Chińska sprawiedliwość

 Koniec roku upłynął w Chinach pod znakiem oburzenia wielu obywateli ChRL wobec decyzji prokuratury w Pekinie, by nie wnosić do sądu oskarżenia przeciwko 5 policjantom odpowiedzialnym za śmierć 29-letniego Lei Yanga. Lei Yang był ekologiem. Na początku maja 2016 roku miał udać się na lotnisko skąd miał odebrać swoich krewnych. Nigdy na miejsce nie dotarł.
Oficjalna wersja jest taka: policja chciała zatrzymać Leia w gabinecie masażu (czytaj:nielegalny burdel). Próbował uciec; doszło do walki pomiędzy agresywnie zachowującym się ekologiem a policjantami. W końcu Lei Yang został doprowadzony do samochodu policyjnego gdzie miał dostać ataku serca. Po przybyciu do szpitala stwierdzono jego zgon. Oczywiście wszystkie kamery zainstalowane w miejscu, w którym miano aresztować młodego ekologa akurat nie działały.
Tego dnia od rana żona próbowała  skontaktować się z Lei Yangiem, który nie odebrał rodziny z lotniska w Pekinie. O  13-tej jego telefon odebrał policjant, który nakazał małżonce Leia udać się na komisariat. O 16:30 rodzinie pokazano ciało zabitego. Nie pozwolono na wykonywanie żadnych zdjęć, bo ciało miało wiele ran i siniaków.
23 grudnia władze ogłosiły, że choć przy aresztowaniu Leia policjanci zastosowali przemoc wobec zatrzymanego i opóźnili udzielenie mu pomocy medycznej, to  te“wykroczenia  były niewielkie " a policjanci “wyrazili skruchę”.
Cała spraw i decyzja od odstąpienia od oskarżenia wywołała oburzenie nie tylko rodziny i znajomych ekologa, ale i pracowników i studentów Uniwersytetu Renmin w Pekinie (tę uczelnię ukończył Lei) i środowiska prawników i wielu obywateli.
W internecie stworzono wiele petycji domagających się nowego śledztwa i postawienia policjantów w stan oskarżenia. Cała sprawa jest cały czas gorąco komentowana przez internautów i to pomimo cenzury. Sina Weibo (chiński odpowiednik Twittera), na przykład, blokuje wiele komentarzy na ten temat. Osoby, które wyrażały publicznie poparcie dla sprawy Leia min. prawnicy i ekolodzy byli wzywani na policję i zastraszani.
Zastraszana była także rodzina Leia, która ogłosiła 30 grudnia, że odstępuje od sprawy po tym jak reprezentujący ich prawnik zawarł umowę z władzami. Zamieszani w sprawę policjanci zostali zwolnieni (policjant kierujący akcją zatrzymania Leia) zdegradowani lub przeniesieni. Rodzina ma otrzymać też rekompensatę pieniężną.
Chen Guangwu, prawnik specjalizujący się w prawach człowieka, uważa że decyzja by nie postawić w stan oskarżenia 5 policjantów to znak, że władza „stawia stabilność ponad rządy prawa”. Rządzącym chodziło o wyciszenie całej sprawy, a zwłaszcza debaty nad rosnącą brutalnością policji, tak by nie doprowadzić do kolejnych protestów.
Jeden z wykładowców prawa w ChRL, a propos sprawy Leia, porównał system egzekwowania prawa w Chinach do….restauracji: “tu policja gotuje danie, prokuratura podaje,  a sąd je zjada”.
Dla wielu Chińczyków to, co spotkało młodego ekologa, to przykład jak przeciętny obywatel Chin , przedstawiciel klasy średniej,  narażony jest na przemoc ze strony tych którzy sprawują władzę w Chinach. Jak piszą chińscy internauci “każdy z nas może być następnym Lei Yangiem”.
A tymczasem władze ChRL wydają coraz więcej pieniędzy na rozbudowę aparatu bezpieczeństwa, a policja staje się coraz bardziej brutalna wobec obywateli i w dławieniu protestów, których liczba też wzrasta.


-->

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Chińskie więzienia: tortury i interes

Tajwańskie maszyny trafiały do Rosji

Mieszanka chińskiego autorytaryzmu i zachodniego wokeizmu