Przełom po zmianie rządów w Warszawie i Tajpej
Po latach nieprzynoszących postępu negocjacji, 21 października Polska i Tajwan podpisały umowę ws. unikania podwójnego opodatkowania i zapobiegania uchylaniu się od opodatkowania. Umowa to szansa na zwiększenie tajwańskich inwestycji w Polsce. Kilka dni wcześniej na Uniwersytecie Jagiellońskim otwarto Centrum Studiów Tajwańskich.
W ubiegły piątek w Tajpej odbyły się polsko-tajwańskie konsultacje gospodarcze. Na czele delegacji z Polski stał wiceminister rozwoju Tadeusz Kościński. Stronę tajwańską reprezentował wiceminister gospodarki Wei-Fuu Yang.
Rozmowy dotyczyły dostępu do tajwańskiego rynku niektórych polskich produktów spożywczych, m.in. drobiu, promocji polskich towarów na Tajwanie oraz dwustronnej współpracy inwestycyjnej. W misji wzięli też udział przedstawiciele kierownictwa Głównego Inspektoratu Weterynaryjnego (GIW), Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP), Krajowej Izby Gospodarczej (KIG) oraz jednostek Ministerstwa Spraw Zagranicznych (MSZ), Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBR) i Polskiego Centrum Akredytacji (PCA).
W trakcie wizyty polskiej delegacji podpisano umowę ws. unikania podwójnego opodatkowania i zapobiegania uchylaniu się od opodatkowania. Po dostosowaniu odpowiednich procedur prawnych przez oba państwa umowa powinna wejść w życie 1 stycznia 2017 r.
Negocjacje ws. tego porozumienia trwały prawie 20 lat i dopiero teraz, gdy w obu państwach doszło do zmiany rządów (w tym roku na wyspie władzę objęła proniepodległościowa Demokratyczna Partia Postępu), nastąpił przełom. Dużo wcześniej podobne umowy z Tajwanem podpisały m.in. Węgry (w 2010 r.) i Słowacja (2011 r.). To właśnie dzięki podpisaniu sześć lat temu umowy dot. unikania podwójnego opodatkowania Budapeszt zdołał ściągnąć do siebie więcej tajwańskich inwestycji niż dużo większa Polska.
Jak dotąd większość inwestycji tajwańskich w Europie trafiała do Wielkiej Brytanii, ale po Brexicie Tajwan jest dużo bardziej zainteresowany inwestycjami w Europie Środkowej.
Komentując fakt podpisania w piątek polsko-tajwańskiej umowy, prasa na wyspie pisze, że czyni ona Polskę bardziej atrakcyjną dla tajwańskich inwestorów. Według informacji tajwańskiego MSZ-zetu w tej chwili w Polsce działa 29 tajwańskich firm, które zainwestowały w Polsce ponad 200 mln dol. Jest to zdecydowanie mało jak na możliwości Tajwanu, ale i Polski, która ze swoją dobrze wykształconą kadrą, w tym programistami o światowej renomie, powinna skuteczniej przyciągać tajwańskie inwestycje. Większa obecność w Polsce kraju tajwańskich firm, cechujących się wysoką innowacyjnością, może nie tylko stworzyć miejsca pracy, lecz także przyczynić się do unowocześnienia polskiej gospodarki.
Współpraca z Tajwanem rozwija się także na niwie naukowej. 17 października br. na Uniwersytecie Jagiellońskim odbyło się otwarcie Centrum Studiów Tajwańskich. W uroczystości brał udział Ming-Jeng Chen, dyrektor Biura Gospodarczego i Kulturalnego Tajpej w Polsce.
Niestety przed tak ważnymi dla Polski i Tajwanu wydarzeniami w jednym z czołowych biznesowych czasopism na wyspie – „Wealth Magazine” – ukazał się artykuł szkalujący Polskę i przedstawiający ją jako „rynek, na którym inwestorom trudno odnieść korzyści; inwestorzy muszą się trzymać od niego z daleka, aby uniknąć długoterminowych szkód”. Autor, który bał się podać swoje prawdziwe nazwisko sugerował, że za Brexit odpowiedzialni są Polacy, którzy co roku dostają miliardy pomocy od państw UE. Nawet we fragmentach odnoszących się do historii Polski tekst jest paszkwilem, stwierdzającym, że „w czasie II wojny światowej przerażający obóz z bramą z napisem Arbeit Macht Frei znajdował się właśnie w tym kraju, niedaleko drugiego co do wielkości miasta Krakowa”. W rozmowie z „Codzienną” jedna z dziennikarek „Wealth Magazine” przyznała, że autor tekstu przebywa za granicą. Fakt pojawienia się jego publikacji przed podpisaniem ważnej dla Polski i Tajwanu umowy gospodarczej może świadczyć o tym, że komuś szczególnie zależy, by zniechęcić inwestorów z Azji do Polski.
