Chińska cenzura walczy nawet z zupkami błyskawicznymi
Rząd chiński prowadzonej w internecie kontroli nie nazywa cenzurą. Według komunistów w Pekinie to "sterowanie opinią publiczną" i budowanie "harmonijnego społeczeństwa". Chińscy internauci widzac więc znikające informacje żartobliwe powiadamiają innych blogerów, że strona została "zharmonizowani" - pisze Hanna Shen*. Po dojściu do władzy w marcu zeszłego roku chiński prezydent Xi Jinping jako jeden z priorytetów dla partii komunistycznej wynienił kontrolę ideologiczną sieci. Na spotkaniu z kierownictwem departamentu propagandy Komunistycznej Partii Chin Ludowych (KPChL), odpowiedzialnym za monitorowanie mediów, w tym także internetu, Xi nakazał utworzenie „silnej armii internetowej”, aby „przejąć pełną kontrolę nad tym medium”. Dziś oddziały cenzorów walczą w internecie nie tylko z blogerami komentującymi wydarzenia w Państwie Środka, ale i potrafią dopatrzyć się zagrożenia nawet w nazwie firm i produktów sprzedawanych na chińskim rynku. Przekonała ...