W kampanii wyborczej o Chinach

Nasze sukcesy w relacjach z Chinami są …zatrważające.
W 2017 r. wymiana handlowa zakończyła się wynikiem 12:1 dla Chin. I jest coraz gorzej, bo dane za styczeń 2018 r. to rezultat 13:1.
W województwach i miastach też nie wygląda to wesoło.
W Lublinie nie zakończy się na czas przebudowa deptaka w centrum miasta, bo Chińczycy nie mogą dostarczyć kamienia w terminie. Na Dolnym Śląsku Urząd Marszałkowski organizuje “wycieczkę” do Chin min. dla urzędników i radnych. Pieniądze publiczne pójdą np. na alkohol i wystawną kolację.
Pora, aby nasza dotychczasowa współpraca z Chinami i Nowy Jedwabny Szlak były poważnym tematem w kampanii wyborczej. Niech urzędujący politycy, urzędnicy tłumaczą się z porażek naszej polityki wobec ChRL, a ubiegający się o mandaty powinni jasno zadeklarować czy są za kontynuacją polityki PO-PSL-PiS wobec Chin.

W Malezji, państwie zajmujący strategiczne miejsce między Morzem Południowochińskim a Oceanem Indyjskim, zakończyły się właśnie wybory parlamentarne. Współpraca tego kraju z Chinami była jednym z tematów kampanii.
Od momentu ogłoszenia przez prezydenta Xi Jinpinga inicjatywy Nowego Jedwabnego Szlaku, Chiny zaangażowały w Malezji się w projekty o wartości 34 mld USD np. w budowę gazociągu Trans Sabah czy konstrukcję  linii kolejowej East Coast Rail Link (ECRL), której koszt szacuje się obecnie na ponad 17 miliardów dolarów (wydatki na tę budowy co chwila rosną).
W latach 2012-1016 chińskie inwestycje w nieruchomości w Malezji wyniosły ok. 2,3 mld USD.
Wszystkie te projekty wspierał odchodzący premier Malezji Najiba Razaka – jego partia Front Narodowy przegrała wybory parlamentarne 9 maja br.
W Malezji pojawia się coraz więcej głosów przeciwnych chińskim inwestycjom, bo mimo szumnie głoszonego przez Pekim hasła, że mają one być na zasadach win-win, uważa się że przynoszą one korzyści tylko jednej stronie – ChRL.
Rosną obawy, że Malezja stała się tak zależna od zastrzyków kapitału inwestycyjnego z Chin, że to doprowadzi do ograniczenia suwerenności finansowej tego państwa . Bardzo żywo komentuje się to, co wydarzyło się w zeszłym roku w Sri Lance. Tam rząd musiał przekazać w dzierżawę na 99 lat Port Hambantota chińskim firmom kontrolowanym przez komunistyczne władze Chin, bo nie był w stanie spłacić rat kredytów. Każdego roku około 60 tys. statków przepływa przez Ocean Indyjski, mijając port Hambantota i prawie żaden z nich nie zatrzymuje się tam, by rozładować towary. Najwięksi armatorzy, mający dominujący udział w przewozach wschód-zachód, nie widzą powodu, aby zrezygnować z zawijania np. do portu w Colombo, też w Sri Lance.
Skoro więc port Hambantota był ewidentnie klapą z ekonomicznego punktu widzenia to po co powstał? Uważa się, że w przyszłości infrastruktura ta będzie wykorzystywana przez Chiny militarnie.
Innym powodem niezadowolenia z chińskiej obecności w Malezjii jest to, że inwestując Chiny korzystają ze swoich robotników, maszyn i materiałów. Obecność chińskich robotników strona chińska argumentuje chęcią uniknięcia problemów ze względu na róźnice językowe.
Politykę wobec Chin odchodzącego premiera Razaka krytykował 92-letni lider Sojuszu Nadziei Mahathir Mohamad. To on wygrał wybory. Na konferencji prasowej już po ogłoszeniu wyników Mohamad zapytany o Nowy Jedwabny Szlak (NJS) powiedział, że najpierw zostaną dokładnie przejrzane umowy jakie poprzedni rząd podpisał z Chinami i możliwe, że będą renegocjowane bo ….poprzednicy za bardzo zadłużyli Malezję. „Nie mamy nic przeciwko NJS, ale nie chcemy zobaczyć w regionie więcej okrętów wojennych”, powiedział przyszły premier Malezji.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Chińskie więzienia: tortury i interes

Bonum est diffusivum sui

Wojna bez zasad