Partia Komunistyczna nie złamała biskupa
Kilka dni temu pojawiły się informacje, że zmarł chiński katolicki biskup Cosma Shi Enxiang, który spędził w więzieniu łącznie 54 lata. Władze chińskie odmawiają jednak potwierdzenia tej informacji, lecz rodzina duchownego obawia się, że był on torturowany przed śmiercią.
94-letni ks. bp Cosma Shi Enxiang z diecezji Yixian w prowincji Hebei został zatrzymany przez chińską bezpiekę 13 kwietnia 2001 r. (w Wielki Piątek) i był więziony w nieznanym miejscu bez jakiegokolwiek procesu. Wcześniej w latach 1957–1980 bp Shi trafił do laogai – chińskiego obozu pracy, a w 1983 r. został skazany na trzy lata aresztu domowego. Jedyną „zbrodnią”, jaką popełnił katolicki duchowny, było to, że odmówił zrzeczenia się lojalności wobec Stolicy Apostolskiej.
Informacje o śmierci bp. Shi 2 lutego br. jako pierwsza podała katolicka agencja prasowa UCANews, powołując się na wiadomość otrzymaną od Shi Chunyan, siostrzenicy biskupa. Jednak jak podaje hongkońska dziennikarka Lucia Cheung, gdy kilka dni później rodzina poprosiła o wydanie ciała zmarłego, otrzymała informację, że urzędnik, który wcześniej potwierdził wiadomość o śmierci biskupa, był albo pijany, albo ktoś go wprowadził w błąd. Joseph Kung, przewodniczący Fundacji im. Kardynała Kunga w Stamford (Connecticut) i bratanek więzionego w Chinach przez 30 lat kard. Ignatiusa Pin-Mei Kunga, uważa, że tak naprawdę nie wiadomo, czy biskup żyje, czy nie. – Opinia publiczna ma prawo wiedzieć, co się dzieje z duchownym – dodaje Kung.
Rodzina bp. Shi twierdzi, że duchowny mógł umrzeć w wyniku zagłodzenia albo tortur, a władze nie chcą wydać zwłok, ponieważ obawiają się, że jego pogrzeb może przekształcić się w wielką manifestację. Gdy tylko rozeszła się wiadomość o możliwej śmierci katolickiego księdza, wielu chińskich wiernych zaczęło opłakiwać go jako męczennika i świętego, który spędził ponad połowę swojego życia w więzieniu z powodu wierności wierze katolickiej i papieżowi. Katolicy z diecezji Yixian już zapowiedzieli, że zorganizują pogrzeb biskupa z udziałem tysięcy ludzi z całego kraju.
Nielegalne więzienie, tortury i w końcu śmierć – to los, jaki spotyka wielu katolickich księży w Chinach Ludowych. W 2005 r. zmarł przetrzymywany w areszcie policyjnym przez 5 lat ks. bp John Gao Kexian z diecezji Yantai w prowincji Shandong. Chcąc poznać przyczynę śmierci duchownego, rodzina domagała się przeprowadzenia autopsji. Władze nie wyraziły na to zgody i szybko poddały zwłoki kremacji. Przyczyną więzienia bp. Kexiana była odmowa przystąpienia do Patriotycznego Stowarzyszenia Katolików Chińskich – „koncesjonowanego” związku katolików, duchownych oraz świeckich będącego pod ścisłą kontrolą Pekinu. W trakcie wizyty w Pekinie w 2002 r. amerykański prezydent George W. Bush apelował do prezydenta ChRL u Jiang Zemina o uwolnienie bp. Kexiana.
Nie uwolniono także przetrzymywanego bez procesu od 2005 r. ks. bp. Johna Han Dingxiana z diecezji Yongnian (prowincja Hebei). Biskup zmarł w niejasnych okolicznościach w 2007 r. i znów jego najbliższym odmówiono prawa do katolickiego pogrzebu. Doprowadzono do szybkiej kremacji, a następnie tajnego pochówku na publicznym cmentarzu.
Konstytucja Chińskiej Republiki Ludowej gwarantuje wolność wyznania, jednak rząd aktywnie prześladuje grupy religijne, które uznaje za wrogie komunistycznemu państwu. Sytuację katolików w Państwie Środka najlepiej oddają słowa kard. Josepha Zen Ze-kiuna, byłego ordynariusza Hongkongu. – W Chinach katolicy nie cieszą się wolnością religijną. Podróżującym do Chin wydaje się, że jest wolność, bo widzą wiele otwartych kościołów. Ale nie ma wolności, bo Kościół nie może działać zgodnie ze swoimi prawami – mówił.
Chiński pastor i dysydent Bob Fu w wypowiedzi dla „Codziennej” podkreśla, że w ciągu ostatniego roku bardzo nasiliły się prześladowania wobec chrześcijan w Państwie Środka i sytuacja jest najgorsza od czasów rewolucji kulturalnej. Jednak mimo wzmożonych opresji wzrasta liczba chrześcijan i obecnie wynosi ona już ponad 100 mln. Szacuje się, że w 2030 r. będzie ich 247 mln, a więc znacznie więcej niż w Brazylii, USA czy Meksyku.
Tymczasem chińska Partia Komunistyczna (KPChL) sama traci członków i m.in. dlatego rozpoczęła kampanię przeciwko kulturowym wpływom Zachodu – czyli przeciwko chrześcijaństwu. Dziś KPChL liczy 85 mln członków, a według wydawanej w USA i na Tajwanie chińskojęzycznej gazety „Epoch Times” w ciągu ostatnich 10 lat z partii wystąpiło ponad 170 mln Chińczyków.
