Występ w tajwańskiej telewizji
-->
We wtorek 3 lipca wystąpiłam
w jednym z najpopularniejszych programów publicystycznych na Tajwanie
prowadzonym przez znanych dziennikarzy Dennisa Penga i jego żonę Amandę Lee w stacjiFormosa TV. W programie tym występują nie tylko tajwańscy politycy w tym
prezydenci (byli i obecna) oraz komentatorzy, ale i goście z zagranicy min.
amerykańscy politycy i chińscy dysydenci. Program oglądany jest na Tajwanie, a
także bardzo popularny wśród tajwańskiej społeczności mieszkającej zagranicą.
Oglądają go również mimo blokady widzowie w Chinach.
W programie 3 lipca wystąpił też min. Cao Changqing chiński dysydent od lat
mieszkający w USA. Cao, określający się jako prawicowiec analizuje dla mediów
na Tajwanie ale i chińskojęzycznych mediów w Ameryce Płn. wydarzenia w Chinach,
na Tajwanie i USA. Od czasu do czasu opisuje też to co dzieje się w Europie min. w Polsce. Cao stwierdził, że akurat teraz bardzo ważny jest
udział tajwańskim programie publicystycznym polskiego dziennikarza w związku z
tym, że polski rząd zmienił nazwę naszego przedstawicielstwa
na Tajwanie z Warszawskiego Biura Handlowego
na Polskie Biuro w Tajpej. Chiński komentator dodał, że stara nazwa placówki
wprowadzała tylko zamieszanie i wręcz sugerowała, że tak naprawdę nie wiadomo
czego jest to przedstawicielstwo i że ma ono się zajmować handlem. Cao stwierdził, że zmiana nazwy z
uwzględnieniem nazwy państwa polskiego to słuszna korekta normalizująca pozycję
Polski jako kraju na Tajwanie. Do tej sprawy odniosłam się w wywiadzie także
ja. Stwierdziłam, że decyzja naszych
władz jest słuszna. Od lat z resztą postulowałam konieczność takiej zmiany
albowiem widziałam jak Tajwańczycy zainteresowani naszym krajem szukali o nim informacji
i wtedy naturalnie chcieli zwrócić się do Polskiej placówki. Fakt, że używano w
nazwie określenia Warszawa, a nie Polska powodował, że często tego kontaktu nie
odnajdywali, a wręcz mieli wrażenie, że nasze państwo nie ma przedstawiciela w
bogatym, inwestującym wiele na świecie i otwartym na zagraniczne produkty kraju
jakim jest Tajwan. Używanie nazwy miasta, a nie państwa godziło także w rangę
naszego kraju. Jak zauważyłam w programie ta mylna nazwa stosowana przez lata
doprowadziła więc do wielu nieporozumień, niedogodności, a być może do tego, że oba kraje Polska i Tajwan straciły
kilka szans współpracy. Według mnie
obecne władze RP decydując się na zmianę nazwy naszego przedstawicielstwa
pokazały, że kierują się interesem naszego państwa.
Zapytano mnie takie czy po
zmianie nazwy placówki ze strony Polski na podobny krok powinien zdecydować się
Tajwan, którego placówka w Polsce nazywa się Biuro Gospodarcze i Kulturalne
Tajpej, czyli też używana jest nazwa miasta, a nie kraju. Według mnie taka
zmiana ze strony tajwańskiej powinna nastąpić jak najszybciej i w Polsce
powinno być Biuro Gospodarcze i Kulturalne Tajwanu.
W programie poruszono także
kwestie zmiany przez Polskie Linie Lotnicze LOT na stronie internetowej firmy nazewnictwa
Tajwanu z "Tajwan" na "Tajwan, Chiny". Jest to spełnienie żądania jakie Pekin
wysunął wobec wielu linii lotniczych. Komunistyczne władze w Pekinie chcą w ten
sposób zademonstrować światu, że Tajwan jest częścią ich państwa. Do tego żądania
wobec linii lotniczych na świecie ze strony ChRL odniósł się prezydent Donald
Trump nazywając je “orwellowskim nonsensem” i stwierdzając, że żaden obcy reżim nie na prawa wpływać na decyzje
firm i obywateli USA. Występując w Formosa TV stwierdziłam, że decyzja LOT to
nie tylko poddanie się presji Chin przez polską firmę, ale i przez polski rząd.
Władzom RP w tym wypadku zabrakło odwagi jaką wykazał się Trump, by pokazać, że
suwerenne państwo nie może poddawać się dyktatowi komunistycznego reżimu.
