Wielka rzeka lewych pieniędzy
Chińskie władze utrudniają śledztwo prowadzone przez włoską prokuraturę, a dotyczące nielegalnego transferu pieniędzy z Włoch do Chin za pośrednictwem m.in. Bank of China. Nie jest to pierwszy skandal, w jaki zamieszany jest ten bank, należący do największych banków państwowych w Chinach Ludowych, mający swoją filię także w Polsce.
W śledztwie włoscy prokuratorzy ustalili, że do Chin trafiło nielegalnie 4,5 mln euro. Pieniądze pochodziły głównie z przestępstw. Prawie połowa z nich została przetransferowana przez Bank of China i ostatecznie trafiła na konto właśnie sprywatyzowanego przedsiębiorstwa państwowego, w którym udziały mają lokalne władze miasta Wenzhou w prowincji Zhejiang. Bank of China zarobił na transferach ponad 758 tys. euro.
We Włoszech prowadzone jest w tej sprawie śledztwo, jednak prokuratorzy napotkali odmowę współpracy ze strony chińskich organów ścigania. Franco Roberti, jeden z czołowych włoskich prokuratorów, w wypowiedzi dla agencji AP stwierdził, że rola Bank of China była „absolutnie kluczowa przy transferowaniu pieniędzy z Włoch do Chin”. Roberti dodał, że w śledztwach dotyczących firm i banków chińskich „trudno uzyskać współpracę ze strony ChRL-u”.
Toczące się we Włoszech śledztwo dotyczy transferowania pieniędzy z Włoch do Chin. Ale Bank of China jest oskarżany także o pranie brudnych pieniędzy i nielegalne zagraniczne transfery walutowe z Chin do innych krajów. Głośno jest o tym nawet w mediach chińskich. W połowie 2014 r. państwowa telewizja CCTV1 wyemitowała reportaż, w którym ujawniono, że chińscy klienci dokonywali transferu za granicę środków uzyskanych z korupcji i innych nielegalnych źródeł. W ten sposób transferuje za granicę swoje bogactwo zdobyte metodami korupcyjnymi wielu wysoko postawionych oficjeli partyjnych. Także media w Australii i USA ostrzegają, że Bank of China pomaga Chińczykom w przesyłaniu do tych krajów środków uzyskanych w nielegalny sposób.
W 2012 r. Fox News ujawnił informację, że Bank of China pomaga w praniu pieniędzy różnym grupom islamskich terrorystów. Mogą oni w ten sposób obejść ograniczenia nałożone na te organizacje przez rząd USA. Wśród tych grup jest m.in. Hamas uznawany przez Stany Zjednoczone za organizację terrorystyczną.
To właśnie Bank of China był jedną z dwóch chińskich instytucji finansowych, które wystawiły gwarancje bankowe na łączną kwotę 120 mln zł na rzecz chińskiej firmy Covec, odpowiedzialnej za budowę dwóch odcinków autostrady A2 na Euro 2012. Gdy chińska firma przestała płacić podwykonawcom, kontrakt został zerwany. Covec uzyskał zabezpieczenie niewypłacalności gwarancji bankowych przez sąd Chińskiej Republiki Ludowej.
Spór w tej sprawie między stroną polską a chińską toczył się cztery lata. Dopiero w lutym br. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad potwierdziła „otrzymanie od chińskich banków – Bank of China i Export-Import Bank of China – należności wynikających z kwot głównych gwarancji należytego wykonania umowy, wydanych przez te banki”. Chińczycy nie ukrywają, że zdecydowali się ostatecznie na pozytywne dla Polski załatwienie sprawy przede wszystkim po to, aby móc brać udział w innych inwestycjach w Polsce i państwach UE. Bank of China ma swój oddział w Polsce od 2012 r.
Mimo problemów z firmami i bankami z ChRL-u Polska zdecydowała się właśnie przystąpić (wraz z 56 państwami, m.in. Francją, Niemcami i Wielką Brytanią) do wielkiej chińskiej inicjatywy Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB). Oficjalnie mówi się, że bank ma tworzyć bodźce dla wzrostu inwestycji na terenie Azji w transporcie, energetyce, telekomunikacji i innych dziedzinach infrastruktury.
Kraje, takie jak Japonia, USA, Kanada, Irlandia i Belgia, powiedziały „nie” dla projektu ze względu na niejasne standardy zarządzania bankiem i procedury selekcji instytucji kwalifikujących się do uzyskania kredytu z AIIB. Japoński premier Shinzo Abe stwierdził, że jego kraj nie przystąpi do AIIB, dopóki Chiny nie poprawią sytuacji w zakresie praw człowieka, zadłużenia publicznego, ochrony środowiska i korupcji.
