Kościół w Chinach został zdradzony. Niebezpieczna Ostpolitik

O sytuacji w Hongkongu po wprowadzeniu przez Pekin nowego prawa o bezpieczeństwie narodowym, o tym, kto stoi za prochińską polityką Watykanu, oraz o św. Janie Pawle II mówi w rozmowie z Hanną Shen ks. kard. Joseph Zen Ze-kiun, emerytowany ordynariusz Hongkongu.

Księże Kardynale, co narzucone właśnie przez Pekin prawo o bezpieczeństwie narodowym znaczy dla Hongkongu?
Przeczytałem całą ustawę bardzo dokładnie i ostatecznie jedno zdanie wystarczy, by określić, czym ona jest: to jest bezprawie. Komuniści mogą zrobić z Hongkończykami, co im się żywnie podoba. Jesteśmy na łasce tej nowej ustawy. Nie ma tu żadnych ograniczeń dla działań komunistów. W wyjątkowych sytuacjach nie jest nawet wymagany nakaz aresztowania, a zatrzymany bez dostępu do prawnika może być przewieziony do Chin – albo może zaginąć. To szaleństwo. Śmiem powiedzieć, że wracamy do czasów rewolucji kulturalnej.

A co ta ustawa oznacza dla wolności religijnej w Hongkongu ?
Kwestii religijnej nie można nigdy oddzielić od ogólnej sytuacji. Gdy zabiera się wolność, to zabiera się ją każdemu, także Kościół katolicki nie będzie oszczędzony.
Proszę zobaczyć, tuż po tym, jak Chiny przejęły Hongkong, ja i biskup pomocniczy mogliśmy zostać wyświęceni bez problemów. Tymczasem teraz od ponad roku Hongkong nie ma biskupa diecezjalnego. Poprzedni zmarł ponad półtora roku temu. Dlaczego nie mamy biskupa? Ze względów politycznych. Watykan boi się nominować kandydata, choć jest odpowiednia osoba na ten urząd. To obecny biskup pomocniczy, który zachowuje się zgodnie z nauką Kościoła, więc w ostatnich latach występował i bronił prawdy i sprawiedliwości, wspierał też słabszych. Ale powiedziano, że Pekin nie byłby zadowolony, gdyby to on został biskupem diecezjalnym, więc zaproponowano inną osobę, określaną jako przyjaźnie nastawioną do Pekinu. Jednak wielu katolików w Hongkongu za nim nie przepada. 
Myślę, że to dość żenująca sytuacja dla Stolicy Apostolskiej. Wybranie odpowiedniej osoby na biskupa diecezjalnego okazało się czymś trudnym. I tak od prawie półtora roku nie mamy biskupa, tylko administratora apostolskiego. To dla nas zła sytuacja. 

Czy Ksiądz Kardynał nie obawia się, że sam zostanie aresztowany na podstawie przepisów nowego prawa?
Według nowej ustawy wiele osób może się spodziewać, że zostaną aresztowane. Niektórzy, by tego uniknąć, powinni wyjechać z Hongkongu, np. rodzice z małymi dziećmi czy młodzież, przed którą jest cała przyszłość. Zachęcałbym ich do opuszczenia Hongkongu, ponieważ tu naprawdę wiele osób jest zagrożonych aresztowaniami. 
Ale są osoby, które nie mogą wyjechać. Ja nie mogę wyjechać, bo biskup, nawet biskup pomocniczy, to zawsze przywódca w swoim Kościele. To następca apostołów. Musi przypominać wiernym doktrynę Kościoła i społeczną naukę Kościoła. Musi mówić prawdę, co jest dobrem, a co złem. Z powodu mojej krytyki komunizmu, z powodu tego, co mówiłem i mówię, jestem zapewne na liście Pekinu, ale kiedy przyjdą mnie aresztować, tego nie wiem. Jestem już stary. Mam 88 lat i miałem wspaniałe życie. Proszę, nie martwcie się o mnie.

