Wojna Trumpa z Pekinem „o jedne Chiny”
Donald Trump rozwścieczył Chińską Republikę Ludową (ChRL), gdy przeprowadził rozmowę telefoniczną z prezydent Tajwanu Tsai Ing-wen. Prezydent elekt nie poprzestał na tym i w wywiadzie dla stacji Fox New zakwestionował politykę „jednych Chin”.
W niedzielnym wywiadzie w programie „Fox News Sunday with Chris Wallace” Donald Trump odniósł się do rozmowy telefonicznej z 2 grudnia br. z prezydent Tajwanu Tsai Ing-wen. Prezydent elekt stwierdził, że wykazałby się brakiem szacunku, gdyby nie odebrał telefonu z gratulacjami. Rozmowa głów państw wywołała furię w Pekinie, który uznaje Tajwan za swoją prowincję. W wywiadzie dla telewizji Donald Trump bronił swojej decyzji, twierdząc, że nie życzy sobie, by „Chiny coś mu dyktowały”. Trump przypomniał też, że „Chińczycy szkodzą USA, zaniżając kurs swojej waluty, narzucili trudne cła na amerykańskie towary, podczas gdy USA tego nie robią”. Jak dodał, nie wie, „dlaczego USA miałyby być zobowiązane polityką »jednych Chin«, jeśli nie robiłyby targu z Pekinem w kwestii innych spraw, w tym handlu”.
Polityka „jednych Chin” to zasada zakładająca istnienie tylko jednego państwa chińskiego, składającego się z Chin kontynentalnych, Hongkongu, Makau i Tajwanu. Odwołują się do niej komunistyczna władza w ChRL, a także partia Kuomintang na Tajwnie, będąca w tej chwili w opozycji. Rządząca na Tajwanie partia DPP stoi na stanowisku, że formuła „jednych Chin” ogranicza prawa Tajwańczyków do wyboru innych opcji, np. „dwóch Chin” lub wariantu „jedne Chiny, jeden Tajwan”.
Wypowiedź Trumpa dla Fox News wywołała niezadowolenie w ChRL‑u. Komunistyczny dziennik „Global Times” napisał, że kwestia Tajwanu nie podlega negocjacji. Gazeta twierdzi też, że „niedoświadczony” Trump jest „manipulowany przez konserwatywne siły” i ostrzega, że jeśli prezydent elekt nie zmieni swojego stanowiska, to „będziemy mieli poważny kryzys”.
Na Tajwanie wypowiedź Trumpa została przyjęta spokojnie. Parlamentarzysta rządzącej DPP Lo Chih-cheng stwierdził, że Tajwan nigdy nie uważał amerykańskiego stanowiska wobec polityki „jednych Chin” za dobrą politykę.
Poza wypowiedziami Trumpa dotyczącymi Tajwanu w ostatnich tygodniach nasilają się kontakty na linii USA–Tajwan. Wyspę opuścił właśnie doradca Trumpa Stephen Yates. W tym tygodniu w USA będzie szef tajwańskiego MSZ David Lee, na wyspie ma się pojawić Wendy Sherman z Partii Demokratycznej, była podsekretarz stanu ds. politycznych w Departamencie Stanu. W mediach tajwańskich pojawiła się informacja, że spodziewana jest też wizyta w Stanach sekretarza generalnego tajwańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Josepha Wu. W styczniu prezydent Tajwanu Tsai Ing-wen w czasie swojej podróży do Ameryki Środkowej zatrzyma się w USA. Waszyngton odrzucił żądanie Pekinu, by do śródlądowania Tsai w Stanach nie dopuścić.
Gazeta Polska Codziennie
W niedzielnym wywiadzie w programie „Fox News Sunday with Chris Wallace” Donald Trump odniósł się do rozmowy telefonicznej z 2 grudnia br. z prezydent Tajwanu Tsai Ing-wen. Prezydent elekt stwierdził, że wykazałby się brakiem szacunku, gdyby nie odebrał telefonu z gratulacjami. Rozmowa głów państw wywołała furię w Pekinie, który uznaje Tajwan za swoją prowincję. W wywiadzie dla telewizji Donald Trump bronił swojej decyzji, twierdząc, że nie życzy sobie, by „Chiny coś mu dyktowały”. Trump przypomniał też, że „Chińczycy szkodzą USA, zaniżając kurs swojej waluty, narzucili trudne cła na amerykańskie towary, podczas gdy USA tego nie robią”. Jak dodał, nie wie, „dlaczego USA miałyby być zobowiązane polityką »jednych Chin«, jeśli nie robiłyby targu z Pekinem w kwestii innych spraw, w tym handlu”.
Polityka „jednych Chin” to zasada zakładająca istnienie tylko jednego państwa chińskiego, składającego się z Chin kontynentalnych, Hongkongu, Makau i Tajwanu. Odwołują się do niej komunistyczna władza w ChRL, a także partia Kuomintang na Tajwnie, będąca w tej chwili w opozycji. Rządząca na Tajwanie partia DPP stoi na stanowisku, że formuła „jednych Chin” ogranicza prawa Tajwańczyków do wyboru innych opcji, np. „dwóch Chin” lub wariantu „jedne Chiny, jeden Tajwan”.
Wypowiedź Trumpa dla Fox News wywołała niezadowolenie w ChRL‑u. Komunistyczny dziennik „Global Times” napisał, że kwestia Tajwanu nie podlega negocjacji. Gazeta twierdzi też, że „niedoświadczony” Trump jest „manipulowany przez konserwatywne siły” i ostrzega, że jeśli prezydent elekt nie zmieni swojego stanowiska, to „będziemy mieli poważny kryzys”.
Na Tajwanie wypowiedź Trumpa została przyjęta spokojnie. Parlamentarzysta rządzącej DPP Lo Chih-cheng stwierdził, że Tajwan nigdy nie uważał amerykańskiego stanowiska wobec polityki „jednych Chin” za dobrą politykę.
Poza wypowiedziami Trumpa dotyczącymi Tajwanu w ostatnich tygodniach nasilają się kontakty na linii USA–Tajwan. Wyspę opuścił właśnie doradca Trumpa Stephen Yates. W tym tygodniu w USA będzie szef tajwańskiego MSZ David Lee, na wyspie ma się pojawić Wendy Sherman z Partii Demokratycznej, była podsekretarz stanu ds. politycznych w Departamencie Stanu. W mediach tajwańskich pojawiła się informacja, że spodziewana jest też wizyta w Stanach sekretarza generalnego tajwańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Josepha Wu. W styczniu prezydent Tajwanu Tsai Ing-wen w czasie swojej podróży do Ameryki Środkowej zatrzyma się w USA. Waszyngton odrzucił żądanie Pekinu, by do śródlądowania Tsai w Stanach nie dopuścić.
Gazeta Polska Codziennie
Komentarze
Prześlij komentarz