Amerykanie nie wydadzą chińskich uciekinierów
Prezydent USA Donald Trump uratował przed deportacją do Chińskiej Republiki Ludowej (ChRL) i możliwym więzieniem Chinkę i dwójkę jej dzieci. Kobieta zeznawała właśnie przed komisją Kongresu USA nt. łamania praw człowieka w Państwie Środka. Amerykańscy politycy sugerują, że tzw. ustawą Magnitskiego, przewidującą sankcje przeciwko rosyjskim urzędnikom, mogą być objęci także chińscy oficjele.
W czwartek, 18 maja br., przed komisją ds. zagranicznych Kongresu USA odbyły się przesłuchania żon prawników i działaczy społecznych więzionych w Chinach. Kobiety opowiadały o tym, jak w ChRL‑u pod rządami prezydenta Xi Jinpinga ograniczane są swobody obywatelskie, i o aresztowaniach prawników zaangażowanych w budowę społeczeństwa obywatelskiego i pomagających prześladowanym chrześcijanom.
Jedną ze składających zeznania była Chen Guiqin, której mąż, prawnik Xie Yang, przez dwa lata przebywał w więzieniu za to, że m.in. pomagał osobom, którym władza komunistyczna zagarnęła ziemię, i bronił chrześcijan. W Kongresie USA Chen mówiła o tym, że jej mąż był brutalnie torturowany, a Chiny określiła jako państwo, w którym panuje bezprawie. Po zatrzymaniu męża Chen Guiqin sama była prześladowana przez chińskie władze – m.in. została zwolniona z pracy. Dlatego w lutym br. kobieta zdecydowała się uciec razem z dziećmi. Trafiła do Tajlandii, gdzie została zatrzymana przez policję. Na miejscu zaraz pojawiła się chińska bezpieka. Sąd w Tajlandii zdecydował, że Chen i jej dzieci będą wydalone do ChRL‑u. Wtedy rozpoczęła się akcja chińskich dysydentów w USA i amerykańskich polityków, by ratować matkę z dziećmi. Amerykańscy dyplomaci przekonali pracowników więzienia w Tajlandii, by wypuścić Chen z dziećmi tylnymi drzwiami aresztu – przy głównym wejściu stali agenci chińskiej bezpieki. Na lotnisku władze Tajlandii próbowały jeszcze nie dopuścić do wyjazdu Chen do USA. Tłumaczyli się Amerykanom, że Chiny wywierają na nich presję, by deportować matkę z dziećmi do ChRL‑u. Na lotnisku rozpoczęła się kilkugodzinna konfrontacja pomiędzy dyplomatami USA oraz przedstawicielami Tajlandii i Chin – momentami naprawdę gorąca. Ostatecznie Chen i jej dzieci w marcu trafiły do USA, a zaraz po czwartkowych przesłuchaniach w Kongresie pastor Bob Fu, założyciel chrześcijańskiej organizacji China Aid, ujawnił, że akcja pomocy nie byłaby możliwa, gdyby nie wsparcie prezydenta Donalda Trumpa, który podpisał dokument zezwalający na jej przeprowadzenie.
Wraz z Chen w Kongresie USA zeznawała też Jin Bianling – jej mąż Jiang Tianyong został pozbawiony prawa wykonywania zawodu prawnika i nadal jest więziony. Od sześciu miesięcy Jiang nie ma kontaktu ze swoim prawnikiem. Z informacji, jakie jego żona otrzymała 12 maja, wynika, że Jiang został tak pobity w czasie przesłuchania, że nie może chodzić. Kongresmeni mogli także wysłuchać historii Wang Yanfeng, żony aktywisty Tang Jinglinga, który odbywa pięcioletni wyrok za „działalność wywrotową”, i Tajwanki Lee Chin-yu, żony Lee Ming-che, działacza na rzecz praw człowieka z Tajwanu. Lee od ponad 60 dni jest więziony w Chinach. Władze ChRL‑u twierdzą, że jest on podejrzany o działanie na szkodę bezpieczeństwa narodowego komunistycznych Chin.
Komisja wysłuchała również nagrań żon dwóch innych prawników aresztowanych w Chinach w lipcu 2015 r. Wang Quanzhnaga i właśnie uwolnionego Li Hepinga, który wcześniej bronił wielu prześladowanych w ChRL‑u chrześcijan. Żona Li, Wang Qiaoling, stwierdziła, że po 22 miesiącach w więzieniu jej mąż wrócił do domu bardzo wyczerpany. – Był ofiarą okrutnych i chorych tortur – mówiła kobieta.
Z żonami prześladowanych Chińczyków spotkał się także Matt Pottinger, doradca prezydenta Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego.
W trakcie przesłuchań w Kongresie republikański kongresmen Chris Smith zapowiedział, że zeznania zostaną przekazane prezydentowi i wiceprezydentowi USA. – Powinniśmy dążyć do pociągnięcia do odpowiedzialności każdego chińskiego urzędnika zamieszanego w tortury, łamanie praw człowieka i nielegalne przetrzymywania w więzieniach – stwierdził Smith i dodał, że „komisja będzie też rekomendowała przeprowadzenie śledztwa wobec chińskich urzędników w ramach tzw. ustawy Magnitskiego”.
Uchwalona w 2012 r. ustawa Magnitskiego pierwotnie dawała możliwość wprowadzenia zakazu wjazdu do USA oraz blokowania aktywów rosyjskich funkcjonariuszy, którzy dopuszczają się łamania praw człowieka lub korupcji. Pod koniec 2016 r. Kongres USA przyjął ustawę Magnitskiego o zasięgu globalnym. Od tego czasu chińscy dysydenci w USA i coraz liczniejsza grupa amerykańskich polityków próbują przekonać administrację Trumpa, by podobne sankcje jak na rosyjskich urzędników nakładać także na oficjeli ChRL‑u.
