Hanna Shen o przemówieniu sekretarza stanu USA nt. polityki wobec Chin: Nie lekarstwo, a placebo
Artykuł ukazał się w Epoch Times:
Wczoraj sekretarz stanu USA Antony Blinken wygłosił przemówienie nt. amerykańskiej polityki wobec Chin. Było o obronie zagrożonego ładu międzynarodowego opartego na zasadach.
Jako pierwsze zagrożenie wymieniony został Władimir Putin, który „atakując Ukrainę trzy miesiące temu, zaatakował także zasady suwerenności i integralności terytorialnej”.
Jako „najpoważniejsze długoterminowe wyzwanie dla ładu międzynarodowego” Blinken wskazał Chińską Republikę Ludową. „Chiny są jedynym krajem, który ma zarówno zamiar zmiany ładu międzynarodowego, jak i, w coraz większym stopniu, siłę gospodarczą, dyplomatyczną, militarną i technologiczną, aby to zrobić”.
Jednocześnie sekretarz stanu USA stwierdził, że Chiny są integralną częścią światowej gospodarki i dlatego są potrzebne do rozwiązywania problemów takich jak te dotyczące klimatu czy COVID… czyli problemów, które mamy w dużym stopniu w wyniku działań Komunistycznej Partii Chin (KPCh). Blinken mówił np. o konieczności współpracy USA i Chin, by „powstrzymać międzynarodowe organizacje zajmujące się handlem narkotykami”.
Tymczasem Państwo Środka to jeden z czołowych producentów – głównie na rynek zachodni – substancji psychoaktywnych. Jak w przypadku handlu organami, to biznes, na którym zarabiają przede wszystkim komunistyczne elity. Około 100 tys. Amerykanów ginie rocznie po zażyciu chińskiego fentanylu… tu nie ma już pola do współpracy.
Blinken dodał, że USA chcą uniknąć konfliktu z Pekinem i nie chcą zimnej wojny. Biorąc pod uwagę zagrożenie, jakie sam wymienił Blinken – Chiny chcą zniszczyć obecny ład, a także mają rosnący wpływ i coraz bardziej agresywną postawę na arenie międzynarodowej – to, to deklaracja słabości.
„Nie staramy się blokować roli Chin jako głównego mocarstwa, ani powstrzymywać Chin – ani jakiegokolwiek innego kraju – przed rozwojem ich gospodarki lub wspieraniem interesów ich narodu” – powiedział sekretarz stanu. I znów biorąc pod uwagę, co jest celem i interesem KPCh (ekspansja i budowa nowego porządku), to stwierdzenie to, to oznaka kapitulacji.
Blinken celnie wypunktował konkretne zagrożenia ze strony Chin – eksport systemu komunistycznego wraz z zaawansowanym technologicznie systemem masowej inwigilacji, łamanie zasad wolnego handlu i nawigacji, kradzież amerykańskiej technologii, prześladowania ludności w Xinjiangu i Tybecie czy niszczenie wolności w Hongkongu.
Według Blinkena poparcie Xi Jinpinga (przywódcy ChRL – przyp. redakcji) dla rosyjskiej inwazji na Ukrainę również „powinno zaalarmować nas wszystkich”.
Jednak pomimo tych zagrożeń, jakie KPCh stanowi dla świata, Blinken stwierdził, że Stany Zjednoczone nie będą dążyć do zastąpienia komunistycznych rządów w Chinach. Wskazuje to na podporządkowanie się przez administrację Bidena żądaniu, jakie miało paść w czasie wizyty (w ChRL – przyp. redakcji) zastępczyni sekretarza stanu USA Wendy Sherman, by Waszyngton nie podważał systemu komunistycznego w Chinach.
W kwestii Tajwanu, określonego w przemówieniu jako „dynamiczna demokracja i wiodąca gospodarka regionalna”, Blinken powiedział, że polityka USA nie uległa tu zmianie i opiera się na zapewnieniu Tajwanowi broni obronnej, aby zapobiec chińskiemu atakowi wojskowemu.
„Sprzeciwiamy się wszelkim jednostronnym zmianom status quo” – stwierdził amerykański polityk.
Prowokacyjną retorykę i czyny Chin wobec Tajwanu Blinken określił jako „głęboko destabilizujące, stwarzające ryzyko błędnej kalkulacji i zagrażające pokojowi i stabilności w Cieśninie Tajwańskiej”.
Krótko mówiąc, przemówienie Blinkena miało dobre elementy, ale w całości było słabe. Sekretarz stanu wskazał na zagrożenia, ale zamiast lekarstwa podał raczej placebo.
Kapitan James Fanell, były dyrektor operacji wywiadowczych i operacyjnych floty Pacyfiku, w wypowiedzi dla „Washington Times” określił mowę Blinkena jako: „Chamberlainowską w tonie i wydźwięku oraz pozbawioną Churchillowej determinacji, by przygotować się i pokonać przeciwnika, który dąży do zniszczenia Ameryki”.
Anders Corr, analityk wywiadu wojskowego Stanów Zjednoczonych, publicysta „Journal of Political Risk”, zwrócił uwagę na fatalny wybór miejsca na przemówienie: Asian Society na George Washington University, czyli instytucji sponsorowanej m.in. przez CIC (Chiński Państwowy Fundusz Majątkowy, ang. China Investment Corporation) podległy KPCh. Od początku więc coś poszło nie tak…
Komentarze
Prześlij komentarz