Gazeta Polska Codziennie
W śledztwie włoscy prokuratorzy ustalili, że do Chin trafiło nielegalnie 4,5 mln euro. Pieniądze pochodziły głównie z przestępstw. Prawie połowa z nich została przetransferowana przez Bank of China i ostatecznie trafiła na konto właśnie sprywatyzowanego przedsiębiorstwa państwowego, w którym udziały mają lokalne władze miasta Wenzhou w prowincji Zhejiang. Bank of China zarobił na transferach ponad 758 tys. euro.
We Włoszech prowadzone jest w tej sprawie śledztwo, jednak prokuratorzy napotkali odmowę współpracy ze strony chińskich organów ścigania. Franco Roberti, jeden z czołowych włoskich prokuratorów, w wypowiedzi dla agencji AP stwierdził, że rola Bank of China była „absolutnie kluczowa przy transferowaniu pieniędzy z Włoch do Chin”. Roberti dodał, że w śledztwach dotyczących firm i banków chińskich „trudno uzyskać współpracę ze strony ChRL-u”.
Toczące się we Włoszech śledztwo dotyczy transferowania pieniędzy z Włoch do Chin. Ale Bank of China jest oskarżany także o pranie brudnych pieniędzy i nielegalne zagraniczne transfery walutowe z Chin do innych krajów. Głośno jest o tym nawet w mediach chińskich. W połowie 2014 r. państwowa telewizja CCTV1 wyemitowała reportaż, w którym ujawniono, że chińscy klienci dokonywali transferu za granicę środków uzyskanych z korupcji i innych nielegalnych źródeł. W ten sposób transferuje za granicę swoje bogactwo zdobyte metodami korupcyjnymi wielu wysoko postawionych oficjeli partyjnych. Także media w Australii i USA ostrzegają, że Bank of China pomaga Chińczykom w przesyłaniu do tych krajów środków uzyskanych w nielegalny sposób.
W 2012 r. Fox News ujawnił informację, że Bank of China pomaga w praniu pieniędzy różnym grupom islamskich terrorystów. Mogą oni w ten sposób obejść ograniczenia nałożone na te organizacje przez rząd USA. Wśród tych grup jest m.in. Hamas uznawany przez Stany Zjednoczone za organizację terrorystyczną.
To właśnie Bank of China był jedną z dwóch chińskich instytucji finansowych, które wystawiły gwarancje bankowe na łączną kwotę 120 mln zł na rzecz chińskiej firmy Covec, odpowiedzialnej za budowę dwóch odcinków autostrady A2 na Euro 2012. Gdy chińska firma przestała płacić podwykonawcom, kontrakt został zerwany. Covec uzyskał zabezpieczenie niewypłacalności gwarancji bankowych przez sąd Chińskiej Republiki Ludowej.
Spór w tej sprawie między stroną polską a chińską toczył się cztery lata. Dopiero w lutym br. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad potwierdziła „otrzymanie od chińskich banków – Bank of China i Export-Import Bank of China – należności wynikających z kwot głównych gwarancji należytego wykonania umowy, wydanych przez te banki”. Chińczycy nie ukrywają, że zdecydowali się ostatecznie na pozytywne dla Polski załatwienie sprawy przede wszystkim po to, aby móc brać udział w innych inwestycjach w Polsce i państwach UE. Bank of China ma swój oddział w Polsce od 2012 r.
Mimo problemów z firmami i bankami z ChRL-u Polska zdecydowała się właśnie przystąpić (wraz z 56 państwami, m.in. Francją, Niemcami i Wielką Brytanią) do wielkiej chińskiej inicjatywy Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB). Oficjalnie mówi się, że bank ma tworzyć bodźce dla wzrostu inwestycji na terenie Azji w transporcie, energetyce, telekomunikacji i innych dziedzinach infrastruktury.
Kraje, takie jak Japonia, USA, Kanada, Irlandia i Belgia, powiedziały „nie” dla projektu ze względu na niejasne standardy zarządzania bankiem i procedury selekcji instytucji kwalifikujących się do uzyskania kredytu z AIIB. Japoński premier Shinzo Abe stwierdził, że jego kraj nie przystąpi do AIIB, dopóki Chiny nie poprawią sytuacji w zakresie praw człowieka, zadłużenia publicznego, ochrony środowiska i korupcji.
Gazeta Polska Codziennie
Komentarze
Prześlij komentarz