Chiński reżim nie odpuszcza aktywistom

Uważa się, że prowadzona w ostatnich dniach nowa fala represji wobec obrońców swobód obywatelskich i chrześcijan w Chinach to próba odstraszenia przez władze w Pekinie innych opozycjonistów od dalszej działalności na rzecz budowy społeczeństwa obywatelskiego w ChRL-u.
Wszyscy skazani w ostatnich dniach zostali aresztowani w lipcu 2015 r. podczas ogólnokrajowej kampanii wymierzonej w działaczy i prawników związanych głównie z kancelarią Fengrui. W ramach tej akcji zatrzymano w sumie ok. 300 osób. Prawnicy Fengrui byli obrońcami w najbardziej spektakularnych sprawach w Chinach Ludowych. Prowadzili m.in. sprawę niewidomego prawnika Chen Guangchenga, którego aresztowano za ujawnienie przymusowych aborcji i sterylizacji w prowincji Shandong. Adwokaci pomagali również wielu prześladowanym przez reżim chrześcijanom czy rodzicom, których dzieci stały się ofiarami zatrutej żywności w słynnej chińskiej aferze mlecznej.
Kilka dni temu współpracujący z firmą Fengrui 55-letni aktywista Zhai Yamin usłyszał wyrok trzech lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata. Na trzy lata skazany został także chrześcijański działacz, 55-letni Gou Hongguo. Jednym z dowodów na winę Gou miał być jego udział w 2014 r. w konferencji religijnej na Tajwanie. Innym chrześcijaninem, który usłyszał wyrok w zeszłym tygodniu, jest 61-letni Hu Shigen. Ma on spędzić w więzieniu ponad 7 lat. Hu był już wcześniej skazany na 20 lat więzienia za upamiętnianie rocznic masakry na Tiananmen oraz za próby stworzenia w ChRL-u Chińskiej Wolnej Partii Demokratycznej, a także Chińskiego Wolnego Związku Zawodowego. Czwarty ze skazanych to 52-letni prawnik Zhou Shifeng, który kierował kancelarią Fengrui. Usłyszał wyrok 7 lat więzienia.
Każdy z nich miał rzekomo przyznać się do zarzucanych czynów. Wielu komentatorów podkreśla jednak, że są to prawdopodobnie sfałszowane, a być może i wymuszone za pomocą tortur zeznania.
Warto podkreślić, że twierdzenia władz w Pekinie o tym, że procesy były otwarte dla obserwatorów, okazały się nieprawdziwe. Na salę sądową nie wpuszczono najbliższych oskarżonych, m.in. żony Gou Hongguo. Powiązany z Komunistyczną Partią Chin dziennik „Global Times” twierdził z kolei, że rodzina prawnika Zhou Shifenga nie była na rozprawie na prośbę samego oskarżonego. Najbliżsi prawnika jednak temu zaprzeczają.
W ostatnim czasie w mediach, kontrolowanych przez chińskie władze, ukazały się także publiczne przyznania do win innych prawników i działaczy związanych z firmą Fengrui, m.in. 45-letniej prawniczki Wang Yu. Swego czasu reprezentowała ona Ilhama Tothi, ujgurskiego uczonego skazanego dwa lata temu na karę dożywocia za rzekomy separatyzm. Kilka dni temu Wang w wywiadzie opublikowanym w hongkońskim, propekińskim dzienniku „Oriental Daily” miała ujawnić, że w Chinach działają „obce siły, które szkolą chińskich aktywistów, jak atakować krajowe władze”. Znany ekspert ds. Chin prof. Jerome A. Cohen określił takie publiczne wymuszone wyznania win jako patetyczne i dodał, że „dziesiątki milionów Chińczyków nie są głupi i nie wierzą w taką farsę”.
Gazeta Polska Codziennie
Komentarze
Prześlij komentarz