Pekin straszy i upokarza Tajwan

Po dojściu do władzy na Tajwanie proniepodległościowej Demokratycznej Partii Postępu (DPP) niezadowolony z takiego wyboru Tajwańczyków Pekin rozpoczął kampanię, mającą zdyskredytować rządzących wyspą w oczach międzynarodowej opinii publicznej. Chiński reżim stara się także negatywnie wpływać na gospodarkę Tajwanu i buduje podziały wewnątrz tamtejszej społeczności.

Władze Chin żądają od nowej administracji na Tajwanie, by wzorem wcześniej rządzącej wyspą partii Kuomintang (KMT) uznała tzw. Konsensus z 1992 r. Zgodnie z jego treścią, istnieją tylko jedne Chiny, jednak każda ze stron (Pekin-Tajpej) pozostaje przy własnej interpretacji tej jedności. Takie porozumienie miało być zawarte na spotkaniu przedstawicieli Tajwanu i Chin w Hongkongu w 1992 r. Ówczesny prezydent Tajwanu Lee Teng-hui nie podpisał jednak żadnego dokumentu, który mówiłby o istnieniu jednych Chin. Co ważne, sam termin „Konsensus z 1992 r.” ukuł w 2000 r. były szef tajwańskiej Rady ds. Chin Kontynentalnych, Su Chi.

Dla wielu osób na Tajwanie, w tym także dla wybranej w tym roku władzy, wspomniany Konsensus nie istnieje. Zaprzysiężona w maju br. na prezydenta Tajwanu Tsai Ing-wen wielokrotnie krytykowała partię KMT i swojego poprzednika Ma Ying-jeou za prowadzenie negocjacji z Chinami i używanie w tym celu treści Konsensusu. Obecna prezydent uważa, że było to szkodliwe dla interesów Tajwanu, gdyż w ten sposób ograniczono prawa Tajwańczyków do własnej interpretacji porozumienia. W swoim przemówieniu 10 października br. z okazji Święta Narodowego Republiki Chińskiej (Republika Chińska to oficjalna nazwa Tajwanu), Tsai kolejny raz nie podporządkowała się żądaniom władz w Pekinie i nie uznała treści spornego dokumentu. Wystąpienie Tsai chłodno przyjęto w Chinach. Komunistyczny dziennik „Global Times” stwierdził, że nieuznanie przez tajwańską prezydent Konsensusu nieuchronnie prowadzi wyspę do konfliktu z Chinami. – Jestem gotowa bronić interesów i suwerenności Tajwanu. Nie zamierzam również ugiąć się pod presją Pekinu – powiedziała Tsai podczas niedawnych uroczystości.

A presja ze strony komunistycznych władz ChRL‑u jest coraz większa. Pekin nie tylko nie chce rozmawiać z obecnymi władzami Tajwanu, ale także stara się wpłynąć na sytuację ekonomiczną na wyspie. Prowadzona wcześniej przez KMT polityka zbliżenia z Chinami doprowadziła do wzrostu liczby chińskich turystów, udających się na Tajwan. Po zmianie prezydenta na wyspie, Pekin niemal całkowicie zakazał obywatelom wyjazdów w tamten region. W połowie września br. władze zgodziły się na wycieczki chińskich grup, ale tylko do ośmiu tajwańskich miast, w których lokalną władzę sprawuje partia Kuomintang.

Politycy tej partii dobrze odnajdują się w chińskim scenariuszu. Komunistyczne władze ChRL‑u nie są skore do rozmów z rządem w Tajpej, ale chętnie przyjmują u siebie polityków opozycji. We wrześniu br. ośmiu członków KMT udało się do Pekinu, twierdząc, że chcą przełamać impas, jaki panuje w obustronnych relacjach po dojściu Tsai Ing-wen do władzy. W przyszłym miesiącu szykuje się kolejna wizyta. Do Pekinu ma się udać przewodnicząca KMT Hung Hsiu-chu. Równocześnie Pekin konsekwentnie realizuje politykę upokarzania Tajwanu i ograniczania jego działania na arenie międzynarodowej. Ostatnio np. chińskie władze wywarły skuteczną presję na Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego (ICAO), by ta nie pozwoliła przedstawicielom Tajwanu brać udziału w 38. sesji zgromadzenia ICAO.
Gazeta Polska Codziennie

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Chińskie więzienia: tortury i interes

Tajwańskie maszyny trafiały do Rosji

Mieszanka chińskiego autorytaryzmu i zachodniego wokeizmu