Przełomowa rozmowa z tajwańskim sojusznikiem
W piątek prezydent elekt USA Donald Trump rozmawiał telefonicznie z prezydent Tajwanu Tsai Ing-wen. Była to pierwsza od 1979 r., czyli od momentu zerwania przez Waszyngton stosunków dyplomatycznych z Tajpej, rozmowa polityków obu krajów na tak wysokim szczeblu. Media w USA nieprzychylne Trumpowi, a także amerykańscy Demokraci i władze Chin, nie kryli niezadowolenia z dialogu Trumpa z Tajwanem.
Prezydent Tajwanu zadzwoniła do mnie dziś, by pogratulować mi zwycięstwa w wyborach prezydenckich. Dziękuję! – taki wpis zamieścił Donald Trump w piątek na swoim profilu społecznościowym. Według informacji podanych przez obie strony w 10-minutowej rozmowie telefonicznej podkreślono bliskie związki ekonomiczne, polityczne i w dziedzinie bezpieczeństwa między Tajwanem i USA. Prezydent Tsai Ing-wen pogratulowała też Trumpowi zwycięstwa w wyborach, z kolei prezydent elekt pogratulował swojej rozmówczyni tego, że kilka miesięcy temu została prezydentem Tajwanu.
Mimo że Donald Trump odbył już wiele rozmów telefonicznych z przywódcami innych państw (w tym m.in. z prezydentem RP Andrzejem Dudą), to ta przeprowadzona w piątek ma szczególne znaczenie. Była to pierwsza rozmowa przywódców USA i Tajwanu od 1979 r., czyli od momentu, gdy Waszyngton zerwał stosunki dyplomatyczne z Tajwanem i zamknął w Tajpej swoją ambasadę po uznaniu Chińskiej Republiki Ludowej. Taki był warunek Pekinu, który traktuje Tajwan jako swoją zbuntowaną prowincję. Od tego czasu USA utrzymują nieoficjalne kontakty z rządem w Tajpej, a tzw. Taiwan Relation Act (TRA) z 1979 r. nakłada na Waszyngton obowiązek obrony wyspy.
Rozmowę Trumpa z prezydent Tajwanu skrytykowały media w USA nieprzychylne republikaninowi. „New York Times” nazwał całe wydarzenie „skandalem”. Inne gazety sugerowały z kolei, że Trump „nie wie, co robi” i odebrał telefon od Tsai Ing-wen, „nie sprawdzając wcześniej, jaka sytuacja panuje na Tajwanie”. Na ten atak bardzo szybko odpowiedział sam Trump. – Interesujące, że USA sprzedają Tajwanowi sprzęt wojskowy za miliardy dolarów, ale ja nie powinienem odebrać tego telefonu z gratulacjami – napisał ironicznie Trump na swoim profilu społecznościowym. Rozmowę skrytykowali także Demokraci. Rzecznik Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej (DNC) Eric Walker nazwał dialog Trumpa z prezydent Tajwanu „głupotą”.
Wściekłe są również władze Chin, które w ostatnich dniach gościły w Pekinie Henry’ego Kissingera – odpowiedzialnego za amerykańską politykę wobec Chin w latach 70. ub.w. Polityk miał zapewnić przywódcę Chin Xi Jinpinga, że za prezydentury Trumpa nie nastąpi zmiana kursu wobec Pekinu. Kilka godzin później cały świat dowiedział się o dialogu tajwańsko-amerykańskim, co miało zdenerwować zarówno Kissingera, jak i chińskich komunistów.
Według informacji, jakie ukazały się w mediach na Tajwanie, do rozmowy z Trumpem mogło dojść m.in. dzięki wysiłkowi Edwina Feulnera – założyciela konserwatywnego think tanku Heritage. Feulner, który w czasie kampanii wyborczej był doradcą Trumpa, miał zostać wysłany przez kandydata Republikanów w październiku br. do Tajpej na rozmowy z czołowymi tajwańskimi politykami. W zorganizowaniu rozmowy miał też pomóc inny doradca Trumpa, ekonomista Peter Navarro. W artykule, który ukazał się w ostatnim wydaniu branżowego „Foreign Policy”, Navarro uznał za skandal politykę ustępującego prezydenta USA Baracka Obamy wobec Tajwanu. – Ta przewodnia siła demokracji w Azji jest prawdopodobnie najbardziej militarnie bezbronnym na świecie partnerem Stanów Zjednoczonych – stwierdził Navarro na łamach „FP”.
