Promocja marksizmu na polskich uczelniach
Uniwersytet Warszawski zamierza podpisać umowę o otwarciu filii Instytutu Konfucjusza, będącej częścią tzw. miękkiej siły Partii Komunistycznej Chin. Instytucja, ze współpracy z którą wycofuje się coraz więcej krajów, z powodzeniem rozwija się w Polsce.
Po masakrze na placu Niebiańskiego Spokoju w 1989 r. komunistyczne władze Chin Ludowych robiły wszystko, aby ocieplić swój wizerunek za granicą. Jeden z chińskich think-tanków zasugerował wówczas prezydentowi Hu Jintao, aby władze położyły nacisk na chińską kulturę. Tak narodził się pomysł stworzenia Instytutów Konfucjusza zarządzanych przez Chińskie Biuro Międzynarodowej Promocji Języka Chińskiego (Hanban), które znowu jest pod ścisłą kontrolą władz.
Często porównuje się Instytut Konfucjusza do Instytutu Francuskiego, British Council czy niemieckiego Instytutu Goethego, których działalność sponsorują rządy krajów, reprezentowanych przez te instytucje. Państwa te płacą za wynajem biur w budynkach komercyjnych. Instytut Konfucjusza działa inaczej. Zakłada swoje siedziby na czołowych uniwersytetach zagranicznych, przez co staje się częścią instytucji naukowej danego kraju. Jak uważa była australijska dyplomatka, a obecnie wykładowczyni na Wydziale Studiów nad Chinami na Uniwersytecie Sydney, prof. Jocelyn Chey, właśnie taki układ pozwala władzom chińskim mieć bezpośredni wpływ na program danej uczelni i kierunek rozwoju studiów nad Chinami. – Nie muszę wyjaśniać, dlaczego wśród oferowanych wykładów nie będzie nic na temat wolności religijnej w Chinach, niepodległości Tajwanu czy Tybetu – mówi „Codziennej” profesor Chey.
Jeden z najwybitniejszych żyjących intelektualistów chińskich prof. Yuan Hongbing, który wykłada prawo na uczelniach w Chinach i przyjaźni się z obecnym prezydentem Chin Xi Jinpingiem, a także premierem Li Keqiangiem, a dziś jako dysydent mieszka na Tajwanie, mówi otwarcie: „Instytuty Konfucjusza to Konfucjusz przybrany w szaty marksizmu”.
Coraz więcej uczelni na świecie wycofuje się ze współpracy z Instytutem Konfucjusza. W 2013 r. Kanadyjski McMaster University ogłosił, że zamyka funkcjonujący na uczelni chiński Instytut Konfucjusza ze względu na sposób, w jaki strona chińska rekrutuje mających pracować w nim nauczycieli. Uczelnia otrzymała informacje od samych wykładowców, że zanim otrzymają oni pracę w Instytucie i zgodę na wyjazd z Chin za granicę, muszą zobowiązać się np. do dostarczania informacji na temat innych nauczycieli czy studentów, a także podpisać dokument stwierdzający, że nie przyłączą się do prześladowanego w Chinach ruchu propagującego tradycyjną chińską dyscyplinę doskonalenia za pomocą ćwiczeń i medytacji Falun Gong.
W zeszłym roku Komitet ds. Wolności Akademickiej i Zatrudnienia Amerykańskiego Stowarzyszenia Profesorów Uniwersyteckich (AAUP) w specjalnie przygotowanym raporcie nt. Instytutów Konfucjusza pisze, że „Instytuty działają jako agenda państwa chińskiego i pozwala im się na ignorowanie wolności akademickiej”.
W Polsce Instytut Konfucjusza już działa na Uniwersytecie Jagiellońskim, na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu, na Uniwersytecie Wrocławskim oraz na Politechnice Opolskiej. Władze Uniwersytetu Warszawskiego podpisały w kwietniu br. list intencyjny, po którym może nastąpić podpisanie z władzami w Pekinie właściwej umowy o utworzeniu warszawskiego oddziału Instytutu.
