Tybet - Polski akcent

W ramach operacji "St Barnum" wytypowano grupę 6 skoczków tybetańskich, którzy mieli dostarczyć radiostację i włączyć się w działania prowadzone przez partyzantów.
Gdy Tybetańczy przechodzili 6-miesięczny trening na wyspie Saipan, Amerykanie szukali załogi zdolnej przerzucić skoczków ze sprzętem na terytorium ChRL-u.
Na Tajwanie Amerykanie dysponowali dobrze zorganizowanym lotnictem jednak nie chcieli korzystać z pomocy Chang Kaisheka. Republika Chińska na Tajwanie, tak samo jak ChRL, nie uznawała odrębności Tybetu. Obawiano się sabotażu ze strony Chińczków na Tajwanie. Wybrano więc cieszących się doskonałą opinią polskich pilotów, ktorzy w tym czasie w Wiesbaden brali udział w operacji Project Cherry (wykonywali loty szpiegowskie nad terytorium Polski, państw nadbałtyckich, Rosji, Ukrainy i Białorusi). Zastępca wydziału lotniczego dalekowschodniego oddziału CIA, Gar Thorsrud potrzebował dwóch załóg pięcioosobowych. Pierwszą dowodził kapitan Franciszek Czekalski, a drugą kapitan Jan Drobny. Do operacji wybrano samoloty B-17 Flying Fortress[h1] , z których korzystało lotnictwo Republiki Chińskiej na Tajwanie. Polacy wcześniej nie latami na B-17 więc przeszli szkolenie pod okiem zarządzającego oddziałem przy lotnictwie Republiki Chińskiej Roberta Kleya.
Operację rozpoczęto w październiku 1957 roku. W ramach pierwszego lotu planowano dwa zrzuty. Wykonano jednak tylko jeden; z drugiego rezygnowano z powodu złych warunków pogodowych; następny zrzut odbył się listopadzie. Polacy powrócili do Wiesbaden, ale akcje zrzutowe dla Tybetańczków były kontynuowane do maja 1960 roku.
Z czasem w obliczu konfliktu Chin Ludowych i ZSRR, Pekin stał się sprzymierzeńcem Zachodu i w 1968 Amerykanie zaprzestali pomocy partyzantom tybetańskim.
Tak jak Polacy Tybetańczycy poczuli smak zdrady.
Komentarze
Prześlij komentarz