Ksiądz Kardynał wspomniał już o Watykanie. To, co się dzieje w Kościele – umowa papieża z Pekinem, której treść jest tajna, czy milczenie Watykanu w sprawie Hongkongu – czy to nie niepokoi Księdza Kardynała?
Myślę, że generalnie jest państwu znana sytuacja w Kościele. Jest tu sporo zamieszania i wierzę, że Polacy także się tym martwią. Ja nie mam czasu niepokoić się sytuacją w Kościele, tzn. martwię się, ale jednocześnie jest zajęty tym, co dzieje się tu, w Hongkongu i w Kościele w Chinach. 
Z przykrością muszę stwierdzić, że osiągnęliśmy dno. W ostatnich latach, a zwłaszcza za posługi papieża Franciszka, ale i wcześniej, już za papieża Benedykta XVI, ci, którzy mieli władzę w Watykanie, nie podążali za Ojcem Świętym. Jestem pewien, że jeszcze za posługi Benedykta XVI ówczesny podsekretarz w Sekretariacie Stanu, wtedy biskup, Pietro Parolin, i kard. Ivan Dias stworzyli projekt bardzo złej umowy z Chinami. Według mojej wiedzy – a mam powody, żeby tak twierdzić – Benedykt XVI odmówił jej podpisania i wysłał bp. Parolina, dziś już kardynała, jako nuncjusza apostolskiego do Wenezueli. A potem papież Benedykt XVI przeszedł na emeryturę i nowy papież Franciszek niestety ściągnął kard. Parolina z Wenezueli z powrotem do Watykanu. 
Kard. Parolin to bardzo wyrafinowany dyplomata i polityk. On i kard. Dias [kard. Dias zmarł w czerwcu 2017 roku – przyp. red.] to zwolennicy ugodowej wobec komunistów Ostpolitik. Kard. Parolin początkowo dość ostrożnie przedstawiał swoje poglądy. Jednak gdy otrzymał godność kardynalską i został w roku 2013 sekretarzem stanu Stolicy Apostolskiej, to pokazał swoją prawdziwą twarz. I zrobił rzeczy okropne, m.in. sprawił, że właściwie przestała działać niezwykle ważna Papieska Komisja ds. Kościoła w Chinach, założona przez Benedykta XVI w celu prowadzenia badań nad sytuacją katolików w Chinach. Kard. Parolin stoi na jej czele i po prostu nie zwołuje jej spotkań. 
Nie rozumiem, do czego papież Franciszek tak potrzebuje kard. Parolina i we wszystkich sprawach dotyczących Chin polega tylko na nim. Pisałem wiele listów do Ojca Świętego, ale nie otrzymałem odpowiedzi. Trzy razy w latach 2018–2019 udałem się do Rzymu, by złożyć listy bezpośrednio w ręce papieża Franciszka. I za każdym razem, gdy się z nim spotykałem, papież okazywał mi ogromną sympatię. I z tego, co mówił, zrozumiałem, że ma on inną wizję w kwestii Chin niż kard. Parolin. 
Trudno mi więc zrozumieć, jak mógł zaakceptować dwie rzeczy, które już się wydarzyły. Pierwsza to tajne porozumienie z Chinami w sprawie mianowania biskupów i rehabilitacja siedmiu biskupów wcześniej ekskomunikowanych przez wiele lat za to, że podważyli doktrynę i zasady Kościoła. Te osoby ponownie uznano, tzn. stały się one biskupami siedmiu diecezji. To niewiarygodne! Dodatkowo dwóch uznawanych przez Watykan biskupów zmuszono do ustąpienia z urzędu.
Wszyscy mówią o tajnym porozumieniu Watykanu z Pekinem z 2018 roku, ale coś jeszcze gorszego wydarzyło się w zeszłym roku. To ta druga sprawa. Watykan wydał dokument pt. „Wskazówki duszpasterskie”, wytyczne dla wiernych w Chinach, w którym zachęcano wszystkich katolików, aby wyszli z podziemia i dołączyli do kontrolowanego przez komunistów schizmatycznego Patriotycznego Stowarzyszenia Katolików Chińskich. Dla mnie to coś okropnego. Nie mogę tego zrozumieć, więc przygotowałem listę pytań do Ojca Świętego. Gdy byłem w Rzymie, Ojciec Święty zaprosił mnie na kolację. Poprosiłem o rozmowę z kard. Parolin w sprawie wspomnianego wcześniej dokumentu ze wskazówkami dla wiernych w Chinach. Ojciec Święty powiedział, że sam przyjrzy się tej sprawie – minął rok od tego czasu i nie ma żadnej odpowiedzi... To smutne. Muszę to powiedzieć: to jest zdrada Kościoła w Chinach. Zabito prawdziwy Kościół w Chinach. Zabito Kościół podziemny. A u władzy w oficjalnym Kościele w Chinach są oportuniści. Słuchają tylko komunistycznego rządu.
Tych siedmiu wcześniej ekskomunikowanych biskupów odnosi teraz triumf. Stanęli po stronie komunistycznego rządu i są teraz zwycięzcami. Mogą się śmiać prosto w twarz tym, którzy byli cały czas wierni Kościołowi, którym teraz mówi się, aby się poddali. 
Papież Franciszek mnie szanuje. Powiedział to nawet w jednym z wywiadów, ale ja nie mogę zrozumieć, dlaczego pozwala ludziom wokół siebie czynić zło.
Nie mogę tu wiele pomóc, ale liczę na państwa modlitwę. Ci źli ludzie mogą zniszczyć strukturę Kościoła, ale nie mogą zniszczyć wiary.

