Sankcje, Korea Północna, Chiny

Najpierw w środę parlament południowokoreański uchwalił ustawę, która pozwala na stworzenie ośrodka mającego zbierać  i publikować informacje na temat łamania praw człowieka w Korei Północnej. Centrum to będzie działać w ramach południowokoreańskiego ministerstwa ds. zjednoczenia, które dalej będzie przekazywać zebrane dane do ministerstwa sprawiedliwości. To w przyszłości (czytaj: po zjednoczeniu Korei) pozwoli podjąć kroki prawne wobec tych, którzy teraz łamią prawa człowieka w Korei Północnej.
Ustawa ta oczywiście rozwścieczyła Kim Dzong Una uważającego że krytyka jego reżimu za łamanie praw człowieka to spisek kierowany przez Waszyngton mający na celu obalenie jego rządów.
Ale jakby tego było mało, chwilę później Rada Bezpieczeństwa ONZ zaostrzyła sankcje wobec Korei Płn.
I tak systematycznie mają być kontrolowane towary pochodzące z Korei Płn lub eksportowane do tego kraju.  Wśród 16 osób i 12 podmiotów prawnych objętych sankcjami znalazły się północnokoreańskie przedstawicielstwa handlowe w Syrii, Iranie i Wietnam.

To już zupełnie zirytowało Kima i odpowiedział wystrzeleniem w czwartek ok. 10 rano (czasu lokalnego) kolejnych rakiet. Południowokoreańska agencja Yonhap podaje, że było to 6 rakiet krótkiego zasięgu wystrzelonych z Wonsan (miasto portowe wsch. części Korei Płn.). Przeleciały one od 100 do 150 km i wpadły do Morza Japońskiego.

Czy sankcje coś zmienią? Wszystko tak naprawdę zależy od tego czy zastosuje je Pekin.
Władze ChRLu poparły sankcje. Jak zauważa w wypowiedzi dla Reutersa Kim Dong-yub z Instytutu Studiów Dalekowschodnich na Uniwersytecie Kyungnam w Seulu “wydaje się że współpracują, ale będą to tylko pozory”.  
90 proc. wymiany handlowej Korei Północnej przypada na Chiny. Kraje te łączy 1400 km granica, na której kwitnie handel. Aby reżim Kima naprawdę odczuł sankcję to, jak uważa Kim Dong-yub, “te szlaki handlowe powinny być zamknięte.”
Korea Północna nadal będzie mogła importować ropę i eksportować węgiel pod warunkiem że transakcje te nie będą w jakimkolwiek stopniu związane z programem nuklearnym - co oczywiście będzie trudno sprawdzić, a głównym dostawcą ropy do Korei Płn są Chiny.
Rezolucja nie porusza też kwestii dziesiątków tysięcy robotników z Korei Płn. pracujących w Chinach, Rosji, Afryce i na Bliskim Wschodzi i zarabiających dla reżimu Kima ok. 300 mln USD rocznie.

A propos źródeł dochodu reżimu Kima to wczoraj tajwańska gazeta “Apple Daily” pisała o restauracjach północnokoreńskich w państwach takich jak Chiny, Rosja i w krajach płd.-wsch. Azji (nazywanych koloniami ChRLu np. w  Kambodży). Oczywiście pojęcie "restauracje" jest tu dość szerokie i kryją się za nim także agencje towarzyskie. Takich północnokoreańskich biznesów działających zagranicą jest 130,  z czego ok. 100 w Chinach. Przynoszą one reżimowi Kima od 40 do 100 mln USD rocznie. Restauracje zarządzane są przez członków Partii Pracy Korei,  a ponieważ w maju ma się odbyć zjazd partii to kierujący restauracyjnym biznesem otrzymali nakaz przekazania większych wpłat. Zjazd musi być przecież okazały.....Czy Pekin w tym przeszkodzi? Myślę, że nie.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Chińskie więzienia: tortury i interes

Tajwańskie maszyny trafiały do Rosji

Mieszanka chińskiego autorytaryzmu i zachodniego wokeizmu