Droga Tajwańczyków do Ojca Świętego - Siła modlitwy, siła miłości

Ellie Wiesel, żydowski pisarz, więzień Auschwitz i Buchenwaldu, laureat Pokojowej Nagrody Nobla, powiedział kiedyś, że „jeśli Jan XXIII otworzył okna Kościoła, to Jan Paweł II otworzył jego drzwi”. I to nie tylko w stosunkach żydowsko-chrześcijańskich. Drzwi zostały otwarte także na Tajwanie i w Chinach
Kilka tygodni przed kanonizacją Jana Pawla II na Tajwanie doszło do protestów studentów przeciwko umowie handlowej, jaką tutejszy rząd zawarł z Chinami Ludowymi. Rozmawiałam nieraz ze studentami okupującymi budynek tajwańskiego parlamentu. Kiedy powiedziałam im, że jestem z Polski, mogłam usłyszeć: „A, to z kraju Jana Pawła II”. Na placu przed parlamentem jedna ze studentek o nazwisku Su złapała mnie za rękę i powiedziała: „Wasz polski Papież był dla mnie zawsze święty. To dzięki Niemu staram się bardziej zrozumieć chrześcijaństwo”. Inny student pamiętał o słowach Jana Pawła II skierowanych do polskiej młodzieży: „Nie lękajcie się...”.
Na przekór przeciwnościom
Nie po raz pierwszy usłyszałam, że postać świętego papieża z Polski zmieniła czyjeś życie tu, na Tajwanie. Michela Chang, ilustratorka i tłumaczka z języka włoskiego, opowiadała mi, jak w czasie świąt Bożego Narodzenia w 1997 r. była na placu Świętego Piotra. „Obok mnie stała grupa Niemców, za chwilę plac wypełnił się wiernymi i turystami. Grupa hiszpańskich zakonnic uderzała w dzwoneczki, wołając: »Janie Pawle II, kochamy Cię!«. Nagle doszły do mnie okrzyki podekscytowanego tłumu. Ojciec Święty powoli podszedł do balkonu – widok Papieża machającego do tłumu na znak powitania zelektryzował nas wszystkich. Ojciec Święty zaczął błogosławić zebranych w wielu językach. Po każdym pozdrowieniu mówiący danym językiem odpowiadali okrzykami. Kiedy usłyszałam życzenia wypowiedziane po chińsku, zaczęłam bić brawo tak mocno, jak tylko to możliwe. Odczułam wtedy uwielbienie, jakim tłum darzył Papieża; nawet kilka prostych słów wypowiedzianych przez Niego przykuwało uwagę wszystkich”. Od tego spotkania Michela zaczęła swoją drogę do poznania Jana Pawła II. Czyta Jego książki i przesłania. „Sama jestem osobą, która łatwo się poddaje. Tymczasem Ojciec Święty uświadomił mi, że w obliczu trudności i cierpienia człowiek może stać się silniejszy i stawić im czoło. Powinien pozostać wierny wartościom, a nie płynąć z prądem”.
Pokorny Ojciec
„Szukałem was, a teraz wy przyszliście do mnie, i za to wam dziękuję” – te słowa wypowiedziane na łożu śmierci przez św. Jana Pawła II szczególnie zapadły w pamięć Hsin-pei Liu, którą poznałam na przedmieściach Tajpej w czasie jednej z mszy. „Jego odejście zrodziło w moim sercu ogromny smutek, ale jednocześnie te słowa, skierowane szczególnie do młodych ludzi, przypomniały o wpływie, jakie na moje życie miał Ojciec Święty” – mówi Tajwanka. Dla Hsin-pei polski święty był tylko mędrcem, przywódcą religijnym. „Bardzo długo nie dane mi było przebić się przez ten wizerunek. Dopiero w lecie 2002 r., kiedy wzięłam udział w Światowych Dniach Młodzieży, jakie odbywały się w Toronto w Kanadzie, poznałam Ojca Świętego od zupełnie innej strony. Do końca życia nie zapomnę tego, co do nas powiedział. Mówił o potrzebie odważnego stawienia czoła krzywdom, o potrzebie modlitwy i przebaczenia. Usilnie dodawał odwagi i dziękował duchowieństwu, które szczerze wypełnia swoje obowiązki; mówił o konieczności napełniania serc wiarą i o nieustannym dążeniu do bycia lepszym. To mną naprawdę wstrząsnęło. Ten schorowany, starszy człowiek przemawiał z podium; wymagało to od niego ogromnego wysiłku, mówił wolno, ale jaką moc miały Jego słowa!”. Wtedy właśnie Hsin-pei zobaczyła w Ojcu Świętym kogoś więcej niż tylko osobowość. „Ujrzałam ojca, który jest pełen pokory, mówi bez ogródek, ale i przebacza, i nigdy nie traci nadziei. Nie starał się uniknąć mówienia o sprawach, które przygnębiały wiernych, ale także nie budował muru odgradzającego tych, którzy zbłądzili. Wskazał nam drogę ku nadziei. Udział w Światowych Dniach Młodzieży był dla mnie prawdziwą lekcją. Przesłanie Ojca Świętego zrodziło we mnie pragnienie, aby młodzi ludzie na Tajwanie mogli poznać tego ojca. Tajwan to mały kraj, podzielony konfliktami natury politycznej i etnicznej. Słabnie tu przywiązanie do wartości i do rodziny. Tak, nasza mała wyspa nie jest idealnym światem, ale naśladując Jana Pawła II, musimy stawić czoło wszystkim krzywdom i cierpieniom. Zawsze znajdzie się jakieś wyjście, zawsze sytuacja w naszym społeczeństwie może się poprawić. Młodzi ludzie nie powinni tracić nadziei!” – dodaje Hsin-pei.
