Niełatwa wizyta prezydenta Chin w USA
W Stanach Zjednoczonych od wtorku trwa wizyta prezydenta Chin Xi Jinpinga. Chińskie media i aparat propagandy już starają się przedstawić ją jako ogromy sukces komunistycznego przywódcy, a tymczasem eksperci twierdzą, że relacje na linii Pekin–Waszyngton są bardzo napięte.
Jeszcze przed rozpoczęciem wizyty prezydenta Xi w Stanach Zjednoczonych chiński aparat propagandy utworzył na Facebooku, do którego dostęp Chińczycy mają zablokowany, stronę „Xi’s US Visit”. Tu umieszczane są materiały propagandowe dla cudzoziemców. Władze Chin zadbały także, by w trakcie siedmiodniowej wizyty chińskiego przywódcy w USA nie były widoczne protesty przeciwko komunistycznemu reżimowi w ChRL u. Zażądano od strony amerykańskiej, aby takie demonstracje „były poza zasięgiem oczu i uszu” prezydenta Xi.
Według Aarona L. Friedberga, profesora na wydziale Nauk Politycznych i Spraw Międzynarodowych na Uniwersytecie Princeton, atmosfera w relacjach chińsko-amerykańskich jest w tej chwili najgorsza od momentu masakry na placu Tiananmen w czerwcu 1989 r. To, co dzieli Pekin i Waszyngton, to przede wszystkim chińska ekspansja na Morzu Południowochińskim i działania cyberszpiegowskie ze strony Pekinu.
Podczas pierwszego dnia wizyty w Stanach Zjednoczonych w przemówieniu wygłoszonym do 650 biznesmenów zebranych w Seattle prezydent Xi zapewniał więc, że gospodarka Chin ma się dobrze. Słowom Xi zaprzecza pośrednio publikacja prestiżowego w Chinach magazynu „Caixin”. Dziennikarze poinformowali, że wskaźnik PMI (aktywności finansowej) dla chińskiego przemysłu spadł we wrześniu do 47,0, czyli jest najniższy od sześciu lat.
Chiński prezydent zapewniał też, że w Chinach nie ma walki o władzę. Wiadomo jednak, że pod pozorem walki z korupcją Xi wsadza do więzienia swoich rywali w KPCh, a ostatnio w areszcie domowym znalazł się wróg numer jeden Xi Jinpinga – były prezydent Jiang Zemin.
Xi stwierdził również, że rząd Chin nie angażuje się w kradzież tajemnic handlowych i nie wspiera chińskich firm, które to robią, a także że Pekin chce zacieśniać współpracę ze stroną amerykańską w sprawie bezpieczeństwa cybernetycznego. Waszyngton podkreśla jednak, że Chińczycy mieli wykraść m.in. plany budowy elektrowni atomowej oraz myśliwców F-35, a także dane 21,5 mln amerykańskich urzędników i dlatego administracja Obamy rozważa od jakiegoś czasu wprowadzenie sankcji gospodarczych przeciwko chińskim firmom.
Gazeta Polska Codziennie
Jeszcze przed rozpoczęciem wizyty prezydenta Xi w Stanach Zjednoczonych chiński aparat propagandy utworzył na Facebooku, do którego dostęp Chińczycy mają zablokowany, stronę „Xi’s US Visit”. Tu umieszczane są materiały propagandowe dla cudzoziemców. Władze Chin zadbały także, by w trakcie siedmiodniowej wizyty chińskiego przywódcy w USA nie były widoczne protesty przeciwko komunistycznemu reżimowi w ChRL u. Zażądano od strony amerykańskiej, aby takie demonstracje „były poza zasięgiem oczu i uszu” prezydenta Xi.
Według Aarona L. Friedberga, profesora na wydziale Nauk Politycznych i Spraw Międzynarodowych na Uniwersytecie Princeton, atmosfera w relacjach chińsko-amerykańskich jest w tej chwili najgorsza od momentu masakry na placu Tiananmen w czerwcu 1989 r. To, co dzieli Pekin i Waszyngton, to przede wszystkim chińska ekspansja na Morzu Południowochińskim i działania cyberszpiegowskie ze strony Pekinu.
Podczas pierwszego dnia wizyty w Stanach Zjednoczonych w przemówieniu wygłoszonym do 650 biznesmenów zebranych w Seattle prezydent Xi zapewniał więc, że gospodarka Chin ma się dobrze. Słowom Xi zaprzecza pośrednio publikacja prestiżowego w Chinach magazynu „Caixin”. Dziennikarze poinformowali, że wskaźnik PMI (aktywności finansowej) dla chińskiego przemysłu spadł we wrześniu do 47,0, czyli jest najniższy od sześciu lat.
Chiński prezydent zapewniał też, że w Chinach nie ma walki o władzę. Wiadomo jednak, że pod pozorem walki z korupcją Xi wsadza do więzienia swoich rywali w KPCh, a ostatnio w areszcie domowym znalazł się wróg numer jeden Xi Jinpinga – były prezydent Jiang Zemin.
Xi stwierdził również, że rząd Chin nie angażuje się w kradzież tajemnic handlowych i nie wspiera chińskich firm, które to robią, a także że Pekin chce zacieśniać współpracę ze stroną amerykańską w sprawie bezpieczeństwa cybernetycznego. Waszyngton podkreśla jednak, że Chińczycy mieli wykraść m.in. plany budowy elektrowni atomowej oraz myśliwców F-35, a także dane 21,5 mln amerykańskich urzędników i dlatego administracja Obamy rozważa od jakiegoś czasu wprowadzenie sankcji gospodarczych przeciwko chińskim firmom.
Gazeta Polska Codziennie
Komentarze
Prześlij komentarz