Bohaterowie nie biorą się znikąd!

To  co się dzieje teraz na Tajwanie, protest studentów przeciwko umowie z Chinami, czyny, deklaracje i determinacja młodych ludzi i wsparcie jakie otrzymują z różnych kręgów, pozwoliło mi uwierzyć, że Tajwan nie jest jeszcze stracony. Przez kilkanaście lat Tajwan był i nadal jest moim domem  - ale tej wiary, że niepodległość wyspy jest możliwa do utrzymania było z roku na rok coraz mniej. Słonecznikowa rewolucja we mnie, jak i w setkach tysięcy Tajwańczyków rozbudziła ogromne nadzieje….relacjonuje wydarzenia na wyspie, ale na swoim blogu będę starała się pisać o proteście trochę “od kuchni”, pisać o tym co wzrusza, co jest śmieszne i co jest ważne, a umyka w przepływie informacji. Chciałabym  także poprzez te wpisy przybliżyć Wam Tajwan. Dziś o jednym z bohaterów….
============================ 
Protest tajwańskich studentów okupujących parlament lub jak to na wyspie nazwano Rewolucja Słonecznikowa ma wielu bohaterów. Dziś o jednym z nich o Dennisie Wei (魏揚), studencie socjologii na Uniwersytecie Tsing Hua. Gdy w niedzielę wieczorem studenci zajeli budynek Urzędu Rady Ministrów (Izby Wykonawczej), to on chwycił za mikrofon i starał się zapanować nad tym co się działo. Gdy w poniedziałek nad ranem policja usuneła studentów, Dennis Wei został aresztowany. Postawiono mu między innymi zarzut podburzania tłumu zgromadzonego na wiecu do użycia przemocy i stosowania pogrożek za co grozi kara do 7 lat . Prokurat nie wyklucza także, że studentowi zostanie postawiony także zarzut kierowania atakiem na URM. Dziś o północy po przesłuchaniu przed sądem Dennis Wei został zwolniony bez konieczności wpłacania kaucji, co jest w dużym stopniu zasługą innego bohatera tej rewolucji prawnika Wellingtona Ku (顧立雄) – ale o nim w innym wpisie.

Władze mogą przedstawiać Dennisa Wei jako chuligana i wandala, ale dla wszystkich, którzy byli ze studentami czy  przed parlamentem albo przed budynkiem URM jest jasne, że to bohater – starał się zapanować nad tłumem i zorganizować protestujących. To także inicjator organizacji Black Island Nation Youth Front(黑色島國青年陣線). Warto przyjrzeć się rodzinie Wei bo jasno wtedy widać, że bohaterowie nie biorą się znikąd. Dziadkowie Dennisa Wei w okresie Wydarzeń 228 (二二八事件) zostali skazani przez rząd Kuominatngu na karę śmierci[1]. Mama Wei’a, Yang Tsui (楊翠) to profersor literatury chińskiej na  Uniwersytecie Dong Hwa od lat biorąca udział w ruchu na rzecz demokratyzacji Tajwanu.
Oto co powiedziała Yang Tsui po tym jak w poniedziałek rano spotkała się z synem w areszcie:
“To co powiedział zmartwiło mnie. Uściskałam go i rozpłakałam się. Ręce i klatkę piersiową miał zranione, a głowę pobitą. To zupełnie jak w stanie wojennym. Może nawet gorzej.”

Na Facebooku Yang Tsui umieściła swoje zdjęcie z małym jeszcze Dennisem na jednej z demostracji …bohaterowie nie biorą się znikąd!




[1] 28 lutego 1947 roku  wojska Czang Kai-szeka dokonały rzezi na tysiącach Tajwańczyków; aresztowano przedstawicieli tajwańskiej inteligencji ; wielu otrzymało karę śmierci. Po tragedii 228 nie tylko nikt nie został pociągnięty do odpowiedzialności, ale wielu za nią zostało’wynagrodzonych’ awansem. Czang Kai-shek zaś wprowadził wyspę w okres tzw. Białego Terroru, którego ofiarami stali się nie tylko urodzeni na wyspie Tajwańczycy, ale także wielu przybyłych z Czang Kai-shekiem Chińczyków rozczarowanych rządami ‘generalissimo’.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Chińskie więzienia: tortury i interes

Tajwańskie maszyny trafiały do Rosji

Mieszanka chińskiego autorytaryzmu i zachodniego wokeizmu