Gazeta Polska Codziennie
94-letni ks. bp Cosma Shi Enxiang z diecezji Yixian w prowincji Hebei został zatrzymany przez chińską bezpiekę 13 kwietnia 2001 r. (w Wielki Piątek) i był więziony w nieznanym miejscu bez jakiegokolwiek procesu. Wcześniej w latach 1957–1980 bp Shi trafił do laogai – chińskiego obozu pracy, a w 1983 r. został skazany na trzy lata aresztu domowego. Jedyną „zbrodnią”, jaką popełnił katolicki duchowny, było to, że odmówił zrzeczenia się lojalności wobec Stolicy Apostolskiej.
Informacje o śmierci bp. Shi 2 lutego br. jako pierwsza podała katolicka agencja prasowa UCANews, powołując się na wiadomość otrzymaną od Shi Chunyan, siostrzenicy biskupa. Jednak jak podaje hongkońska dziennikarka Lucia Cheung, gdy kilka dni później rodzina poprosiła o wydanie ciała zmarłego, otrzymała informację, że urzędnik, który wcześniej potwierdził wiadomość o śmierci biskupa, był albo pijany, albo ktoś go wprowadził w błąd. Joseph Kung, przewodniczący Fundacji im. Kardynała Kunga w Stamford (Connecticut) i bratanek więzionego w Chinach przez 30 lat kard. Ignatiusa Pin-Mei Kunga, uważa, że tak naprawdę nie wiadomo, czy biskup żyje, czy nie. – Opinia publiczna ma prawo wiedzieć, co się dzieje z duchownym – dodaje Kung.
Rodzina bp. Shi twierdzi, że duchowny mógł umrzeć w wyniku zagłodzenia albo tortur, a władze nie chcą wydać zwłok, ponieważ obawiają się, że jego pogrzeb może przekształcić się w wielką manifestację. Gdy tylko rozeszła się wiadomość o możliwej śmierci katolickiego księdza, wielu chińskich wiernych zaczęło opłakiwać go jako męczennika i świętego, który spędził ponad połowę swojego życia w więzieniu z powodu wierności wierze katolickiej i papieżowi. Katolicy z diecezji Yixian już zapowiedzieli, że zorganizują pogrzeb biskupa z udziałem tysięcy ludzi z całego kraju.
Nielegalne więzienie, tortury i w końcu śmierć – to los, jaki spotyka wielu katolickich księży w Chinach Ludowych. W 2005 r. zmarł przetrzymywany w areszcie policyjnym przez 5 lat ks. bp John Gao Kexian z diecezji Yantai w prowincji Shandong. Chcąc poznać przyczynę śmierci duchownego, rodzina domagała się przeprowadzenia autopsji. Władze nie wyraziły na to zgody i szybko poddały zwłoki kremacji. Przyczyną więzienia bp. Kexiana była odmowa przystąpienia do Patriotycznego Stowarzyszenia Katolików Chińskich – „koncesjonowanego” związku katolików, duchownych oraz świeckich będącego pod ścisłą kontrolą Pekinu. W trakcie wizyty w Pekinie w 2002 r. amerykański prezydent George W. Bush apelował do prezydenta ChRL u Jiang Zemina o uwolnienie bp. Kexiana.
Nie uwolniono także przetrzymywanego bez procesu od 2005 r. ks. bp. Johna Han Dingxiana z diecezji Yongnian (prowincja Hebei). Biskup zmarł w niejasnych okolicznościach w 2007 r. i znów jego najbliższym odmówiono prawa do katolickiego pogrzebu. Doprowadzono do szybkiej kremacji, a następnie tajnego pochówku na publicznym cmentarzu.
Konstytucja Chińskiej Republiki Ludowej gwarantuje wolność wyznania, jednak rząd aktywnie prześladuje grupy religijne, które uznaje za wrogie komunistycznemu państwu. Sytuację katolików w Państwie Środka najlepiej oddają słowa kard. Josepha Zen Ze-kiuna, byłego ordynariusza Hongkongu. – W Chinach katolicy nie cieszą się wolnością religijną. Podróżującym do Chin wydaje się, że jest wolność, bo widzą wiele otwartych kościołów. Ale nie ma wolności, bo Kościół nie może działać zgodnie ze swoimi prawami – mówił.
Chiński pastor i dysydent Bob Fu w wypowiedzi dla „Codziennej” podkreśla, że w ciągu ostatniego roku bardzo nasiliły się prześladowania wobec chrześcijan w Państwie Środka i sytuacja jest najgorsza od czasów rewolucji kulturalnej. Jednak mimo wzmożonych opresji wzrasta liczba chrześcijan i obecnie wynosi ona już ponad 100 mln. Szacuje się, że w 2030 r. będzie ich 247 mln, a więc znacznie więcej niż w Brazylii, USA czy Meksyku.
Tymczasem chińska Partia Komunistyczna (KPChL) sama traci członków i m.in. dlatego rozpoczęła kampanię przeciwko kulturowym wpływom Zachodu – czyli przeciwko chrześcijaństwu. Dziś KPChL liczy 85 mln członków, a według wydawanej w USA i na Tajwanie chińskojęzycznej gazety „Epoch Times” w ciągu ostatnich 10 lat z partii wystąpiło ponad 170 mln Chińczyków.
Gazeta Polska Codziennie
Komentarze
Prześlij komentarz