Proszę o „tajwańską dobrą zmianę”

W artykule pt. „Polska i Tajwan: jak daleko, jak blisko” który ukazał się w poniedziałkowej „Gazecie Polskiej Codziennie” wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki wspomina o sprawie na pozór może błahej – nazwie polskiej placówki na odległym Tajwanie. „Jest zatem „przedstawicielstwo handlowe”. Podobne ma 16 krajów Unii. Tyle że polskie nazywa się „przedstawicielstwem Warszawy”. Reszta państw UE nie trzęsie portkami przed Pekinem i używa nazw państw, a nie stolic. Cóż, nadgorliwość gorsza jest od faszyzmu”, pisze europoseł.
 
Od lat zadawałam pytanie i Warszawskiemu Biurowi Handlowemu (nazwa naszego przedstawicielstwa na Tajwanie) i MSZ dlaczego nie możemy pójść śladem innych państw europejskich i w nazwie naszej placówki umieścić słowo “polskie”. Od lat słyszałam te same wymówki, że tak lepiej z uwagi na złożone relacje Tajwanu z Chinami. Tak nie drażnimy Pekinu a poza tym tajwańskie przedstawicielstwo w Polsce też nie ma słowa Tajwan w nazwie i jest Biurem Gospodarczo i Kulturalnym Tajpej.

Więcej na Niezależna.pl TUTAJ

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Chińskie więzienia: tortury i interes

Bonum est diffusivum sui

Wojna bez zasad