Drogowskaz kardynała
Jan Paweł II odegrał bardzo ważną rolę w życiu bardzo znanej na Tajwanie osobistości – kard. Paula Shan Kuo-hsi. To właśnie Jan Paweł II 21 lutego 1998 r. wyniósł 75-letniego wówczas przewodniczącego Regionalnej Konferencji Episkopatu Chin i biskupa do godności kardynalskiej, nadając mu tytuł prezbitera San Crisogno. Ale w ostatnich latach swojego życia (kard. Shan zmarł 22 sierpnia 2012 r.) chory na raka tajwański duchowny mówił dużo o bardzo osobistym wpływie, jaki na jego życie miało nauczanie i postawa św. Jana Pawła II. To właśnie dzięki polskiemu Papieżowi słaby i schorowany kard. Paul Shan traktował chorobę nie jako utrapienie, lecz swojego rodzaju charyzmat. „Choć w ostatnich latach swojego życia Jan Paweł II był chory i bardzo słaby, to wykonywał swoją misję. Z żelazną wolą głosił sprawiedliwość społeczną i apelował o pokój na świecie. Odważnie bronił doktryny chrześcijańskiej” – mówił kard. Shan, który w czasie swojej choroby czerpał siłę właśnie z postawy Jana Pawła II. Polski święty był dla tajwańskiego duchownego drogowskazem, jak „zawsze i bez względu na okoliczności zobaczyć Boga i Chrystusa w każdym człowieku i jak służyć innym do końca”.
Należy wspomnieć, że to właśnie kardynał Shan był jednym z orędowników kanonizacji 120 chińskich męczenników w 2000 r. Tajwański duchowny często wspominał, że marzeniem polskiego Papieża była podróż do Chin. Mimo represji, jakie do dziś dotykają katolików w ChRL, św. Jan Pawel II był i jest dla Chińczyków drogowskazem.
Siła miłości
W 2007 r. dane mi było przeprowadzić wywiad z Lu Yi-fu, młodym katolikiem z prowincji Shandong. Yi-fu nazwał Jana Pawła II wielkim Papieżem. „Mimo że nigdy nie było mi dane się z Nim spotkać, zawsze będę nosił w sercu obraz tego dobrotliwego, starszego człowieka, który troczył się o nas, wiernych Kościoła w Chinach, jak ojciec. Dla mnie wielkość Jana Pawła II nie wypływa z władzy, jaką dzierżył, lecz z Jego miłości i gotowości służenia Kościołowi i jego wiernym” – powiedział Yi-fu. Dodał też, że miarą wielkości św. Jana Pawła II nie jest to, ile krajów odwiedził czy ile opublikował encyklik. „Jan Paweł II jest dla nas wzorem człowieka modlitwy – człowieka, który rozmawiał z Bogiem, nieustannie się modlił. W tym właśnie należy upatrywać wielkość Ojca Świętego. To modlitwa dała Mu moc miłości i zapał w służeniu innym. Bardzo troszczył się o nas, młodych ludzi. Poruszył do głębi serca młodzieży na całym świecie, dając jej nadzieję i siłę. To On uświadomił nam, że nasza wartość wyraża się w tym, że Bóg nas kocha” – powiedział. I dodał, że Kościół w Chinach oczekiwał z niecierpliwością na dzień, w którym Jan Paweł II zostanie kanonizowany.
Papież i Imperium Ciemności
Postawa i nauczanie św. Jana Pawła II była także ważna dla wielu chińskich dysydentów. Mówił mi o tym niejednokrotnie Cao Changqing, który uciekł z Chin w 1989 r. do USA, a dziś jest jednym z czołowych prawicowych komentatorów politycznych wydarzeń w Chinach i na Tajwanie dla prasy tajwańskiej i wolnych mediów chińskich. „Okres, na który przypadła posługa Jana Pawła II, miał symboliczne znaczenie: XX w. to 100 lat najbardziej rozszalałego ateizmu, dwóch wojen światowych, rozprzestrzeniającego się po świecie komunizmu. Zawołanie Nietzschego „Bóg umarł” odbijało się echem w obozach w nazistowskich Niemczech, komunistycznym Związku Radzieckim i czerwonych Chinach. Jan Paweł II stał się odbiciem Boga, symbolem walki ze złem. W XX w. Papież wysoko dźwigał sztandar moralności, którego blask rozproszył w końcu ciemne chmury – po zakończeniu zimnej wojny wolny świat zatriumfował. Komunizm, tak jak w przeszłości nazizm, zaczął zmierzać ku upadkowi” – twierdzi Cao. Chiński dysydent dodaje, że to dzięki postawie moralnej, jaką reprezentował Jan Paweł II, Polacy znaleźli w sobie siłę, aby skończyć z komunistycznym reżimem. „Chińczycy powinni naśladowanie taką postawę. W chwili obecnej w Chinach jest prawie 80 mln chrześcijan, to więcej niż członków partii komunistycznej. Polska Solidarność stała się dla Chińczyków wzorem; coraz więcej chińskich dysydentów nawraca się na chrześcijaństwo. Oni i Kościół podziemny zaczynają tworzyć zintegrowaną siłę. W imperium ciemności, jakim nadal są Chiny, przynosi to pewną nadzieję” – mówi Cao Changqing.
Gazeta Polska

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Chińskie więzienia: tortury i interes

Bonum est diffusivum sui

Wojna bez zasad