A gdyby dziś papieżem był Jan Paweł II, czy doszłoby do podpisania umowy z Pekinem i czy Watykan milczałby w sprawie Hongkongu?
O nie, nie. Papież Jan Paweł II rozumiał myślenie komunistów. Doznał cierpień od nazistów i pod rządami komunistów. Wiedział, gdzie leży prawda, i miał jasne poglądy. Papież Franciszek pochodzi z Ameryki Południowej. Tam panuje wizja komunistów jako obrońców biednych, jako wrogów rządów. Niektórzy z nich cierpieli i zginęli z rąk wojskowych reżimów. I Ojciec Święty pewnie się jakoś z tymi komunistami solidaryzuje. Komuniści w Polsce i Chinach to zdecydowanie prześladowcy. Oni niszczą Kościół.
W wywiadzie rzece z Benedyktem XVI dziennikarz zapytał papieża na temat jego rozmów z Janem Pawłem II dotyczących Ostpolitik. I Benedykt XVI powiedział, że Jan Pawle II uważał, iż nawet jeśli się nie wie, czy komunizm upadnie, i jeśli się nie wie, jak długo potrwa, nie można z nim iść na żaden kompromis. Trzeba stawiać opór do końca. I dodał, że Ostpolitik była porażką. To jest jasno napisane w książce. 
Mam nadzieję, że świat zrozumie tę prawdę: komunizm to zło. Bywają osoby w partii komunistycznej, które nie są aż tak złe, ale system jest diabelski.

Ksiądz Kardynał powiedział, że Jan Paweł II wierzył w potężny opór wobec komunizmu. Dziś mamy zaś bp. Marcela Sorondo, który twierdzi, że komunistyczne Chiny przodują w kwestii wdrażania katolickiej nauki społecznej. Mamy wspomnianego już kard. Parolina i jego prochińską politykę. Te osoby były kiedyś blisko Jana Pawła II. Bp Sorondo został kanclerzem Papieskiej Akademii Nauk za pontyfikatu Jana Pawła II. Byli więc blisko papieża antykomunisty, a sami dziś stoją po stronie komunistów. Co się stało?
Nie znam dobrze bp. Sorondo. Myślę, że jest dość bezmyślny. Kard. Parolin rozpoczął karierę w Sekretariacie Stanu za Jana Pawła II. Ale Jan Paweł II postąpił bardzo mądrze, bo na stanowisko Sekretarza Stanu wybrał kard. Agostina Casarolego. 
Za czasów Benedykta XVI bp Parolin pojechał do Chin na negocjacje. Towarzyszył mu kard. Dias, prefekt Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów. Papież Benedykt XVI to wspaniały człowiek, świętość, ale nie był skory, by w pełni wykorzystać swoją władzę i autorytet, więc ci dwaj duchowni prowadzili swoje własne gierki. Nie słuchali papieża. Jednak w końcu papież w 2010 roku odmówił podpisania umowy z Chinami i odmienił w ten sposób całą sytuację. Mianował też Chińczyka, abp. Savia Hon Tai-Fai, na stanowisko sekretarza kongregacji, a nowym prefektem został kard. Fernando Filoni, który od lat pracował na rzecz Kościoła w Chinach. Papież postawił na osoby bezkompromisowe w relacjach z Chinami. 
Jednak z wiekiem Benedykt XVI był coraz słabszy i w końcu zrzekł się urzędu. I nastał papież Franciszek, który mianował kard. Parolina na sekretarza stanu – i teraz pełnia władzy jest w jego rękach. Prowadzi on politykę nie tyle kompromisu, ile kapitulacji. Tak, sprawił, że Kościół skapitulował wobec KPCh... Nie wiem, z jakiego powodu.

