Chińscy chrześcijanie proszą o azyl w Czechach
To, że chrześcijanie są prześladowani nie tylko na Bliskim Wschodzie, pokazuje przypadek 60 chińskich wyznawców Chrystusa, którzy właśnie wystąpili o azyl polityczny w Czechach. Tamtejsze media sugerują, że czeskie władze mogą odrzucić wnioski o azyl dla Chińczyków, obawiając się pogorszenia relacji z komunistycznym Pekinem.
Jak podał dziennik „Hospodářské Noviny”, Chińczycy, którzy twierdzą, że są wyznawcami religii chrześcijańskiej, przybyli do Czech w okresie od lutego do maja br. Chińskie media i ambasada Chińskiej Republiki Ludowej w Pradze próbują ich zdyskredytować i przedstawiają proszących o azyl jako „nieprawdziwie wierzących”.
Chińczycy zostali umieszczeni w dwóch czeskich ośrodkach dla cudzoziemców. Są pod szczególną ochroną, gdyż istnieją obawy, że władze ChRL-u mogą zacząć represjonować ich rodziny, które zostały w Chinach. Ministerstwo spraw wewnętrznych Czech ma czas od 90 dni do 6 miesięcy na podjęcie decyzji, czy Chińczycy otrzymają azyl.
Czeskie media sugerują, że prezydent Miloš Zeman może nie chcieć przyznania azylu chińskim uchodźcom, aby nie zepsuć dobrych relacji z komunistycznymi władzami Chin. Zemanowi, który już dwukrotnie odwiedził Państwo Środka i w marcu br. gościł w Czechach prezydenta Xi Jinpinga, zależy na zwiększeniu chińskich inwestycji w jego państwie. Przyznanie azylu chińskim chrześcijanom będzie jednoznaczne z uznaniem, że w Chinach łamane są prawa człowieka.
W tej chwili w Chinach ma miejsce nowa fala walki z chrześcijaństwem. Rozpoczęła się ona z chwilą dojścia do władzy Xi Jinpinga, który ogłosił kampanię „sinizacji religii”, mającej polegać na tym, że kościoły m.in. za pomocą symboli muszą się dostosować do „kultury i społeczeństwa chińskiego, będącego pod władzą komunistyczną”. W 2013 r. w dokumencie nr 9 (dokument ten miał być tajny, ale dzięki dziennikarce Gao Yu trafił do zachodnich mediów), czyli okólniku z instrukcjami dla członków partii komunistycznej, wśród „niebezpiecznych trendów” w Państwie Środka wymieniono rosnące w siłę chrześcijaństwo. Obecnie liczba chrześcijan w Państwie Środka wynosi ponad 100 mln i szacuje się, że w 2030 r. będzie ich 247 mln, a więc znacznie więcej niż w Brazylii, USA czy Meksyku. Chiny staną się krajem o największej liczbie chrześcijan na świecie. Partię niepokoi nie tylko to, że chrześcijan przybywa, ale że jest ich już więcej niż komunistów. Podczas gdy partia stara się przekonać obywateli, że to ona jest gwarantem dobrobytu i stabilizacji, Chińczycy coraz częściej widzą chrześcijaństwo jako czynnik, który może odbudować zniszczoną tkankę narodu chińskiego. W rozmowie z brytyjskim dziennikiem „The Daily Telegraph” jeden z chińskich misjonarzy podkreśla, że wiara daje ludziom to, czego nie jest w stanie dać im rząd. Może ona być odpowiedzią na moralny kryzys trapiący ChRL od czasów rewolucji kulturalnej.
Uważa się też, że gdy w partii komunistycznej toczy się walka frakcyjna, prezydent Xi Jingping stara się wyeliminować możliwe źródła zewnętrznej opozycji, a na tej liście wrogiem numer jeden są chrześcijanie. Chiński dysydent i prawicowy publicysta Cao Changqing twierdzi, że Pekin dobrze przestudiował to, co wydarzyło się w Polsce, gdzie Kościół katolicki był przystanią dla opozycji i odegrał ogromną rolę w procesie obalania dyktatury. Do powtórzenia takiego scenariusza w Państwie Środka komuniści nie chcą dopuścić.