Gazeta Polska Codziennie
W czwartek, 18 maja br., przed komisją ds. zagranicznych Kongresu USA odbyły się przesłuchania żon prawników i działaczy społecznych więzionych w Chinach. Kobiety opowiadały o tym, jak w ChRL‑u pod rządami prezydenta Xi Jinpinga ograniczane są swobody obywatelskie, i o aresztowaniach prawników zaangażowanych w budowę społeczeństwa obywatelskiego i pomagających prześladowanym chrześcijanom.
Jedną ze składających zeznania była Chen Guiqin, której mąż, prawnik Xie Yang, przez dwa lata przebywał w więzieniu za to, że m.in. pomagał osobom, którym władza komunistyczna zagarnęła ziemię, i bronił chrześcijan. W Kongresie USA Chen mówiła o tym, że jej mąż był brutalnie torturowany, a Chiny określiła jako państwo, w którym panuje bezprawie. Po zatrzymaniu męża Chen Guiqin sama była prześladowana przez chińskie władze – m.in. została zwolniona z pracy. Dlatego w lutym br. kobieta zdecydowała się uciec razem z dziećmi. Trafiła do Tajlandii, gdzie została zatrzymana przez policję. Na miejscu zaraz pojawiła się chińska bezpieka. Sąd w Tajlandii zdecydował, że Chen i jej dzieci będą wydalone do ChRL‑u. Wtedy rozpoczęła się akcja chińskich dysydentów w USA i amerykańskich polityków, by ratować matkę z dziećmi. Amerykańscy dyplomaci przekonali pracowników więzienia w Tajlandii, by wypuścić Chen z dziećmi tylnymi drzwiami aresztu – przy głównym wejściu stali agenci chińskiej bezpieki. Na lotnisku władze Tajlandii próbowały jeszcze nie dopuścić do wyjazdu Chen do USA. Tłumaczyli się Amerykanom, że Chiny wywierają na nich presję, by deportować matkę z dziećmi do ChRL‑u. Na lotnisku rozpoczęła się kilkugodzinna konfrontacja pomiędzy dyplomatami USA oraz przedstawicielami Tajlandii i Chin – momentami naprawdę gorąca. Ostatecznie Chen i jej dzieci w marcu trafiły do USA, a zaraz po czwartkowych przesłuchaniach w Kongresie pastor Bob Fu, założyciel chrześcijańskiej organizacji China Aid, ujawnił, że akcja pomocy nie byłaby możliwa, gdyby nie wsparcie prezydenta Donalda Trumpa, który podpisał dokument zezwalający na jej przeprowadzenie.
Wraz z Chen w Kongresie USA zeznawała też Jin Bianling – jej mąż Jiang Tianyong został pozbawiony prawa wykonywania zawodu prawnika i nadal jest więziony. Od sześciu miesięcy Jiang nie ma kontaktu ze swoim prawnikiem. Z informacji, jakie jego żona otrzymała 12 maja, wynika, że Jiang został tak pobity w czasie przesłuchania, że nie może chodzić. Kongresmeni mogli także wysłuchać historii Wang Yanfeng, żony aktywisty Tang Jinglinga, który odbywa pięcioletni wyrok za „działalność wywrotową”, i Tajwanki Lee Chin-yu, żony Lee Ming-che, działacza na rzecz praw człowieka z Tajwanu. Lee od ponad 60 dni jest więziony w Chinach. Władze ChRL‑u twierdzą, że jest on podejrzany o działanie na szkodę bezpieczeństwa narodowego komunistycznych Chin.
Komisja wysłuchała również nagrań żon dwóch innych prawników aresztowanych w Chinach w lipcu 2015 r. Wang Quanzhnaga i właśnie uwolnionego Li Hepinga, który wcześniej bronił wielu prześladowanych w ChRL‑u chrześcijan. Żona Li, Wang Qiaoling, stwierdziła, że po 22 miesiącach w więzieniu jej mąż wrócił do domu bardzo wyczerpany. – Był ofiarą okrutnych i chorych tortur – mówiła kobieta.
Z żonami prześladowanych Chińczyków spotkał się także Matt Pottinger, doradca prezydenta Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego.
W trakcie przesłuchań w Kongresie republikański kongresmen Chris Smith zapowiedział, że zeznania zostaną przekazane prezydentowi i wiceprezydentowi USA. – Powinniśmy dążyć do pociągnięcia do odpowiedzialności każdego chińskiego urzędnika zamieszanego w tortury, łamanie praw człowieka i nielegalne przetrzymywania w więzieniach – stwierdził Smith i dodał, że „komisja będzie też rekomendowała przeprowadzenie śledztwa wobec chińskich urzędników w ramach tzw. ustawy Magnitskiego”.
Uchwalona w 2012 r. ustawa Magnitskiego pierwotnie dawała możliwość wprowadzenia zakazu wjazdu do USA oraz blokowania aktywów rosyjskich funkcjonariuszy, którzy dopuszczają się łamania praw człowieka lub korupcji. Pod koniec 2016 r. Kongres USA przyjął ustawę Magnitskiego o zasięgu globalnym. Od tego czasu chińscy dysydenci w USA i coraz liczniejsza grupa amerykańskich polityków próbują przekonać administrację Trumpa, by podobne sankcje jak na rosyjskich urzędników nakładać także na oficjeli ChRL‑u.
Gazeta Polska Codziennie
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń