Skażona żywność z Chin poza kontrolą

Mrożone owoce z Chin mogą powodować żółtaczkę pokarmową, o czym boleśnie przekonali się ostatnio Australijczycy. Na polskim rynku również nie brakuje żywności „made in China”, a Główny Inspektorat Sanitarny rozkłada ręce. – Na bieżąco nie monitorujemy rynku – przyznaje Jan Bondar, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego.

Po spożyciu ciastek z jagodami pochodzącymi z upraw w Chile i Chinach (pakowanych w chińskiej fabryce) w ubiegłym tygodniu w Australii zachorowało pięć osób. Okazało się, że w fabryce panowały złe warunki sanitarne, a woda była skażona. I takie jedzenie trafia do wielu krajów świata, również do Polski. Jak mówi nasza korespondentka z Tajwanu Hanna Shen, już w 2006 r. hongkoński naukowiec dr Tse-Yan Alexander Lee określił żywność produkowaną w Chinach jako „jedzenie z piekła”. – Nawet z informacji publikowanych oficjalnie w chińskiej prasie wynika, że żywność Państwa Środka może być zagrożeniem dla zdrowia
m.in. ze względu na wykorzystywanie przy jej produkcji rakotwórczych substancji – ujawnia Hanna Shen. I przypomina, że w 2012 r. w Niemczech po spożyciu chińskich mrożonych truskawek ponad 11 tys. osób, głównie dzieci, zachorowało na nieżyt żołądka i jelit. – Do Europy trafia także dorodny, acz często wybielany za pomocą chloru czosnek z Chin. Jest on prawdopodobnie genetycznie modyfikowany i uprawiany bez żadnej kontroli – informuje Shen. Po jego spożyciu może dojść do powstania grzybic i alergii.
Nie wiadomo, ile mrożonych owoców z Chin tak naprawdę trafia do Polski. – Na bieżąco nie monitorujemy rynku – przyznaje Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Informuje też, że w ubiegłym roku zanotowano 50 wypadków zatrzymania na granicy różnego typu żywności i wyrobów przeznaczonych do kontaktu z żywnością. A kto odpowiada za bezpieczeństwo żywności? – Przedsiębiorca, który wprowadza produkty do obrotu. Do jego obowiązków należy dbałość o właściwe warunki sanitarne, jakość wody używanej w produkcji, jak również weryfikacja wartości zdrowotnej w wypadku żywności importowanej. Urzędową kontrolę natomiast w tym wypadku sprawują organa Państwowej Inspekcji Sanitarnej – wyjaśnia rzecznik GIS u. Co możemy zrobić sami, by uchronić się przed szkodliwą żywnością? Rzecznik radzi… śledzenie ostrzeżeń publicznych publikowanych na stronie GIS u.
Co ciekawe, zaledwie kilkanaście dni temu na listę zakazanych w Polsce produktów trafiła chińska zielona herbata zawierająca m.in. toksyczny biprofezin, środek owadobójczy, a w środę – wchodzące w skład suplementów żywności epimedium, które ma działanie podobne jak środki na potencję. Pod koniec stycznia na „czarną listę” trafił też m.in. indyjski sezam z salmonellą.
Dorota  Łomnicka /Gazeta Polska Codziennie

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Chińskie więzienia: tortury i interes

Bonum est diffusivum sui

Wojna bez zasad