Gazeta Polska Codziennie
W ubiegły piątek w Tajpej odbyły się polsko-tajwańskie konsultacje gospodarcze. Na czele delegacji z Polski stał wiceminister rozwoju Tadeusz Kościński. Stronę tajwańską reprezentował wiceminister gospodarki Wei-Fuu Yang.
Rozmowy dotyczyły dostępu do tajwańskiego rynku niektórych polskich produktów spożywczych, m.in. drobiu, promocji polskich towarów na Tajwanie oraz dwustronnej współpracy inwestycyjnej. W misji wzięli też udział przedstawiciele kierownictwa Głównego Inspektoratu Weterynaryjnego (GIW), Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP), Krajowej Izby Gospodarczej (KIG) oraz jednostek Ministerstwa Spraw Zagranicznych (MSZ), Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBR) i Polskiego Centrum Akredytacji (PCA).
W trakcie wizyty polskiej delegacji podpisano umowę ws. unikania podwójnego opodatkowania i zapobiegania uchylaniu się od opodatkowania. Po dostosowaniu odpowiednich procedur prawnych przez oba państwa umowa powinna wejść w życie 1 stycznia 2017 r.
Negocjacje ws. tego porozumienia trwały prawie 20 lat i dopiero teraz, gdy w obu państwach doszło do zmiany rządów (w tym roku na wyspie władzę objęła proniepodległościowa Demokratyczna Partia Postępu), nastąpił przełom. Dużo wcześniej podobne umowy z Tajwanem podpisały m.in. Węgry (w 2010 r.) i Słowacja (2011 r.). To właśnie dzięki podpisaniu sześć lat temu umowy dot. unikania podwójnego opodatkowania Budapeszt zdołał ściągnąć do siebie więcej tajwańskich inwestycji niż dużo większa Polska.
Jak dotąd większość inwestycji tajwańskich w Europie trafiała do Wielkiej Brytanii, ale po Brexicie Tajwan jest dużo bardziej zainteresowany inwestycjami w Europie Środkowej.
Komentując fakt podpisania w piątek polsko-tajwańskiej umowy, prasa na wyspie pisze, że czyni ona Polskę bardziej atrakcyjną dla tajwańskich inwestorów. Według informacji tajwańskiego MSZ-zetu w tej chwili w Polsce działa 29 tajwańskich firm, które zainwestowały w Polsce ponad 200 mln dol. Jest to zdecydowanie mało jak na możliwości Tajwanu, ale i Polski, która ze swoją dobrze wykształconą kadrą, w tym programistami o światowej renomie, powinna skuteczniej przyciągać tajwańskie inwestycje. Większa obecność w Polsce kraju tajwańskich firm, cechujących się wysoką innowacyjnością, może nie tylko stworzyć miejsca pracy, lecz także przyczynić się do unowocześnienia polskiej gospodarki.
Współpraca z Tajwanem rozwija się także na niwie naukowej. 17 października br. na Uniwersytecie Jagiellońskim odbyło się otwarcie Centrum Studiów Tajwańskich. W uroczystości brał udział Ming-Jeng Chen, dyrektor Biura Gospodarczego i Kulturalnego Tajpej w Polsce.
Niestety przed tak ważnymi dla Polski i Tajwanu wydarzeniami w jednym z czołowych biznesowych czasopism na wyspie – „Wealth Magazine” – ukazał się artykuł szkalujący Polskę i przedstawiający ją jako „rynek, na którym inwestorom trudno odnieść korzyści; inwestorzy muszą się trzymać od niego z daleka, aby uniknąć długoterminowych szkód”. Autor, który bał się podać swoje prawdziwe nazwisko sugerował, że za Brexit odpowiedzialni są Polacy, którzy co roku dostają miliardy pomocy od państw UE. Nawet we fragmentach odnoszących się do historii Polski tekst jest paszkwilem, stwierdzającym, że „w czasie II wojny światowej przerażający obóz z bramą z napisem Arbeit Macht Frei znajdował się właśnie w tym kraju, niedaleko drugiego co do wielkości miasta Krakowa”. W rozmowie z „Codzienną” jedna z dziennikarek „Wealth Magazine” przyznała, że autor tekstu przebywa za granicą. Fakt pojawienia się jego publikacji przed podpisaniem ważnej dla Polski i Tajwanu umowy gospodarczej może świadczyć o tym, że komuś szczególnie zależy, by zniechęcić inwestorów z Azji do Polski.
Gazeta Polska Codziennie
Komentarze
Prześlij komentarz