest ukłonem w ich kierunku. Wojskowi oczekują od władz partyjnych, że będą prowadziły politykę, która pokazuje dominację ChRL w regionie. 
Wielu analityków uważa, że agresywną postawę Pekinu ułatwiła pasywna polityka prezydenta USA Baracka Obamy. Ze względu na początkowo słabą obecność USA w regionie, chińska ofensywa mogła nabrać tempa. Chiny wysyłały kilkakrotnie w rejon wysp Senkaku łodzie i samoloty patrolowe. W międzyczasie USA wróciły do gry i usiłują otoczyć Chiny kordonem sanitarnym, wzmacniając polityczną i militarną współpracę z Państwami ASEAN (m.in. Malezją, Filipinami, Wietnamem) i Japonią. W tym tygodniu wiceprezydent USA Jo Biden będzie gościł w Korei Płd., Chinach i Japonii.
GPCodziennie

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Chińskie więzienia: tortury i interes

Bonum est diffusivum sui

Wojna bez zasad