Chińscy komuniści walczą z krzyżem

Mama Zhang Kaia opublikowała list - przebija z niego matczyne cierpienie i strach o więzionego syna; ale i jest oskarżenie wobec władz które "pięknie mówią, ale nie wprowadzają tego o czym mówią w życie".
We wrześniu pisałam w Gazecie Polskiej min. o Zhang Kaiu - znanym prawniku, chrześcijaninie, osobie, która budowała w Chinach społeczeństwo obywatelskie, a która teraz jest więźniem.
=====================================================================
Pod koniec sierpnia chińska bezpieka zatrzymała Zhang Kaia, prawnika, który pomagał wspólnotom chrześcijańskim w Chinach. Aresztowanie znanego mecenasa to kolejna odsłona w walce, jaką władze ChRL wypowiedziały chrześcijaństwu

Wykształcony w USA Zhang Kai prowadzi znaną w Pekinie kancelarię prawniczą i nieraz podejmował się spraw, które budziły duże emocje w Państwie Środka. Reprezentował m.in. rodziców, których dzieci zachorowały w wyniku spożycia mleka zatrutego melaminą. W 2008 r. melaminę wykryto w mleku produkowanym przez firmę Sanlu. Środka tego używa się m.in. do wyrobu farb i lakierów, a dodawano go w Chinach do mleka, by zafałszować wyniki badań jakości. Po spożyciu skażonego mleka zmarło sześcioro dzieci, a ponad 300 tys. się zatruło. Melamina jest nieprzyswajalna przez organizm ludzki, prowadzi do kamicy, a nawet niewydolności nerek.
Niewygodny prawnik
Gdy w 2009 r. Zhang zajął się sprawą śmierci w niewyjaśnionych okolicznościach w więzieniu 66-letniego Jiang Xiqinga, został pobity przez lokalną policję w domu Jianga w mieście Chongqing. Napad na mecenasa powtórzył się, gdy podjął się reprezentowania rodziny studenta Chen Xiofenga zabitego w wypadku przez syna lokalnego aparatczyka partyjnego w mieście Baoding.
Jako chrześcijanin Zhang Kai od lat pomagał też swoim współwyznawcom w całym kraju. W  ostatnich miesiącach krytykował komunistyczne władze za usuwanie krzyży z kościołów katolickich i protestanckich. Prawnik określił takie działania rządzących jako niekonstytucyjne, bo według ustawy zasadniczej ChRL Chińczycy powinni cieszyć się swobodą wyznania i nie wolno zmuszać obywateli do wyznawania lub zaprzestania wyznawania jakiejkolwiek religii.
Zhang Kai jest również założycielem grupy „Prawnicy za ochroną krzyża”, skupiającą mecenasów z całego kraju gotowych nieść pomoc prawną kościołom, z których usuwane są krzyże i w których wierni broniący krucyfiksów trafiają do aresztów.
25 sierpnia br. Zhang Kai odwiedzał jeden z kościołów w mieście Wenzhou, zwanym Jerozolimą Wschodu z powodu dużej populacji chrześcijańskiej. Stąd w nocy zabrali go agenci bezpieczeństwa. Do momentu oddania do druku tego numeru tygodnika ani rodzina, ani pracownicy pekińskiej kancelarii Zhanga nie wiedzieli, gdzie jest on przetrzymywany. W tym samym tygodniu, w którym zatrzymano prawnika, aresztowano jeszcze 11 chrześcijan, którzy w Wenzhou sprzeciwiali się usuwaniu krzyży z kościołów.
Więcej chrześcijan niż komunistów
Nowa fala walki z chrześcijaństwem w Chinach odbywa się w ramach ogłoszonej przez prezydenta Xi Jinpinga kampanii „sinizacji religii”. Tego terminu chiński przywódca użył po raz pierwszy w przemówieniu wygłoszonym w maju tego roku na spotkaniu z przedstawicielami Departamentu Zjednoczonego Frontu Pracy, jednej z agencji Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Chin. Sinizacja oznacza, że kościoły, m.in. za pomocą symboli, muszą się dostosować do „kultury i społeczeństwa chińskiego, będącego pod władzą komunistyczną”. W 2013 r. w dokumencie nr 9 (dokument ten miał być tajny, ale dzięki dziennikarce Gao Yu trafił do zachodnich mediów, za co w tym roku 71-letnia Gao została skazana na 17 lat więzienia), czyli okólniku z instrukcjami dla członków partii komunistycznej, wśród „niebezpiecznych trendów” w Państwie Środka wymieniono rosnące w siłę chrześcijaństwo. Obecnie liczba chrześcijan w Państwie Środka wynosi ponad 100 mln i szacuje się, że w 2030 r. będzie ich 247 mln, a więc znacznie więcej niż w Brazylii, USA czy Meksyku. Chiny staną się krajem o największej liczbie chrześcijan na świecie. Partię niepokoi nie tylko to, że chrześcijan przybywa, ale że jest ich już więcej niż komunistów.
Dziś partia komunistyczna liczy 85 mln członków, a według wydawanej w USA i na Tajwanie chińskojęzycznej gazety „Epoch Times” w ciągu ostatnich 10 lat wystąpiło z niej ponad 170 mln Chińczyków. Podczas gdy partia  stara się przekonać obywateli, że to ona jest gwarantem dobrobytu i stabilizacji, Chińczycy coraz częściej widzą chrześcijaństwo jako czynnik, który może odbudować zniszczoną tkankę narodu chińskiego. W rozmowie z brytyjskim dziennikiem „The Daily Telegraph” jeden z chińskich misjonarzy podkreśla, że wiara daje ludziom to, czego nie jest w stanie dać im rząd. Może być ona odpowiedzią na moralny kryzys trapiący ChRL od czasów rewolucji kulturalnej.
Uważa się też, że gdy w partii komunistycznej toczy się walka frakcyjna, prezydent Xi Jingping stara się wyelimować możliwe źródła zewnętrznej opozycji, a na tej liście wrogiem numer jeden są chrześcijanie. Chiński dysydent i prawicowy publicysta Cao Changqing twierdzi, że Pekin dobrze przestudiował to, co wydarzyło się w Polsce, gdzie Kościół katolicki był przystanią dla opozycji i odegrał ogromną rolę w procesie obalania dyktatury. Do powtórzenia takiego scenariusza w Państwie Środka komuniści nie chcą dopuścić.
Nowa rewolucja kulturalna
Nic więc dziwnego, że w walce z chrześcijaństwem władza sięga po praktyki stosowane  w okresie krwawej rewolucji zainicjowanej przez Mao Zedonga. 21 lipca br. na rozkaz lokalnych władz doszło do podpalenia krzyża na budynku kościoła protestanckiego w mieście Taizhou na wschodnim wybrzeżu ChRL. Zdjęcia z tego zajścia szybko rozprzestrzeniły się w chińskim internecie. Internauci komentowali, że takie praktyki stosują teraz terroryści z Państwa Islamskiego. Przypominali, że w przeszłości w Chinach palono kościoły i krzyże w czasie powstania bokserów (zbrojne wystąpienie ludowe w północno-wschodnich Chinach w latach 1899–1901, skierowane przeciwko cudzoziemcom i dynastii Qing) i w okresie rewolucji kulturalnej (1966–1976). „Hunwejbini [komunistyczna organizacja młodzieżowa działająca w ChRL podczas rewolucji kulturalnej ] robili to z rozkazu władzy komunistycznej. Tak samo dziś niszczone są kościoły i krzyże z rozporządzenia władz w Pekinie” – napisał jeden z internautów.
Przypadków podpalenia krzyży w świątyniach w Zhejiang, uważanej za najbardziej chrześcijańską prowincję w Chinach, było więcej. W maju br. doszło do podobnego zdarzenia w mieście Linshui, a kilka tygodni w mieście Dongyang.
Pastor Bob Fu, założyciel chrześcijańskiej organizacji China Aid Association (CAA), uważa, że sytuacja chrześcijan w Państwie Środka jest najtrudniejsza od czasów rewolucji kulturalnej. 23 lipca br. duchowny, zeznając przed działającą przy amerykańskim Kongresie komisją ds. Chin, powiedział m.in., że do końca czerwca br. usunięto przy użyciu siły krzyże z ponad 1,5 tys. kościołów w prowincji Zhejiang, a ponad 1,3 tys. chrześcijan, którzy próbowali zapobiec niszczeniu świątyń i krzyży, zostało aresztowanych.
Komunistyczne władze zapowiadają, że na początku września dojdzie do opróżnienia lub zburzenia 15 „nielegalnych” kościołów w mieście Wenling w prowincji Zhejiang.
Chińscy chrześcijanie nie są jednak bierni. Tam gdzie jeszcze zachowały się krzyże, są organizowane 24-godzinne czuwania. Niewielka grupa, z reguły 3–4-osobowa, ma za zadanie zwoływać wiernych, kiedy w okolicy pojawi się ekipa mająca usunąć krzyż.
Tam gdzie krzyże już zniknęły, odbywają się protesty, w których uczestniczą wierni z wykonanymi własnoręcznie drewnianymi krzyżami pomalowanymi na czerwono. Jak mówi pastor Bob Fu, chińscy komuniści próbują ponownie ukrzyżować Chrystusa, ale napotykają coraz większy opór i wzburzenie, a mimo represji chrześcijan przybywa.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Chińskie więzienia: tortury i interes

Bonum est diffusivum sui

Wojna bez zasad