Gazeta Polska Codziennie
Jak podał dziennik „Hospodářské Noviny”, Chińczycy, którzy twierdzą, że są wyznawcami religii chrześcijańskiej, przybyli do Czech w okresie od lutego do maja br. Chińskie media i ambasada Chińskiej Republiki Ludowej w Pradze próbują ich zdyskredytować i przedstawiają proszących o azyl jako „nieprawdziwie wierzących”.
Chińczycy zostali umieszczeni w dwóch czeskich ośrodkach dla cudzoziemców. Są pod szczególną ochroną, gdyż istnieją obawy, że władze ChRL-u mogą zacząć represjonować ich rodziny, które zostały w Chinach. Ministerstwo spraw wewnętrznych Czech ma czas od 90 dni do 6 miesięcy na podjęcie decyzji, czy Chińczycy otrzymają azyl.
Czeskie media sugerują, że prezydent Miloš Zeman może nie chcieć przyznania azylu chińskim uchodźcom, aby nie zepsuć dobrych relacji z komunistycznymi władzami Chin. Zemanowi, który już dwukrotnie odwiedził Państwo Środka i w marcu br. gościł w Czechach prezydenta Xi Jinpinga, zależy na zwiększeniu chińskich inwestycji w jego państwie. Przyznanie azylu chińskim chrześcijanom będzie jednoznaczne z uznaniem, że w Chinach łamane są prawa człowieka.
W tej chwili w Chinach ma miejsce nowa fala walki z chrześcijaństwem. Rozpoczęła się ona z chwilą dojścia do władzy Xi Jinpinga, który ogłosił kampanię „sinizacji religii”, mającej polegać na tym, że kościoły m.in. za pomocą symboli muszą się dostosować do „kultury i społeczeństwa chińskiego, będącego pod władzą komunistyczną”. W 2013 r. w dokumencie nr 9 (dokument ten miał być tajny, ale dzięki dziennikarce Gao Yu trafił do zachodnich mediów), czyli okólniku z instrukcjami dla członków partii komunistycznej, wśród „niebezpiecznych trendów” w Państwie Środka wymieniono rosnące w siłę chrześcijaństwo. Obecnie liczba chrześcijan w Państwie Środka wynosi ponad 100 mln i szacuje się, że w 2030 r. będzie ich 247 mln, a więc znacznie więcej niż w Brazylii, USA czy Meksyku. Chiny staną się krajem o największej liczbie chrześcijan na świecie. Partię niepokoi nie tylko to, że chrześcijan przybywa, ale że jest ich już więcej niż komunistów. Podczas gdy partia stara się przekonać obywateli, że to ona jest gwarantem dobrobytu i stabilizacji, Chińczycy coraz częściej widzą chrześcijaństwo jako czynnik, który może odbudować zniszczoną tkankę narodu chińskiego. W rozmowie z brytyjskim dziennikiem „The Daily Telegraph” jeden z chińskich misjonarzy podkreśla, że wiara daje ludziom to, czego nie jest w stanie dać im rząd. Może ona być odpowiedzią na moralny kryzys trapiący ChRL od czasów rewolucji kulturalnej.
Uważa się też, że gdy w partii komunistycznej toczy się walka frakcyjna, prezydent Xi Jingping stara się wyeliminować możliwe źródła zewnętrznej opozycji, a na tej liście wrogiem numer jeden są chrześcijanie. Chiński dysydent i prawicowy publicysta Cao Changqing twierdzi, że Pekin dobrze przestudiował to, co wydarzyło się w Polsce, gdzie Kościół katolicki był przystanią dla opozycji i odegrał ogromną rolę w procesie obalania dyktatury. Do powtórzenia takiego scenariusza w Państwie Środka komuniści nie chcą dopuścić.
Gazeta Polska Codziennie
Komentarze
Prześlij komentarz