Rewolucja słoneczników a szok w Chinach

Gdy 18 marca studenci na Tajwanie rozpoczeli okupację parlamentu w proteście przeciwko umowie handlowej dotyczącej sektora usług (CSSTA), Pekin najpierw zadbał o to, aby obywatele Chin Ludowych mieli ograniczony dostęp do informacji o proteście. Do boju przystapiła więc policja internetowa usuwająca wszelkie infomacje o Rewolucji Słoneczników rozprowadzane przez chińskich internautów; zaangażowana została także tzw. partia 5 mao五毛黨 (mao to potoczna nazwa 10 groszy chińskich); komuniści  płacą 50 groszy (5 mao) chińskim internautom za umieszczanie komentarzy na tajwańskich stronach internetowych, które np. zbiją dyskutujących z tropu wprowadzając jakiś temat zastępczy. W przypadku protestu studentów Chińczycy mieli atakować Rewolucję Słoneczników i wychwalać korzyści umowy handlowej[1].


Sama Komunistyczna Partia Chin Ludowych początkowo interpretowała protest studentów jako “ruch, za którym stoi opozycyjna partia DPP” oraz “zamieszanie jakie znowu wprowadzają siły pro-niepodległościowe na Tajwanie”. [2] KPChL wierzyła, że demonstracja potrwa 2-3 dni, a studenci nie uzyskawszy większego poparcia wycofają się. Niestety podobne stanowisko na początku protestu przyjął także rząd Tajwanu.

Jednak demonstracja 30 marca, w której wzieło udział pół miliona Tajwańczyków musiała zszokować Pekin. Potem przyszło zdziwienie dlaczego Tajwańczycy nie potrafią okazać wdzięczności za umowe CSSTA  gwarantującą min. dostęp firm tajwańskich do sektora usług w Chinach i to na warunkach jakie nie oferowano do tej pory żadnemu innemu państwu. Xi Jinping w marcu odwiedził Europę i wystarczyło, że przywiózł ze sobą kilka atrakcyjnych kontraktów dla Francji i Niemiec i już czołowi politycy UE zaczeli mówić, że popierają rozpoczęcie negocjacji dotyczących układu o wolnym handlu między Chinami a Unią Europejską (FTA). A tu Tajwańczycy zamiast dziękować,  protestują.
Po demonstracji 30 marca Pekin wstrzymał wyjazdy delagacji na Tajwan. Nie doszła na przykład do skutku wizyta oficjeli z prowincji Henan. Pod koniec kwietnia nie przybędzie też delagacja z prowincji Zhejiang.
Rządzący Chinami zaczeli dokładnie studiować, o co tak  naprawdę chodzi w tej Rewolucji Słoneczników. Powoli dotarło do świadomości komunistycznych oficjeli, że protest ma niewiele wspólnego z tajwańskimi partiami opozycyjnymi i że bunt Tajwńczyków dotyczy przede wszystkim sposobu w jaki porozumienie zostało zawarte - na tajnych spotkaniach reprezentantów Kuomintangu z przedstawicielami KPChL. Pekin zrozumiał, że jest to protest nie tylko niewielkiej grupy studentów, ale dużej części społeczeństwa.

10 kwietnia gdy studenci postanowili opuścić budynek okupowanego parlamentu, Vincent Siew stający na czele tajwańskiej delegacji przybyłej na Azjatyckie Boao Forum  spotkał się z chińskim premierem Li Keqiang’iem. Mimo że obie strony celowo nie poruszały  tematu umowy, to Li nie omieszkał przypomnieć, że“Chiny są cały czas otwarte na Tajwan” i że mają nadzieję “iż Tajwan wykorzysta tę szansę”
Obecny na Forum szef chińskiego Biura Rady Państwowej ds. Tajwanu Zhang Zhijun (czyli osoba bezpośrednio odpowiedzialna za stosunki z wyspą) mówił już w zupełnie innym tonie. Nie było więc ani słowa o “złowrogich siłach proniepodległościowych na Tajwanie”. Zhang oświadczył za to, że jest w stanie przybyć na Tajwan, aby “spotkać się twarzą w twarz z przedstawicielami średniego i małego biznesu i ze studentami”. Zhang przyznał, że w ostatnim czasie Chiny pracując nad rozwojem stosunków z Tajwanem zbyt skupiły się na “dużych konsorcjach” nie zwracając uwagi na potrzeby większości “tajwańskich rodaków”. Chiński polityk nie odrzucił możliwości renegocjacji umowy. Mimo to, rząd tawjański powtarza że jest to (renegocjacja) raczej niemożliwe ze strony chińskiej.

Sugestia Zhanga, że jest gotowy na bezpośrednie rozmowy z Tajwańczykami pokazuje, że Pekin traci cierpliwość wobec pro-chińskiego prezydenta Tajwanu  Ma Ying-jeou i jest nawet gotowy go pominąć w negocjacjach z Tajwańczykami. Od podpisania umowy mineło już prawie rok (porozumienie podpisano w czerwcu 2013 roku) i władze ChRLu dają do zrozumienia, że był to wystarczający czas, aby Ma wykorzystał wszelką dostępną mu siłę propagandy do przekonania Tajwańczyków do umowy. Także partia Ma, Kuomintang musiała rozczarować Pekin, bo jej czołowi przedstawiciele wcale nie rzucili się, by w krytycznym momencie (momencie protestu) specjalnie bronić porozumienia, a burmistrz miasta Nowe Tajpej i potencjalny kandydat Kuomintangu w wyborach prezydenckich w 2016 roku, Eric Chu posunął się nawet do stwierdzenia, że Rewolucja Słoneczników to w sumie “osiągnięcie, bo podniosła świadomość społeczną w kwestii do tej pory mało zrozumianej” (tj. umowy).






[1] Tajwańczycy nauczyli się już rozpoznawać członków “partii 5 mao” i po protsu odpsują im: “chcesz dyskutować czy jesteś tylko komunistycznę szczekaczką”, lub “zadanie wykonane wracaj do domu odebrać zapłatę”
[2] Komuniści zostali tu zresztą wsparci przez niektórych polityków rządzącej Tajwanem partii Kuomintang, którzy występując w chińskiej telewizji państwowej powtarzali jak mantrę, że za wszysko odpowiedzialna jest opozycja.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Chińskie więzienia: tortury i interes

Tajwańskie maszyny trafiały do Rosji

Mieszanka chińskiego autorytaryzmu i zachodniego wokeizmu