Gazeta Polska Codziennie
Po masakrze na placu Niebiańskiego Spokoju w 1989 r. komunistyczne władze Chin Ludowych robiły wszystko, aby ocieplić swój wizerunek za granicą. Jeden z chińskich think-tanków zasugerował wówczas prezydentowi Hu Jintao, aby władze położyły nacisk na chińską kulturę. Tak narodził się pomysł stworzenia Instytutów Konfucjusza zarządzanych przez Chińskie Biuro Międzynarodowej Promocji Języka Chińskiego (Hanban), które znowu jest pod ścisłą kontrolą władz.
Często porównuje się Instytut Konfucjusza do Instytutu Francuskiego, British Council czy niemieckiego Instytutu Goethego, których działalność sponsorują rządy krajów, reprezentowanych przez te instytucje. Państwa te płacą za wynajem biur w budynkach komercyjnych. Instytut Konfucjusza działa inaczej. Zakłada swoje siedziby na czołowych uniwersytetach zagranicznych, przez co staje się częścią instytucji naukowej danego kraju. Jak uważa była australijska dyplomatka, a obecnie wykładowczyni na Wydziale Studiów nad Chinami na Uniwersytecie Sydney, prof. Jocelyn Chey, właśnie taki układ pozwala władzom chińskim mieć bezpośredni wpływ na program danej uczelni i kierunek rozwoju studiów nad Chinami. – Nie muszę wyjaśniać, dlaczego wśród oferowanych wykładów nie będzie nic na temat wolności religijnej w Chinach, niepodległości Tajwanu czy Tybetu – mówi „Codziennej” profesor Chey.
Jeden z najwybitniejszych żyjących intelektualistów chińskich prof. Yuan Hongbing, który wykłada prawo na uczelniach w Chinach i przyjaźni się z obecnym prezydentem Chin Xi Jinpingiem, a także premierem Li Keqiangiem, a dziś jako dysydent mieszka na Tajwanie, mówi otwarcie: „Instytuty Konfucjusza to Konfucjusz przybrany w szaty marksizmu”.
Coraz więcej uczelni na świecie wycofuje się ze współpracy z Instytutem Konfucjusza. W 2013 r. Kanadyjski McMaster University ogłosił, że zamyka funkcjonujący na uczelni chiński Instytut Konfucjusza ze względu na sposób, w jaki strona chińska rekrutuje mających pracować w nim nauczycieli. Uczelnia otrzymała informacje od samych wykładowców, że zanim otrzymają oni pracę w Instytucie i zgodę na wyjazd z Chin za granicę, muszą zobowiązać się np. do dostarczania informacji na temat innych nauczycieli czy studentów, a także podpisać dokument stwierdzający, że nie przyłączą się do prześladowanego w Chinach ruchu propagującego tradycyjną chińską dyscyplinę doskonalenia za pomocą ćwiczeń i medytacji Falun Gong.
W zeszłym roku Komitet ds. Wolności Akademickiej i Zatrudnienia Amerykańskiego Stowarzyszenia Profesorów Uniwersyteckich (AAUP) w specjalnie przygotowanym raporcie nt. Instytutów Konfucjusza pisze, że „Instytuty działają jako agenda państwa chińskiego i pozwala im się na ignorowanie wolności akademickiej”.
W Polsce Instytut Konfucjusza już działa na Uniwersytecie Jagiellońskim, na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu, na Uniwersytecie Wrocławskim oraz na Politechnice Opolskiej. Władze Uniwersytetu Warszawskiego podpisały w kwietniu br. list intencyjny, po którym może nastąpić podpisanie z władzami w Pekinie właściwej umowy o utworzeniu warszawskiego oddziału Instytutu.
Gazeta Polska Codziennie
Komentarze
Prześlij komentarz