A czy myśli Ksiądz Kardynał, że mogą tu odgrywać jakąś rolę pieniądze? Czy słyszał Ksiądz Kardynał to, co powiedział Guo Wengui, chiński miliarder i sygnalista, który współpracuje z byłym doradcą prezydenta Trumpa Steve’em Bannonem? Według Guo Pekin płaci Watykanowi 2 mld dolarów rocznie...
Tak, słyszałem o tym. Guo Wengui ma dużą wiedzę na temat Chin. Miał kiedyś dobre relacje z wieloma oficjelami w Chinach. Także jego opis tego, jak działa KPCh, jest bardzo wiarygodny. W kwestii pieniędzy, a zwłaszcza sumy – nie mam wiedzy na ten temat, ale możecie być państwo pewni, że faktycznie taką politykę prowadzi rząd Chin. Stawiam pytanie: dlaczego Stolica Apostolska nie zaprzecza temu, co ujawnił Guo? Powinna zaprzeczyć. Zanim ukazała się ta informacja, nie myślałem, że Watykan mógłby tak postąpić. Jakie to niebezpieczne, bo przecież to i tak by wyciekło do wiadomości publicznej. W każdym razie zanim to się ukazało, uważałem, że tu chodzi o chwałę i sławę, że kard. Parolin chce doprowadzić do ustanowienia oficjalnych relacji między komunistycznymi Chinami a Watykanem, a to ma przynieść mu chwałę. Nie myślałem o pieniądzach. Nie mogę tego zrozumieć.
Według mnie kard. Parolin nie jest człowiekiem wiary. Dlaczego tak uważam? Otóż on nie ma szacunku dla ludzi wiary. Powiedział kiedyś: „Ustanowiliśmy hierarchię w tych wszystkich komunistycznych krajach i kiedy szukamy kandydatów na biskupów, to nie szukamy ludzi, którzy są jak gladiatorzy, nie chcemy osób, które systematycznie występują przeciw rządowi, nie chcemy osób, które będą występować na scenie politycznej”. Wtedy napisałem do niego z zapytaniem, kogo miał na myśli, podając taką charakterystykę. Czy na przykład kard. Stefana Wyszyńskiego? Kard. Józsefa Mindszentyego? To przecież są prawdziwi bohaterowie wiary. Kard. Parolin wydaje się gardzić nimi i uważać ich za awanturników...
A kard. Pietro Parolin, nie zaprzeczając temu, co powiedziałem, odpowiedział, że jeśli jego słowa kogoś obraziły, to może przeprosić. Mówiłem, że nie ma powodu, by mnie przepraszać, bo nie czuję się obrażony. Obrażeni zostali bohaterowie wiary, tacy jak kard. Wyszyński, a kard. Parolin pokazał, że dyplomacja jest dla niego ważniejsza niż wiara. Powiedziałem to jasno kard. Parolin i mówię to jasno całemu światu. Mam nadzieję, że świat mnie wysłucha. 
Jest mi oczywiście przykro, że jestem jednym z nielicznych głosów występujących w obronie Kościoła w Chinach. Pozbyto się nawet abp. Savia, wysyłając go na placówkę do Aten...

Czyli pozostaje modlitwa?
Tak, wierzę w siłę modlitwy, i ufam, że wy, Polacy, będziecie się za mnie modlić. Jesteście wspaniałym narodem i Matka Boska jest z wami. A więc módlcie się za Hongkong i za chrześcijan w Chinach.

Wywiad ukazał się w Gazecie Polskiej.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Chińskie więzienia: tortury i interes

Tajwańskie maszyny trafiały do Rosji

Mieszanka chińskiego autorytaryzmu i zachodniego wokeizmu