Uścisk dłoni prezydentów Tajwanu i Chin
Już na kilka godzin przed spotkaniem prezydenta Chin Xi Jinpinga z prezydentem Tajwanu Ma Ying-jeou w Singapurze na lokalnym lotnisku doszło do skandalu. Tajwańscy dziennikarze towarzyszący prezydentowi Ma zostali zatrzymani przez urzędników imigracyjnych, twierdzących, że ich akredytacje muszą być ponownie przydzielone. Cała procedura spowodowała, że przedstawiciele tajwańskich mediów przybyli z opóźnieniem na miejsce, gdzie miały się odbyć konferencje prasowe po szczycie, i wszystkie czołowe miejsca zajęły media z Chin i Singapuru. Na singapurskim lotnisku nie wpuszczono też trzech tajwańskich działaczy proniepodległościowych, argumentując to niejasnym celem ich wizyty.
Spotkanie przywódców rozpoczęło się od długiego uścisku dłoni, następnie obaj udali się na rozmowy. Te trwały krócej niż zapowiadano – zamiast godziny Xi Jinping i Ma Ying-jeou rozmawiali przez 50 min. Obaj przywódcy zwracali się do siebie per „panie Xi” i „panie Ma”, ponieważ zarówno rządząca na Tajwanie (Republika Chin) partia Kuomintang (KMT), jak i komunistyczne Chiny (Chińska Republika Ludowa) uznają się za jedyne właściwe Chiny, więc w teorii każdy z polityków jest prezydentem tego kraju.
Podczas spotkania tajwański przywódca zaproponował utworzenie gorącej linii, dzięki której władze obu krajów mogą się porozumiewać w najważniejszych sprawach dotyczących bezpieczeństwa. Wspomniał także, że Tajwańczycy są zaniepokojeni ponad 1,5 tys. rakiet balistycznych wycelowanych z terytorium Chin na Tajwan.
Prezydent Xi Jinping ograniczył się do sloganów, np. że Tajwan i Chiny są nierozerwalne i że „nie ma siły, która mogłaby je rozdzielić”. Xi ostrzegł także przed odejściem od tzw. polityki jednych Chin, a siły proniepodległościowe na wyspie nazwał „największym zagrożeniem dla pokoju”.
Przywódcy obu państw za podstawę rozmów uznali „politykę jednych Chin” i tzw. Konsensus 1992, zgodnie z którym obie strony zgadzają się, że istnieją tylko jedne Chiny, ale pozostają przy odmiennych interpretacjach tej jedności. To oznacza, że władze ChRL twierdzą, iż są jedyną emanacją tej jedności, podczas gdy rząd Kuomintangu w Tajpej utrzymuje, że to on reprezentuje jedne i niepodzielne Chiny. Z taką polityką i wizją dla Tajwanu nie zgadza się coraz większa liczba mieszkańców wyspy. Potwierdzają to także wyniki sondażu przeprowadzonego przez jeden z czołowych tajwańskich think tanków Taiwan Brain Trust, a opublikowanego pod koniec kwietnia br. Z danych tych wynika, że ponad 74 proc. ankietowanych opowiada się za nieuznawaniem Konsensusu 1992. Takie stanowisko prezentuje też główne opozycyjne ugrupowanie na Tajwanie Demokratyczna Partia Postępu (DPP). Jej przewodnicząca i zarazem kandydatka na stanowisko prezydenta w wyborach, które odbędą się w styczniu 2016 r., dr Tsai Ing-wen stwierdziła, że prezydent Ma, godząc się na rozmowy oparte wyłącznie na formule jednych Chin, ogranicza prawa Tajwańczyków do wyboru innych opcji, np. „dwóch Chin” czy wariantu „jedne Chiny, jeden Tajwan”. Jak dodała, taka polityka jest szkodliwa dla interesów Tajwanu.
W momencie gdy w Singapurze prezydent Ma Ying-jeou ściskał dłoń komunistycznego przywódcy Chin Ludowych, na ulicach Tajpej odbywał się protest przeciwko spotkaniu w Singapurze. Demonstrujący nieśli transparenty z hasłami „Jeden Tajwan, jedne Chiny” czy „Chiny, łapy precz od Tajwanu”. W wypowiedziach dla „Codziennej” uczestnicy demonstracji podkreślali, że prezydent Tajwanu nie ma mandatu do prowadzenia rozmów z chińskim przywódcą – za kilka miesięcy odchodzi z urzędu, jego poparcie jest bardzo niskie (w tegorocznych sondażach wahało się od 9 do 20 proc.). Na dodatek polityk musiał zrezygnować ze stanowiska przewodniczącego KMT, po tym jak jego partia przegrała lokalne wybory w listopadzie ub.r. Sondaże dotyczące mających się odbyć w styczniu wyborów prezydenckich dają dużą przewagę kandydatce partii opozycyjnej DPP nad kandydatem Kuomintangu. Wielu uczestników protestu w Tajpej twierdziło, że KMT zdecydował się na pospiesznie zorganizowane spotkanie z prezydentem Chin, aby ratować sondaże. W dalszej kampanii to właśnie zdjęcie prezydenta Ma ściskającego dłoń komunistycznego przywódcy ma pokazać Tajwańczykom, że tylko Kuomintang może zapewnić Tajwanowi pokój i bezpieczeństwo
Podczas gdy obaj prezydenci ściskali sobie dłonie, na Tajwanie doszło do kolejnego protestu przeciwko godzącemu w interes wyspy zbliżeniu Tajpej z Pekinem.
Gazeta Polska Codziennie
Komentarze
Prześlij komentarz