Clinton: Kupujcie nasze obligacje

Chiny były ostatnim etapem wizyty Hillary Clinton w Azji. Poza Państwem Środka amerykańska sekretarz stanu odwiedziła także Japonię, Indonezję i Koreę Południową. W Chinach Clinton spotkała się m.in. z prezydentem Hu Jintao, premierem Wen Jiabao i ministrem spraw zagranicznych Yang Jiechi. Rozmowy dotyczyły głównie współpracy gospodarczej. Clinton podkreśliła, że USA i Chiny są od siebie wzajemnie uzależnione i apelowała, by Pekin nadal inwestował w amerykańskie papiery wartościowe. Obecnie wartość chińskich inwestycji w amerykańskie obligacje rządowe wynosi ok. 700 mld USD, choć niektórzy eksperci podają, że suma ta przekroczyła już bilion USD.W komentarzach na temat wizyty sekretarz stanu w Pekinie pojawia się coraz więcej głosów krytycznych. Tuż przed wizytą Clinton stwierdziła, że sprawy takie jak Tybet, Tajwan czy prawa człowieka nie mogą stanąć na drodze rozwiązywania problemów związanych ze światowym kryzysem gospodarczymi czy w walce ze zmianami klimatycznymi. W komentarzach podkreśla się, że to właśnie te słowa uświadomiły Chinom, iż kwestie wolności słowa czy religii nie będą zaprzątać głowy Hillary Clinton i tuż przed wizytą rząd chiński rozpoczął serie aresztowań i wzmożonej inwigilacji wobec wielu dysydentów. Gdy Clinton przybyła do Pekinu, zastosowano areszt domowy m.in. wobec sygnatariuszy Karty 08, w której około 300 znanych pisarzy, naukowców i prawników domagało się m.in. poszanowania praw człowieka, zagwarantowania wolności słowa i religii, walki z korupcją i stworzenia niezależnego systemu sądownictwa.Wiceprzewodniczący Stowarzyszenia Pisarzy Chińskich Jiang Qingsheng usłyszał od pracownika chińskiej służby bezpieczeństwa, żeby do czasu końca wizyty Clinton nie opuszczał domu, pod którym cały czas stał wóz policyjny. Prawnik Pu Zhiqiang został "zaproszony na herbatkę" na posterunek policji, gdzie poinformowano go, że może wziąć udział w mającym się odbyć w Pekinie, akurat w czasie wizyty sekretarz stanu USA, forum dotyczącym systemu sądowego w Chinach tylko pod eskortą policji. Clinton zapytana przez dziennikarzy, czy mówiła o kwestii praw człowieka, Clinton powiedziała, iż te tematy "wypłynęły na marginesie spotkania z szefem dyplomacji chińskiej Yang Jiechi". Jednak wielu z obserwatorów zarzuca sekretarz stanu USA, iż zupełnie nie poradziła sobie w tych kwestiach, grając bardziej pod dyktando ChRL. Podkreśla się, że jej postawa nie idzie w parze z obietnicami wyborczymi prezydenta Obamy, pełnymi odwołań do kwestii poprawy praw człowieka. Czyżby więc postawa obecnej administracji USA miała przypominać zachowanie Billa Clintona, który w kampanii wyborczej wołał: "Ameryka nigdy nie będzie rozpieszczać tyranów - ani tych w Bagdadzie, ani tych w Pekinie", ale gdy sam objął władzę, to przywrócił Chinom klauzulę najwyższego uprzywilejowania?Komentarze, jakie ukazały się po wizycie Hillary Clinton w prasie chińskiej, są bardzo entuzjastyczne. Pisze się, że wraz z Clinton "nadeszła długo upragniona ulga."

Komentarze

  1. Pewnie prezentujesz inne podejscie, ale moim zdaniem jako studenta ekonomii, rozwoj polityczny musi isc za rozwojem gospodarczym. W Chinach reformy zaczely sie wlasnie od rynku i nalezy zauwazyc z perspektywy 30 lat, ze przyniosi to stopniowa liberalizacje zycia spolecznego. natomiast w Rosji zaczeto od reform politycznych i calkowicie zaniedbano gospodarke. Spoleczenstwo przezywajace regres ekonomiczny musi byc podatne na manipulacje ze strony populistow, co powoduje regres zycia spoleczno-politycznego... Widzimy to na przykladzie nacjonalizmu rosyjskiego. Nie mam nic przeciwko temu, ze przywiazuje sie duze znaczenie do spraw gospodaerczych przed np. prawami czlowieka. Pozdrawiam i zapraszam do siebie

    http://www.slowikonomia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Roczaruje Cie: ja wierze ze bez wolnosci ekonomicznej wszystkie inne wolnosci, w tym polityczna, zostana nam odebrane; nie wierze w wolnosc gospodarcza w Chinach - wystarczy przyjrzec sie kto tak naprawde bogaci sie w Panstwie Srodka, a raczej ma prawo bogacic sie w Chinach: ludzie powiazani z aparatem komunistycznym;
    Mielismy ministra ktora tez "fascynowal" sie liberalizacja zycia spolecznego w Chinach...nazwal sie Andzrej Lepper- to chyba nie jest polityk Twoich marzen? Bo jak przyjrzysz sie sytuacji w ChRL to o te liberalizacje trudno.Jak liberalny jest rzad w Pekinie przekonali sie dokladnie rok temu Tybetanczycy.
    Hayek powiedzial kiedy:
    'Fizyk, ktory jest tylko fizykiem, moze byc pierwszej klasy fizykiem i najbardziej wartosciowym czlonkiem spoleczenstwa. Ale wybitnym ekonomista nie moze byc ktos, kto jest tylko ekonomista. Ekonomista, ktory jest tylko ekonomista, jest nie tylko skonczonym nudziarzem, lecz jest wrecz niebezpieczny"...warto wiec spogladac na sprawy - nie tylko z punku widzenia ekonomisty:-)) Z pewnoscia tak trzeba patrzec na Chiny.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Chińskie więzienia: tortury i interes

Bonum est diffusivum sui

Wojna bez zasad