Skrytykowałam także fakt, że
LOT pytany o tę decyzję zarówno przez przedstawicielstwo Tajwanu w Polsce i jak
i dziennikarzy milczy. Nie wystawia to dobrej opinii w kwestii transparentności
i komunikatywności tej polskiej firmie.
W Formosa TV rozmawialiśmy
także o tym jak Polacy widzą kwestie referendów. Tajwańczycy w przyszłym roku
chcą przeprowadzić referendum w sprawie niepodległości wyspy (niepodległość
oznaczałaby uznanie Tajwanu jako państwa. Republika Chińskiej, oficjalna nazwa
wyspy choć coraz mniej używana, przestałaby istnieć ). Stwierdziłam w
programie, że Polska to kraj wolny i
demokratyczny i że Polacy traktują referendum jako jedno z narzędzi, które
pozwala nam na bycie gospodarzami we własnym kraju. Stad też o ważnych decyzjach w naszym państwie
możemy decydować właśnie za pomocą tego narzędzia. Tak było gdy przystępowaliśmy
do Unii Europejskiej i tak będzie w tym
roku gdy Polacy bedą mieli możliwość wypowiedzenia się w referendum konstytucyjnym.
“Takie prawo o decydowaniu o swojej przyszłości w referendum mają także Tajwańczycy”, dodałam.
Po programie prowadzący go Dennis Peng
we wpisie na Twitterze stwierdził że było dla niego
przyjemnością możliwośń rozmowy ze mną i że podziela mój pogląd iż Tajwan ma prawo
decydować o swojej przyszłości poprzez referendum.
Jakież to dalekie klimaty, choć z drugiej strony posiadanie tak potężnego sąsiada jak Chiny całkowicie przebija zagrożenia wynikające z naszego polskiego położenia pomiędzy dwoma nigdy nienasyconymi potworami. Nie dziwię się Tajwanowi, bo analogie z Polską są dość oczywiste, ale nie dziwię się Chinom w ich dążeniu do jedności. Gdyby elementem jednoczącym był czynnik NARODOWY lub RELIGIJNY uważałbym to za działania absolutnie uzasadnione. Jednak wiemy wszyscy, że gdzieś u podstaw chińskiej polityki leży ideologia marksistowska, która w swoich założeniach ma wbudowaną totalną destrukcję. Jak do tej pory, wcześniej czy później, czerwone wyłaziło na wierzch i mordowało bez opamiętania. W Chinach to już niby historia i Chiny niby już nie przypominają Państwa z przed roku 1989, ale to komuniści dzierżą władzę, a ich cele są opisane w Manifeście komunistycznym Marksa, w związku z tym od lat, widząc rozkwit Chin zastanawiam się co przeważy ostatecznie pragmatyzm związany z rozwojem ekonomicznym czy destrukcja związana z ideologią. Mimo, że załapałem się na sporą cześć komuny nie potrafię sobie wyobrazić świata pomalowanego na czerwono. Dlatego dopóki nie spali się wszystkich dzieł Marksa i jego następców, a wykonawców jego ideologii nie wyśle się na wyspy szczęśliwe, żeby sami we własnym gronie zorganizowali swoją utopię dla siebie, dopóty Tajwan i Polska wydają mi się być ostoją starych dobrych tradycji i nadzieją dla świata. Przecież Chiny w swojej 6000 letniej historii przez prawie cały jej czas trwania były potęgą nie do pokonania i wcale nie musiały posiłkować się przy tym nieludzką czerwoną ideologią. Wpływ Chin na rozwój świata i kiedyś i dziś tak wielki, że trudny do oszacowania, ale nie było to związane wtedy z rozprzestrzenianiem czerwonej zarazy. Na zakończenie dodam, że w tym wszystkim to nie nasze, polskie położenie jest najbardziej tragiczne tylko naszego wielkiego sąsiada, który ekonomicznie i demograficznie wygląda jak niziołek przy gigancie, który tylko liczbą ludności przerasta go ponad 12 razy. Ten nasz sąsiad jest ledwie 4 razy ludniejszy od nas i te dwa porównania napawają mnie wielkim optymizmem, który byłby jeszcze większy, gdyby Chiny wróciły do buddyzmu, choć jako katolik najchętniej widziałabym Chińczyków wyznawcami naszej świętej wiary, bo dałoby im to poważne podstawy o ubieganie się o Życie Wieczne w NIEBIAŃSKIM KRÓLESTWIE NASZEGO ZBAWICIELA.
OdpowiedzUsuńWSZYSTKICH CZYTAJĄCYCH TEN TEKST
POZDRAWIAM STAROPOLSKIM
SZCZĘŚĆ BOŻE