Coś nas łączy

Na stronach Taiwan People News” można przeczytać bardzo ciekawy artykuł historyka, prof. Lee Xiao-fenga pt. Hu Shih, Peng Mingmin i ja”.
Artykuł rozpoczyna się od cytatu z Hu Shih :
Walka o wolność jednostki jest także walką o wolność narodu; doskonalenie własnej osobowości, to także doskonalenie charakteru danego narodu. To nie grupy niewolników budują wolne i demokratyczne narody.
To stwierdzenie chińskiego filozofa wydaje się nie pasować do obowiązującej w Chinach filozofii kolektywizmu nawet głoszona dziś w ChRLu idea chińskiego snu (Chinese dream) też jest kolektywistyczna czyli oparta na załóżeniu, że źródłem, gwarantem  i inicjatorem wszelkich zmian może być tylko państwo (czytaj partia), a nie jednostka.
Hu Shih (1891-1962) to jeden z najwybitniejszych myślicieli  chińskich; to także zwolennik tzw. wielkich Chin, a więc wydawałoby się, że niewiele może go łączyć ze zwolennikami niepodległości Tajwanu, tymczasem prof. Lee w swoim artykule przypomina historię, która udowadnia, że jest to błedne rozumowanie. Historia ta dotyczy orędownika niepodległości wyspy prof. Peng Ming mina[1] (opisana ona została także w książce pt. Smak Wolności” – lektura obowiązkowa dla interesujących się historią Tajwanu). Zanim urodzony na wyspie Peng opublikował Manifest dotyczący ocalenia Tajwanu", zanim został aresztowany przez reżim Chiang Kai-sheka i wreszcie zanim w brawurowy sposób uciekł z wyspy, to był studentem, który ledwo wiązał koniec z końcem; to właśnie Hu Shih przeczytawszy artykuł młodego Penga zaczął z nim korespondować, a w końcu wspomógł finansowo (twierdził, że znalazł sponsora studiów doktoranckich Penga;do końca życia nie przyznał się, że to on sam, Hu Shih, był darczyńcą).
Tak narodziła się przyjaźń pomiędzy Chińczykiem i  Tajwańczykiem. Peng i Hu znaleźli wspólny język, bo obaj wierzyli w prawo jednostek do samostanowienia.
I może gdyby nie wsparcie chińskiego myśliciela nie byłoby “ojca ruchu niepodległościowego na Tajwanie” (tak nazywany jest prof. Peng na wyspie).



[1] Prof. Peng jest pełen podziwu dla Polaków i polskiej Solidarności; niestety nie ma najlepsyzch doświadczeń z polskimi dyplomatami, co opisałam kiedyś tutaj: http://prawica.net/node/2150

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Chińskie więzienia: tortury i interes

Bonum est diffusivum sui

Wojna bez zasad