Orientalne niekoniecznie znaczy zdrowe

W Polsce pojawia się coraz więcej sklepów z orientalną żywnością, nie brakuje też produktów z Chin, Wietnamu czy Tajwanu na półkach w supermarketach. Jednak liczne skandale z zatrutą żywnością produkowaną przez firmy chińskie, tajwańskie, wietnamskie, a nawet japońskie powinny być dla nas ostrzeniem, że orientalne produkty konsumpcyjne mogą być groźne dla zdrowia

Już w 2006 r. hongkoński naukowiec dr Tse-Yan Alexander Lee określił w internetowym czasopiśmie toksykologicznym żywność produkowaną w Chinach jako „jedzenie z piekła”. Nawet z informacji publikowanych oficjalnie w chińskiej prasie wynika, że żywność z Państwa Środka może być zagrożeniem dla zdrowia m.in. ze względu na wykorzystywanie przy jej produkcji rakotwórczych substancji. Najbardziej drastycznym przykładem jest stosowanie syntetycznego barwnika sudan do barwienia papryki chilli i zupek błyskawicznych. Międzynarodowa Agencja Badania Raka zakwalifikowała sudan jako związek rakotwórczy. Barwieniu na dużą skalę poddawane są także owoce. Nadpsute jabłka i pomarańcze płucze się w detergentach i barwnikach. Stosuje się także wosk parafinowy. Po zakończeniu procesu błyszczące owoce ponownie kieruje się do sprzedaży. Mimo iż chińskie władze celne twierdzą, że stosują surowe procedury kontroli, zabarwione produkty pojawiły się także w Hongkongu oraz poza granicami Chin. Poza świeżymi owocami podobnym praktykom poddawane są owoce w puszkach. Niedojrzałe albo zgniłe truskawki moczy się w sorbianie potasu i nadmanganianie potasu. Następnie owoce barwione są w czerwieni koszenilowej (barwnik E124, który może wywołać uczulenia). Nie lepiej wygląda sytuacja, jeśli chodzi o warzywa. Nawet chińska rządowa stacja CCTV prezentowała programy o barwieniu warzyw niedozwolonymi substancjami. 
Ten czosnek nie wzmacnia
Chiny w ciągu kilku lat stały się największym producentem czosnku na świecie. Pomimo limitów i wysokich ceł stosowanych przy eksporcie chińskiego czosnku do Unii Europejskiej, od lat zalewa nas to tanie warzywo z ChRL. W grudniu ma ruszyć przed siedleckim sądem proces 14 osób oskarżonych w tzw. aferze czosnkowej. Uwikłani w skandal sprowadzali do kraju czosnek z Chin jako cebulę, co powodowało znacznie niższe opłaty celne. Poniesione przez skarb państwa straty wynoszą ok. 2,13 mln zł. Najbardziej poszkodowani mogą być jednak konsumenci chińskiego czosnku.Dorodny czosnek z Chin jest prawdopodobnie genetycznie modyfikowany, uprawiany bez żadnej kontroli i z wykorzystaniem zakazanych w Europie chemikaliów i antybiotyków. W wyniku kumulacji tych substancji w organizmie dochodzi do powstawania grzybic i alergii. Aby dostarczyć klientom w Europie i Stanach Zjednoczonych wyjątkowo biały czosnek, Chińczycy wybielają go za pomocą chloru.
Olej ze ścieków i pasza na talerzu
W ciągu ostatnich dwóch miesięcy Tajwanem wstrząsnęło kilka skandali z zatrutą żywnością. W połowie września wyszło na jaw, że główny producent oleju i tłuszczu spożywczego na wyspie, firma Chang Guann, wykorzystywała olej z odzysku (gutter oil), czyli otrzymany w wyniku procesu recyklingu zużytego oleju, zebranego z takich źródeł jak frytkownice w restauracjach, kratki ściekowe wyciągów kuchennych, odtłuszczacze czy odpady poubojowe. Skażone tłuszcze firmy Chang Guann stawały się składnikami zupek błyskawicznych czy popularnego na Tajwanie sosu z mielonej wieprzowiny i grzybów. Olej z odzysku trafiał także do wielu lokalnych restauracji i piekarni. Okazało się jednak, że tajwański producent przysporzył problemów nie tylko tajwańskim konsumentom. Lokalna Agencja Żywności i Leków przyznaje, że produkty, w których wykorzystano olej z odzysku, trafiły do 12 krajów, m.in. Stanów Zjednoczonych, Australii i Francji. Kilka dni po tym, jak wybuchł na wyspie skandal z toksycznym olejem, Japonia oznajmiła, że produkty Chang Guann nie trafiały do państwa Kwitnącej Wiśni. Było to o tyle dziwne, że poważnymi  udziałowcami w tajwańskiej firmie Chang Gunn są dwie japońskie firmy; Tsukishima Foods Industry Co. oraz Mitsui & Co. W mediach na wyspie pojawiły się informacje uzyskane od pracowników tajwańskiego producenta tłuszczów, że japońscy inwestorzy wiedzieli o stosowaniu oleju z odzysku, ale przymykali oczy na ten proceder, ponieważ produkty te były przeznaczane na rynki inne niż japoński. Kilka tygodni po skandalu z olejem aresztowano Wei Ying-chunga, kierującego firmą Ting Hsin. Producent ten stosował do wyrobu artykułów spożywczych sadło, które miało być wykorzystane jako pasza dla zwierząt. W wyniku śledztwa ustalono, że sadło sprowadzano z Wietnamu. Okazało się, że trafiało ono nie tylko do tajwańskiej firmy – kupowali je także producenci żywności w Wietnamie i Chinach. Firma Ting Hsin, główny wytwórca zupek błyskawicznych w ChRL, wchodzi w skład grupy Wei Chuan Food Corp., jednego z największych producentów produktów spożywczych na Tajwanie, eksportującym swoje wyroby, zwłaszcza żywność w puszkach i sos sojowy, do Stanów Zjednoczonych i Europy. Na wieść o tym, że jedna ze spółek firmy Weichuan od lat stosowała produkty przeznaczone na paszę do wyrobu żywności, konsumenci na Tajwanie i w Chinach rozpoczęli bojkot wyrobów firmy.

Gazeta Polska

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Chińskie więzienia: tortury i interes

Bonum est diffusivum sui

Wojna bez zasad