A tymczasem w Korei Północnej…

Hwang Pjong Song miał
poczuć się na tyle silnie, że zorganizował jednodniową podróż do Korei
Płd; władze w Seulu dowiedziały się o niej w ostanim momencie.
Jang Jin-sung, który w 2004 uciekł do Korei Płd i rozpoczął tam
pracę dla Narodowej
Służby Wywiadu, twierdzi, że
w Korea Płn. może dojść do wojny domowej.
Pod
koniec lipca tego roku południowkoreańska
gazeta “Chosun Ilbo” pisała, że Komitet Centralny Partii Pracy Korei i dowódcy wojskowi
coraz “częściej sprzeciwiają się polityce Kima i ignorują jego rozkazy”.
Zupe;nie
inaczej o sytuacji w Korei Płn. mówi
ekspert ds. Korei Andrei Lankov z Uniwersytetu Kookmin w Seulu. Twierdzi on, że
wizyta północnokoreańskiej delegacji w Korei Płd. jest w rzeczywistości częścia
zaplanowej ofensywy “rozsiewania uroków” wobec innych państw i nie byłaby ona
realizowana gdyby Kim o tym nie widział i tym nie kierował. Pjongjang może
starać się ocieplić swój wizerunek. W ostanim czasie pogorszyły się jego relacje
z Pekinem, zwłaszcza po usunięciu wujka Kima, Janga, który był określany jako
“człowiek Pekinu w Pjongjangu”. Nie najlepiej jest także
na linii Tokio –
Pjongjang. Korea Płn. miała do końca września tego roku przygotować
raport ds. porwanych w latach 70 i 80-tych przez północnokoreański
reżim japońskich obywateli. Raportu nie przedstawiono co wywołało furię wśród
władz i opinii społecznej w Japonii.
Komentarze
Prześlij komentarz