Japonki szturmem zdobywają władzę

Pozycja społeczna kobiety jest w Japonii dużo niższa niż mężczyzny. Choć legenda głosi, że matką japońskiego narodu jest bogini słońca Amaterasu, to do niedawna w Kraju Kwitnącej Wiśni niewiasta nie mogła zająć najwyższego miejsca w społeczeństwie. Teraz nadchodzi jednak zmiana. Japońskie kobiety z rozmachem wchodzą na arenę polityczną. Mierzą w sam jej szczyt.

Pierwszym premierem, który zauważył, jak zwiększenie roli kobiet w środowisku zawodowym może wpłynąć m.in. na stan gospodarki Japonii, jest obecny przywódca tego kraju Shinzō Abe. To on zaczął aktywnie promować kobiety na arenie politycznej i powierzać im więcej funkcji w rządzie. Na początku sierpnia br. Abe mianował 57-letnią Tomomi Inadę na stanowisko ministra obrony. Inada, z wykształcenia prawnik, znana jest z kontrowersyjnych poglądów na temat przeszłości wojennej swojego kraju. W dniu mianowania na urząd szefa resortu obrony, jeden z dziennikarzy zapytał nową minister, czy jej zdaniem przed II wojną światową Japonia wyzwoliła sąsiednie kraje, czy dokonała na nie inwazji. Japońska polityk stwierdziła że „to, czy działania Japonii należy określać jako inwazję, zależy od punktu widzenia”.
Tomomi Inada opowiada się również, tak jak premier Shinzō Abe, za rewizją pacyfistycznej konstytucji Japonii, pisanej pod dyktando zwycięskich aliantów. Regularnie odwiedza także świątynię Yasukuni w Tokio, postrzeganą przez Chiny i Koreę Płn. jako symbol dawnego japońskiego militaryzmu. Ale mimo kontrowersji, jakie wzbudza, Tomimo Inada uważana jest za bardzo zaufaną współpracowniczkę Shinzō Abe. Premier nazywa ją nawet „japońską Joanną d’Arc”. Coraz częściej pojawiają się głosy, że to właśnie obecna minister obrony będzie następczynią Abe na stanowisku szefa rządu.
Co ciekawe, również po stronie opozycji pierwsze skrzypce też może odgrywać kobieta. O stanowisko przewodniczącej lewicowej Partii Demokratycznej (PD), największego ugrupowania opozycyjnego, ubiega się 48-letnia była dziennikarka Renhō Murata. Urodzona w Tokio, jako dziecko nosiła chińskie imię i nazwisko Hsieh Lien-fang i miała obywatelstwo Tajwanu (Republiki Chińskiej), jako że stamtąd pochodzi jej ojciec. W 1985 r. przyjęła obywatelstwo mamy – Japonki i stała się Renhō Muratą. Gdy lewica rządziła Krajem Kwitnącej Wiśni w latach 2010–2012, Renhō piastowała m.in. stanowisko ministra ds. konsumentów i bezpieczeństwa żywności. Dziś jest deputowaną w Izbie Wyższej Zgromadzenia Narodowego i zażartym krytykiem polityki gospodarczej Shinzō Abe. Na początku sierpnia br. Renhō zapowiedziała udział w wyborach o przywództwo w PD, które odbędą się 15 września. Japońska polityk chce odbudować zaufanie, jakie socjaliści utracili wśród wyborców po ostatnich nieudanych rządach. Jeśli 48-letnia Renhō zdobędzie stanowisko przewodniczącej partii, będzie to oznaczało, że poprowadzi ją aż do wyborów parlamentarnych w 2018 r., a zwycięstwo w tych wyborach dawałoby jej stanowisko premiera Japonii.
Warto również wspomnieć, że Inada i Renhō to niejedyne kobiety w japońskiej polityce, o których w ostatnim czasie zrobiło się głośno. Podczas ceremonii zakończenia igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro cały świat mógł zobaczyć inną, bardzo ambitną japońską polityk. Flagę olimpijską burmistrz Rio przekazał Yuriko Koike, swojej koleżance z Tokio, czyli miasta, w którym za cztery lata odbędzie się następna olimpiada. Sprawująca swój urząd od 31 lipca br. 64-letnia Koike jest pierwszą kobietą, która została burmistrzem japońskiej stolicy.
Gazeta Polska Codziennie

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Chińskie więzienia: tortury i interes

Bonum est diffusivum sui

Wojna bez zasad