Gazeta Polska Codziennie
Prezydent Tajwanu zadzwoniła do mnie dziś, by pogratulować mi zwycięstwa w wyborach prezydenckich. Dziękuję! – taki wpis zamieścił Donald Trump w piątek na swoim profilu społecznościowym. Według informacji podanych przez obie strony w 10-minutowej rozmowie telefonicznej podkreślono bliskie związki ekonomiczne, polityczne i w dziedzinie bezpieczeństwa między Tajwanem i USA. Prezydent Tsai Ing-wen pogratulowała też Trumpowi zwycięstwa w wyborach, z kolei prezydent elekt pogratulował swojej rozmówczyni tego, że kilka miesięcy temu została prezydentem Tajwanu.
Mimo że Donald Trump odbył już wiele rozmów telefonicznych z przywódcami innych państw (w tym m.in. z prezydentem RP Andrzejem Dudą), to ta przeprowadzona w piątek ma szczególne znaczenie. Była to pierwsza rozmowa przywódców USA i Tajwanu od 1979 r., czyli od momentu, gdy Waszyngton zerwał stosunki dyplomatyczne z Tajwanem i zamknął w Tajpej swoją ambasadę po uznaniu Chińskiej Republiki Ludowej. Taki był warunek Pekinu, który traktuje Tajwan jako swoją zbuntowaną prowincję. Od tego czasu USA utrzymują nieoficjalne kontakty z rządem w Tajpej, a tzw. Taiwan Relation Act (TRA) z 1979 r. nakłada na Waszyngton obowiązek obrony wyspy.
Rozmowę Trumpa z prezydent Tajwanu skrytykowały media w USA nieprzychylne republikaninowi. „New York Times” nazwał całe wydarzenie „skandalem”. Inne gazety sugerowały z kolei, że Trump „nie wie, co robi” i odebrał telefon od Tsai Ing-wen, „nie sprawdzając wcześniej, jaka sytuacja panuje na Tajwanie”. Na ten atak bardzo szybko odpowiedział sam Trump. – Interesujące, że USA sprzedają Tajwanowi sprzęt wojskowy za miliardy dolarów, ale ja nie powinienem odebrać tego telefonu z gratulacjami – napisał ironicznie Trump na swoim profilu społecznościowym. Rozmowę skrytykowali także Demokraci. Rzecznik Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej (DNC) Eric Walker nazwał dialog Trumpa z prezydent Tajwanu „głupotą”.
Wściekłe są również władze Chin, które w ostatnich dniach gościły w Pekinie Henry’ego Kissingera – odpowiedzialnego za amerykańską politykę wobec Chin w latach 70. ub.w. Polityk miał zapewnić przywódcę Chin Xi Jinpinga, że za prezydentury Trumpa nie nastąpi zmiana kursu wobec Pekinu. Kilka godzin później cały świat dowiedział się o dialogu tajwańsko-amerykańskim, co miało zdenerwować zarówno Kissingera, jak i chińskich komunistów.
Według informacji, jakie ukazały się w mediach na Tajwanie, do rozmowy z Trumpem mogło dojść m.in. dzięki wysiłkowi Edwina Feulnera – założyciela konserwatywnego think tanku Heritage. Feulner, który w czasie kampanii wyborczej był doradcą Trumpa, miał zostać wysłany przez kandydata Republikanów w październiku br. do Tajpej na rozmowy z czołowymi tajwańskimi politykami. W zorganizowaniu rozmowy miał też pomóc inny doradca Trumpa, ekonomista Peter Navarro. W artykule, który ukazał się w ostatnim wydaniu branżowego „Foreign Policy”, Navarro uznał za skandal politykę ustępującego prezydenta USA Baracka Obamy wobec Tajwanu. – Ta przewodnia siła demokracji w Azji jest prawdopodobnie najbardziej militarnie bezbronnym na świecie partnerem Stanów Zjednoczonych – stwierdził Navarro na łamach „FP”.
Gazeta Polska Codziennie
Komentarze
Prześlij komentarz